„Glass Onion: Film z serii Na Noże” – bezspoilerowa recenzja filmu. Wyspa tajemnic [BFI London Film Festival]

66. edycję BFI London Film Festival zakończył przedpremierowy pokaz wyczekiwanego filmu pt. „Glass Onion”, czyli sequela doskonale przyjętego kryminału „Na Noże” w reżyserii Riana Johnsona z 2019 roku. Jak autor „Ostatniego Jedi” poradził sobie z wysokimi oczekiwaniami w obliczu tak ogromnego sukcesu pierwszego filmu z serii? Sprawdźcie naszą bezspoilerową recenzję.

Czy można powiedzieć coś nowego w gatunku starszym niż kinematograf? Trzy lata temu, gdy świat zobaczył „Na noże”, Rian Johnson udowodnił, że można. Czy da się zrobić to samo drugi raz z rzędu? Okazuje się, że tak. Wystarczy mieć łeb na karku, dryg do pisania i miłość do materiału. Całe szczęście, że reżyser „Ostatniego Jedi” skompletował wszystkie z powyższych cech. Wkład Amerykanina w rezurekcję filmowego kryminału pobrzmiewa echem pracy Jordana Peele’a w sferze horroru czy inwencji Alexa Garlanda na polu sci-fi. Duchowy spadkobierca Agathy Christie wnosi do klasycznego thrillera frajdę, którą ostatni raz kino tak wyraźnie emanowało chyba za sprawą Finchera/Nolana, a może nawet Hitchcocka. Odgadywanie, kto jest mordercą, stało się na nowo ekscytujące. Tropienie poszlak znów zapewnia dreszczyk emocji. Ukladanie puzzli, jakkolwiek znajome nie wydawałyby się ich fragmenty, angażuje w pełni. Po doprowadzeniu układanki do końca natychmiast ma się ochotę sięgnąć po kolejną. I kolejną. A potem jeszcze jedną.

„Glass Onion” obróciło się względem poprzednika niemalże o 180 stopni. Druga odsłona serii „Na noże” to wciąż, wydawałoby się, konwencjonalna łamigłówka z ofiarą i sprawcą w centrum, z tym że Johnson zmienił w niej wszystko z wyjątkiem protagonisty. Jesienno-ponura Nowa Anglia przeobraziła się w sprzyjającą komedii, skąpaną słońcem Grecję, liberałowie i konserwatyści ery Trumpa ustąpili gremium podporządkowanemu trendom high-tech, z kolei narracyjna talia uległa istotnemu przetasowaniu. W przeciwieństwie do poprzedniej części, ta nie zaczyna się nawet od morderstwa. Dość powiedzieć, że na wykitowanie jednego z bohaterów będziecie musieli poczekać mniej więcej godzinę. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie świadomie wodzi za nos; poniekąd wymusza na filmie odrębność, ale bynajmniej nie popada w przekombinowanie. Rozdaje karty powoli i z wyrafinowaniem, a do tego zachowuje pokerową twarz. Także i tutaj kontekst społeczny zajmuje bardzo ważne miejsce w semantycznej hierarchii, lecz w układzie sił nowej zagadki, znalazły się zgoła inne osobistości.

Sprawdź też: „Duchy Inisherin” – recenzja filmu. Kocham Cię jak Irlandię [BFI London Film Festival]

Glass Onion. Daniel Craig w kadrze z filmu Na noże 2 dla Netflix.jpg

Koronawirus nie oszczędził kinowego uniwersum „Na noże”. Fabuła „Glass Onion” rozgrywa się na samym początku pandemii, w maju 2020 roku, kiedy to grupa nietypowych przyjaciół przymusowo spędza czas wewnątrz swoich domostw. Bliską obłędu rutynę burzy niespodziewana przesyłka. Bohaterowie otrzymują zaproszenie na prywatną wyspę miliardera Milesa Brona (Edward Norton). To luminarz branży wysokiej technologii - będący krzyżówką Steve’a Jobsa i Jeffa Lebowskiego - z którym każda z postaci powiązana jest w ten czy inny sposób. Wystawne przyjęcie zostaje zorganizowane pod hasłem „kryminalna zagadka”, a specjalnym gościem okazuje się nie kto inny jak Benoit Blanc (Daniel Craig doprowadzający kreację do perfekcji). Nawet najbardziej znany detektyw świata nie wystrzegł się lockdownu. Kiedy odwiedzamy go w mieszkaniu, leży w wannie z gumową kaczuszką i laptopem dzielącym ekran między grą „Among Us” a wideokonferencją z kilkoma znanymi nazwiskami. Scena ma znaczenie z uwagi na jeszcze jeden element. Zapewnia ona wgląd w prywatność śledczego, ujawniając jego orientację seksualną i obiekt miłosny, który kinomani rozpoznają bez problemu.

