„Injustice. Bogowie pośród nas: Rok pierwszy” – recenzja komiksu. Krucjata Człowieka ze stali

To kolejny raz, kiedy na łamach Filmożerców mam okazję zachęcać Was do kupna komiksu autorstwa Toma Taylora. Dla mnie to nazwisko numer jeden w komiksowej branży i scenarzysta, który jako jeden z niewielu nie boi się odważnych decyzji i niełatwych rozwiązań. W „Injustice. Bogowie pośród nas” jesteśmy świadkami prawdopodobnie najlepszej współczesnej historii o Lidze Sprawiedliwości, jaką znajdziecie na rynku.

U Toma Taylora – jak u Alfreda Hitchcocka – wszystko zaczyna się od trzęsienia ziemi, a później napięcie tylko rośnie. Pierwszy zeszyt „Injustice. Bogowie pośród nas” idealnie wpisuje się w to stwierdzenie, bo Taylor ma niebywałą umiejętność uchwycenia uwagi czytelnika od pierwszych stron swojego dzieła, a następnie utrzymania jej przez kilkadziesiąt kolejnych stron. Taylor jest też odważny, ale poniekąd sam stwarza sobie do tego możliwości. Jego pomysły zawsze dzieją się w alternatywnych rzeczywistościach, a to sprawia, że dość łatwo jest usunąć pewne postacie z pierwszego szeregu i podejmować trudne decyzje.

W „Roku pierwszym” Taylor uśmierca kilka dobrze znanych i lubianych postaci już w pierwszym zeszycie. A później wcale nie zwalnia tempa. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, bo jedną z największych sił „Injustice. Bogowie pośród nas” jest dość rzeczywisty i realny scenariusz na zasadzie „co by było, gdyby?”. W seriach ciągnących się od lat nie byłoby szans zrealizować choćby fragmentu wizji i pomysłów Taylora, bo później wszystko trzeba byłoby odkręcać. Tutaj nie ma takiej potrzeby, więc jeśli ktoś ginie, to ginie na zawsze, a bohaterowie muszą poradzić sobie z tego konsekwencjami.

O fabule „Injustice. Bogowie pośród nas” nie wiedziałem praktycznie nic, może też dlatego pisana przez Taylora historia chwyciła mnie tak mocno już od pierwszych stron. Oszczędzę więc Wam szczegółów również w tej recenzji i zarys fabularny ograniczę do minimum. Dużo większego minimum, niż ma to miejsce w przypadku noty wydawniczej na tylnej okładce komiksu. „Rok pierwszy” to pierwszy tom historii, w której alternatywne uniwersum DC zmienia się nie do poznania. Wskutek pewnych wydarzeń Superman postanawia zrobić wszystko, by na świecie zapanował pokój bez konfliktów, wojen i nieuzasadnionej przemocy. Problem w tym, że jego działania same można nazwać dość siłowymi i radykalnymi. A to nie do końca podoba się wpływowym ludziom na Ziemi i innym bohaterom. W końcu wojna to też biznes i sposób na zarabianie pieniędzy.

injustice tom 1 plansza

Już pierwsza strona komiksu, będąca futurospekcją do przyszłych wydarzeń, uświadamia czytelnika, do czego cała historia doprowadzi i jak będzie wyglądał świat pod „przywództwem” Supermana. Tom Taylor bardzo trafnie nakreślił postać Clarka Kenta jako bohatera o kruchej, wrażliwej psychice, ale jednocześnie myślącej bardzo bezpośrednio i bezkompromisowo. Motywacje Supermana są zrozumiałe i dość proste. Taylor bardzo umiejętnie w kolejnych zeszytach rozbudowuje całą historię i uświadamia czytelnika, że ten niecny czyn, którego dopuścił się Joker, ma globalne konsekwencje.

Historia rozpoczyna się w Metropolis, ale chwilę później przenosi się do Gotham, Central City, a do głosu dochodzi też królestwo Atlantydy z Aquamanem na czele. Tom Taylor pisał „Injustice” bez żadnych ograniczeń i mógł skorzystać z każdej dostępnej w DC postaci. I tak, bardzo spodobały mi się fragmenty z bohaterami drugoplanowymi. Zaskakująco udanie wypadł duet Green Arrow & Harley Quinn. Nie zabrakło też miejsca dla Catwoman czy Flasha, ale też dla mniej istotnych postaci takich jak np. Black Lightning. A wszystko po to, by docelowo stworzyć dwa obozy – zwolenników i przeciwników Supermana. Jednych, którzy pójdą ramię w ramię za potężnym przywódcą, ale też tych, którzy mu się przeciwstawią, a na ich czele stanie Batman.

