
Zmarł kolejny wybitny przedstawiciel amerykańskiego kina. Z Los Angeles dotarły do nas informacje o śmierci Davida Lyncha, legendarnego reżysera i twórcy znanego z mrocznych i surrealistycznych produkcji takich jak „Blue Velvet” i „Mulholland Drive” oraz przełomowego serialu telewizyjnego „Twin Peaks”. Reżyser zmarł w wieku 78 lat.
Nie żyje David Lynch. Kultowy reżyser miał 78 lat
Reżyser od lat zmagał się z problemami ze zdrowiem. Ostatnio został ewakuowany ze swojego domu w Los Angeles ze względu na pożary. Chorował na rozedmę płuc, chorobę wynikającą z wieloletniego palenia papierosów. W wywiadzie dla magazynu „People” z 2024 roku Lynch przyznał, że diagnozę postawiono mu w 2020 roku, ale przez kolejne dwa lata nie potrafił zerwać z nałogiem. Ostatecznie udało mu się rzucić palenie, gdy zdał sobie sprawę, że jego życie jest w bezpośrednim niebezpieczeństwie.
Śmierć Lyncha potwierdziła jego rodzina w mediach społecznościowych. W poruszającym wpisie na Facebooku czytamy: „Z głębokim żalem my, jego rodzina, zawiadamiamy o odejściu człowieka i artysty, Davida Lyncha. Będziemy wdzięczni za odrobinę prywatności w tym czasie. Teraz kiedy nie ma go już wśród nas, na świecie pojawiła się wielka dziura. Ale, jak sam mawiał, „Patrz na pączka, a nie na dziurę”.
Lynch urodził się 20 stycznia 1946 w Missoula. Jego matka miała fińskie i niemieckie korzenie, a ojciec pochodził z Wielkiej Brytanii. Uchodził za jednego z najbardziej charakterystycznych i oryginalnych amerykańskich reżyserów filmowych. Stworzył swój własny styl przeistaczający horror, kino noir i surrealizm w przejmująco unikalne narracje. Podążał za własną nieprzeniknioną logiką, urzekając widzów psychologiczną głębią oraz tworząc produkcje, w których wszystkie elementy odgrywały wyjątkowo istotne role.
Sprawdź też: Netflix stawia na filmy z najwyższej półki! Te dwa tytuły trzeba obejrzeć!
W jego filmach i serialach mogliśmy liczyć na skomplikowanych bohaterów, grę światłem, oryginalny montaż i niezwykłą muzykę. W swoich filmach często odwoływał się do elementów surrealistycznych, tworzył też wariacje na temat ludzkiej podświadomości, marzeń i fobii. Przełomem w jego karierze stał się serial „Miasteczko Twin Peaks” z 1990 roku. Jako filmowiec swój pierwszy sukces osiągnął jednak nieco wcześniej, bo dziesięć lat wcześniej otrzymał pierwszą nominację do Oscara za film „Człowiek słoń”, w którym wystąpił Anthony Hopkins. Film zdobył w sumie aż osiem nominacji do Oscara.
Debiutował za kamerą filmem „Głowa do wycierania” z 1977 roku, w którym wystąpili Jack Nance oraz Charlotte Stewart. Ten dziwaczny i pełny czarnego humoru tytuł uznawany jest dzisiaj za kultowy klasyk, który zresztą wyznaczył ton karierze Lyncha, który do końca pozostał bezkompromisowym artystą. Lynch próbował również swoich sił w kinie rozrywkowym. W 1984 roku na ekrany trafiła jego ekranizacja „Diuny” Franka Herberta. Film okazał się jednak wielką klapą i nie znalazł uznania ani wśród widzów, ani też krytyków. Był on także przedmiotem zakulisowych tarć pomiędzy reżyserem i wytwórnią Universal Pictures. Reżyser nie uznawał kinowej wersji za swój projekt i odcinał się od produkcji, która na zawsze pozostała największą porażką w jego karierze.
Lynch był czterokrotnie nominowany do Oscara, a pięć lat temu został wyróżniony honorową statuetką przez Amerykańską Akademię Filmową.
zdj.