W gronie gości wyspy, a zarazem potencjalnych podejrzanych nowej sprawy Blanca tym razem znaleźli się: Claire Debella (Kathryn Hahn), polityczka na skraju skandalu ubiegająca się o miejsce w Senacie; Lionel Toussaint (Leslie Odom Jr.), naukowiec i wspólnik Milesa, który z trudem znosi jego twórcze fanaberie; Birdie Jay (Kate Hudson), fashionistka i była gwiazda, której karierę przed scancelowaniem ratuje asystentka Peg (Jessica Henwick); Duke Cody (Dave Bautista), streamer, który bardziej niż swą dziewczyną Whiskey (Madelyn Cline) zafascynowany jest bronią palną i walką o prawa mężczyzn, a także Cassandra „Andi” Brand (Janelle Monáe), ex-współpracownica Milesa, dla której rozstanie z rokefelerem okazało się bolesne. W „Glass Onion” Johnson raz jeszcze pochyla się nad ludźmi wpływowymi z nadpsutymi kompasami moralnymi. Reżyser przygląda się im, co prawda, w krzywym zwierciadle, ale za inspiracjami poszczególnych postaci nie trzeba rozglądać się szczególnie daleko. Każdy z nich bazuje na kimś rozpoznawalnym, choć to Miles zostaje obśmiany najbardziej dosadnie. High-tech guru jest kimś w rodzaju Elona Muska z kompleksem Dr Manhattana, który ze szczytu szklanego pałacu widzi „to, co było, jest i będzie”.

Może zainteresuje Cię: „Wieloryb” – recenzja filmu. Sceny z życia otyłego [BFI London Film Festival]

Obsada filmu Glass Onion film z serii Na Noże 2 dla Netflix

Pewną bolączką filmu Johnsona jest brak równowagi w charakterologicznym dopracowaniu postaci. Większość bohaterów doczekuje się pełnoprawnego tła fabularnego, niemniej kilkorgu z nich okazja boleśnie przechodzi koło nosa. Jedną z pomniejszych warstw „Glass Onion” staje się też szereg występów gościnnych, niektórych ograniczonych niemal wyłącznie do wykorzystania nazwiska w zabawny sposób. Efekt potrafi rozśmieszyć, aczkolwiek w scenopisarskim tricku trudno doszukać się czegoś więcej niż wartości cameo dla samego cameo. Filmowa cebula Johnsona ma jednak znacznie więcej łusek i tylko nieznaczna część okazuje się zgniła. W nowej przygodzie Benoit Blanca reżyser rozkłada czechowskie strzelby jeszcze czujniej niż miało to miejsce w „Na noże”. Tu i ówdzie w magazynku spoczywa ciężka amunicja, a gdzie indziej twórca „Loopera” załadował budzące niepokój ślepaki. Wzorem poprzednika Johnson przytomnie pogrywa z naszymi oczekiwaniami i niejednokrotnie – ku swej ewidentnej uciesze – zwodzi zmysły widowni na manowce. Osiąga to dzięki wyrachowanej reżyserii, dzięki której coś tak trywialnego jak powtarzalny dźwięk powiadomienia smartfona jest w stanie przyprawić o dreszcze.

„Glass Onion” powstał w wyniku romansu „Ostatniego słowa Sheili” (niesłusznie zapomnianego kryminału według scenariusza Stephena Sondheima i Anthony’ego Perkinsa z 1973 roku) z powieścią „Zło czai się wszędzie” A. Christie. Z jednej strony Johnson nie ucieka przed klarownymi nawiązaniami do gatunkowej spuścizny, z drugiej zaś robi wszystko, by wymyślić swój obraz na nowo. Świeżość obu dotychczasowych odsłon serii wynika z tego, że reżyser doskonale wie, jak odnieść ideę filmu do współczesnych realiów, jednocześnie poruszając się po orbicie gatunkowej wolty. Nowy zestaw jego puzzli jest wobec tego w jednakowym stopniu przednią zabawą, co zmyślną satyrą. Zanim twórca wypuści w świat kolejne modele, warto będzie co jakiś czas wracać do poprzednich i układać je sobie na nowo.

Ocena filmu „Glass Onion”: 5/6

Produkcja zadebiutuje w ofercie platformy Netflix dokładnie 23 grudnia 2022 roku.

Zdj. Netflix