Jedyna rzecz, która fabularnie nie pasowała mi do reszty, to postać Wonder Woman, która przynajmniej w „Roku pierwszym” dość wiernie stała za postacią Supermana, kierując się emocjami i sercem, a nie rozumem. Zdaję sobie sprawę, że Taylor musiał w swoim pomyśle znaleźć Supermanowi potężnego sojusznika, ale Diana i jej wartości nie do końca pasowały mi do tego, co reprezentuje sobą w „Injustice”. Jednak pamiętajmy, to alternatywna rzeczywistość i zupełnie inna Diana niż ta, którą znamy z innych komiksów (np. Grega Rucki).

„Injustice. Bogowie pośród nas” w oryginale wydawane było w formie cyfrowej jako dodatek i prequel do gry o tym samym tytule. Co ciekawe – we wspomnianą bijatykę grałem niedługo po tym, jak pojawiła się w sklepach. Przeszedłem też fabularną kampanię, ale biorąc pod uwagę, że było to w 2013 roku, nie pamiętam, czy i jak historia z gry łączy się z komiksem. Co ważne, znajomość gry w żaden sposób nie jest wymagana do tego, by zrozumieć scenariusz Toma Taylora.

injustice tom 1 plansza

Egmont wydał „Injustice. Bogowie pośród nas” standardowo dla komiksów DC, czyli w twardej oprawie i na ponad 400 stronach. A to przecież tylko pierwszy z trzech zapowiedzianych tomów Taylora, a kto wie, czy Egmont nie zdecyduje się nawet na tomy 4 i 5 pisane już przez innego autora (Briana Buccellato).

Mieszane odczucia mam co do pracy rysowników. Niemal każda część (historia podzielona jest nie na rozdziały, czy też zeszyty, a na „części”) rysowana jest przez innego artystę. Różnią się też osoby nakładające kolory. W efekcie w niektórych momentach brakuje spójności. Są fragmenty rysowane naprawdę dobrze, ale są też takie, które odstają od reszty innym odcieniem barw i nieco bardziej niedbałymi szkicami.

Podsumowanie

Kojarzycie taki serial jak „The Boys” oparty na kultowym komiksie Gartha Ennisa? Czytając „Injustice. Bogowie pośród nas”, wyłapywałem pewne podobieństwa. Oczywiście z pewną rezerwą, bo to nadal historia dla nastolatków, a nie dla dorosłych. Jest jednak w scenariuszu Taylora coś, co sprawia, że na niektórych bohaterów można spojrzeć z nieco innej strony, a i sama historia jest dość refleksyjna. Sam nadzwyczaj dobrze rozumiałem motywacje Clarka i fakt, w jaki sposób odniósł się do Jokera, a później do Batmana. Trafiały do mnie też wątpliwości Barry’ego Allena czy nawet głupie rozterki Harley Quinn.

To jednocześnie też komiks dla każdego. Nie musisz znać innych wątków z komiksów DC ani historii bohaterów. To historia niezależna i bardzo przystępna dla wszystkich czytelników. Dla fanów DC Comics to pozycja obowiązkowa. Ale też świetne miejsce, by wskoczyć w to uniwersum i bliżej poznać ogrom bohaterów ze stajni DC, jeśli wcześniej nie mieliście ku temu okazji.

Na koniec powtórzę jeszcze raz to, co napisałem we wstępie. „Injustice. Bogowie pośród nas” to prawdopodobnie najlepsza współczesna historia o Lidze Sprawiedliwości, jaką możecie znaleźć na naszym rynku komiksowym. Więc kupujcie i czytajcie.

Oceny końcowe

5+
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
6
Przystępność*
5
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Injustice komiks

Specyfikacja

Scenariusz

Tom Taylor

Rysunki

Jheremy Raapack, Mike S. Miller

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

424

Tłumaczenie

Tomasz Pindel

Data premiery

29 września 2021

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont/DC Comics