
W marcu do sprzedaży trafił drugi tom „Ofiarników” od Ricka Remendera i Maxa Fiumary. Przekonajcie się, czy warto wyruszyć na wędrówkę u boku Gołębia i Soluny.
Matka Soluny odeszła, a jej nieobecność przyczyniła się do powstania nagłych i potężnych burz, które dały się we znaki wszystkim mieszkańcom Jutra. Zresztą, nie tylko oni odczuli konsekwencje tego wydarzenia. Z szalejącymi nawałnicami (dosłownie i w przenośni) zmierzyli się również bogowie. W tym wszystkim własne boje toczy także dwójka dzieciaków próbujących odnaleźć się w całkowicie nowej dla siebie sytuacji. Jedno z nich uciekło w przemoc, wkroczyło na ścieżkę zemsty i pozostawiło za sobą stos ciał, zaś drugie rozpoczęło dramatyczną walkę o przetrwanie swoje oraz innych istot.
Z całą pewnością nie jest to komiks przeznaczony dla osób niecierpliwych. Rick Remender niespiesznie popycha fabułę i z refleksem godnym szachisty wprowadza nowe wątki bądź rozwija te już zaprezentowane. Należę do osób, którym nie przeszkadza opisane podejście — nawet wolę właśnie takie rozwiązanie niż scenarzystę pędzącego ze swoją historią na łeb na szyję. Za to jako problem postrzegam inne kwestie dotyczące „Ofiarników”.
Chociaż komiks czyta się dobrze, to nieco przeszkadza mi, że po lekturze pięciu zamieszczonych w zbiorze zeszytów nie mogę powiedzieć, bym dowiedział się czegoś nowego o głównych bohaterach. Do tego dochodzi jeszcze obecna w wątkach protagonistów przewidywalność. Mogę pokusić się nawet o stwierdzenie, że Gołąb i Soluna wypadają nieco blado w porównaniu z drugim planem. Co prawda znajdującym się na nim postaciom także brakuje nieco oryginalności, ale mimo to ich poczynania śledziłem z większym zainteresowaniem niż działania Gołębia. Jego wendeta nie wypadła równie intrygująco, co knowania znajdujących się na dalszym planie bogów i ich podwładnych.
Stworzonej przez Remendera i Fiumarę serii nie brakuje wiele, by stać się tytułem bardzo dobrym czy nawet rewelacyjnym. Na kartach obu tomów „Ofiarników” znajdziemy fascynującą rzeczywistość, wspaniałe i zapadające w pamięć wizualne projekty postaci oraz ciekawie wypadający drugi plan. Scenarzysta nie szczędzi nam też świetnie napisanych fragmentów, a widać to na przykładzie chociażby zawartych w omawianej pozycji przemyśleń Gołębia w pełni oddających tragizm jego egzystencji. Nie nadaje się imion bydłu. (...) Jego rodzice nigdy nie kryli faktu, że się urodził, by posłużyć za ofiarę. Nadanie mu imienia nikomu by nie posłużyło… Pozostaje tylko liczyć na to, że fabuła (zwłaszcza wątki głównych bohaterów) w przyszłości nabierze nieco oryginalności i nie będzie już tak przewidywalna, jak jest teraz, a Gołąb i Luna będą mogli pochwalić się nie tylko udanymi projektami, ale także interesującym poprowadzeniem swoich wątków..
Może Rick Remender ma przed sobą jeszcze nieco pracy, ale za to Max Fiumara mógłby zostać na obecnym poziomie i wątpię, by dla kogokolwiek był to powód do niezadowolenia. Artysta fenomenalnie odnajduje się w świecie przedstawionym. Jego prace świetnie podkreślają klimat scenariusza i pomagają w przymknięciu oka na schematyczność fabuły. Mrok obecny w rysunkach Fiumary świetnie wzmocnił Dave McCaig, który po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych kolorystów. Tym razem w zbiorze znalazły się też prace innego rysownika. André Lima Araújo dobrze odnalazł się w rzeczywistości znanej z Jutra. Choć początkowo na jego rysunki patrzyłem nieco krzywo (w końcu zestawiałem go z Fiumarą), to szybko przyzwyczaiłem się do nowej kreski (w czym mocno pomógł McCaig) i przyznaję, że także przyjemnie oglądało się zilustrowane przez niego zeszyty.
Komiks został bardzo dobrze wydany. Otrzymaliśmy powiększony format amerykański, twardą oprawę oraz dobrej jakości druk i tłumaczenie. W przypadku drugiego tomu mamy do czynienia z galerią okładek mniej obszerną od tej, jaka została zamieszczona w pierwszym zbiorze. W omawianej pozycji znajdziemy również mniej zeszytów niż wcześniej. Można się zastanawiać czy zasadne jest wydawanie tego tytułu w większym formacie i twardej oprawie, skoro na miękko i w standardowych wymiarach ukazała się chociażby „Hitomi”. Ze względu na prace Fiumary cieszę się jednak, że Lost In Time zdecydowało się na opublikowanie tej serii w takiej, a nie innej formie.
Drugi tom „Ofiarników” czytało się dobrze i mimo małej oryginalności części wątków, muszę przyznać, że wciągnąłem się w tę serię. Miłośnicy mrocznego fantasy oraz zachwycających rysunków powinni jak najszybciej zapoznać się z tym tytułem.
Oceny końcowe komiksu „Ofiarnicy” tom 2
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Scenariusz |
Rick Remender |
Rysunki |
Max Fiumara, André Lima Araújo |
Przekład |
Bartosz Czartoryski |
Oprawa |
twarda |
Liczba stron |
128 |
Druk |
kolor |
Data premiery |
26 marca 2025 |
Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Lost In Time / Image Comics