Gwiezdne wojny potrzebują wstrząsu, a nie obchodzenia się z nimi jak z jakiem

Rian Johnson zakończył niedawno swoją trylogię „Na noże”, którą rozpoczął po nakręceniu „Ostatniego Jedi”, filmu, który pozostaje jednym z najbardziej zażarcie komentowanych tytułów sagi „Gwiezdnych wojen”. W najnowszym wywiadzie reżyser po raz kolejny bronił swojego podejścia do sagi, argumentując, że podejmowanie ryzyka jest nie tylko zdrowe dla serii, ale wręcz niezbędne.

Gwiezdne wojny” potrzebują wstrząsu jak przy „Ostatnim Jedi”

Wielu uważa, że „Przebudzenie Mocy” od J.J. Abramsa było bezpiecznym, napędzanym nostalgią wznowieniem serii, co przełożyło się na ogromne zyski kasowe i przywróciło zainteresowanie publiczności po erze prequeli. Pomimo pozytywnych recenzji krytyków, „Ostatni Jedi” z bezkompromisowym entuzjazmem podjął ryzyko, rozmontowując znaną mitologię serii, podważając oczekiwania i podejmując odważne decyzje twórcze, które podzieliły fanów na pół. Dla wielu to ryzyko wydawało się raczej herezją niż wprowadzeniem czegoś ciekawego.

W niedawnym wywiadzie dla Polygon Johnson po raz kolejny przekonywał jednak o słuszności swojego podejścia do Gwiezdnych Wojen, argumentując, że podejmowanie ryzyka jest nie tylko zdrowe dla serii, ale wręcz konieczne. „Dorastając jako fan Gwiezdnych Wojen, wiem, że coś może ją zrujnować i wiem, z jakim odrazą się to wiąże. Wiem, że w świecie Gwiezdnych Wojen mogą występować konflikty wewnętrzne. Ale wiem też, że najgorszym grzechem jest obchodzenie się z tym jak z jajkiem”.

Sprawdź też: Tak Netflix i Prime Video walczą o Waszą uwagę! Serialowy hit i kinowy przebój na liście premier.

Najgorszym grzechem jest strach przed zrobieniem czegokolwiek, co nim wstrząśnie. Ponieważ każdy film z Gwiezdnych Wojen, począwszy od „Imperium”, wstrząsał światem i wstrząsał fanami, doprowadzał ich do złości, kłótni i rozmów na jego temat. A potem wielu z nich pokochało go i w końcu się do niego przekonało”.

Po premierze „Ostatniego Jedi” Lucasfilm ogłosił, że Johnson stworzy zupełnie nową trylogię „Gwiezdnych Wojen”. Projekt ten jednak nigdy nie powstał. Johnson potwierdził niedawno w wywiadzie dla The Hollywood Reporter, że trylogia jest już praktycznie martwa. Wynika to właśnie z tego, jak bardzo kontrowersyjny dla części fanów był „Ostatni Jedi”, który w oczach wielu przekroczył granicę, której nigdy nie powinien przekroczyć żaden film sagi. Odrzucenie dziedzictwa Jedi przez Luke’a Skywalkera, sposób przedstawienia pochodzenia Rey, traktowanie postaci z przeszłości i odrzucenie ugruntowanej tradycji były przez wielu postrzegane jako zdrada, a nie śmiała ewolucja.

Biorąc pod uwagę tę negatywną reakcję, trudno sobie wyobrazić, by Bob Iger kiedykolwiek zatwierdził przekazanie Johnsonowi kolejnego projektu.

zdj. Lucasfilm