Jaka przyszłość czeka Gwiezdne Wojny? Rey będzie „najcenniejszym zasobem kinowym” serii

Disney i Lucasfilm od pewnego czasu starają się znaleźć kierunek dla filmowej przyszłości „Gwiezdnych Wojen”, a według najnowszych doniesień, widzą w Rey Skywalker graną przez Daisy Ridley – swój najcenniejszy „zasób” kinowy.

„Gwiezdne Wojny” na rozdrożu: Jaka przyszłość czeka kultową franczyzę?

Po zakończeniu trylogii sequeli postać Rey budzi mieszane emocje wśród fanów, ale trudno zaprzeczyć jej istotnej roli w uniwersum. Disney wraz z Lucasfilm, dostrzegając potencjał w tej postaci, planują znacząco rozbudować jej historię w nadchodzących produkcjach. Jak podał „The Hollywood Reporter”, Rey ma odegrać istotną rolę w kilku rozwijanych projektach filmowych. Najbliższy film z uniwersum będzie skoncentrowany na bohaterach Dina Djarina i Grogu, znanych z serialu „Mandalorianin”, którzy dotychczas pojawiali się jedynie na małym ekranie. Jednak uważa się, że Rey jest jedyną postacią, która potrafi przyciągnąć szeroką publiczność do kin. Insiderzy Lucasfilm opisują ją jako „najcenniejszy zasób kinowy” w uniwersum i przewidują, że pojawi się w licznych produkcjach, w tym być może w nowej trylogii filmowej.

Rey, znana z trzech ostatnich epizodów sagi, wydaje się kluczową postacią dla kolejnej fazy „Gwiezdnych Wojen”. To może postawić rozwijaną przez Simona Kinberga trylogię na kolizyjnym kursie z zapowiedzianym wcześniej filmem poświęconym Rey, nad którym pracuje reżyserka Sharmeen Obaid-Chinoy. Lucasfilm rozważa rozwój jej postaci także poza ten projekt, a trylogia Kinberga wydaje się logicznym miejscem na kontynuację jej historii po wydarzeniach z filmu „Skywalker. Odrodzenie”. Taka sytuacja może jednak prowadzić do rywalizacji między reżyserami o kierunek rozwoju tej postaci.

Rozwój filmów w tym uniwersum jest aktualnie postrzegany jako swój własny ekosystemem, unikalny w Hollywood. Istnieje wiele projektów filmowych, które są w trakcie realizacji i choć nie są ze sobą bezpośrednio powiązane, mogą się pokrywać pod względem postaci lub linii czasowych. Każda z tych produkcji, w zależności od tego, która zostanie wydana jako pierwsza, może mieć wpływ na pozostałe, wywołując efekt domina.

Sprawdź też: Blade wciąż jest w planach Marvela? „Ta postać na pewno pojawi się w MCU”

To wyjątkowe podejście wskazuje na unikatowy status „Gwiezdnych Wojen” w popkulturze. Dla wielu fanów i twórców to nie tylko marka, ale wręcz coś na kształt religii. W odróżnieniu od franczyz takich jak Marvel czy DC, które mają rozbudowaną historię w komiksach, „Gwiezdne Wojny”, mimo że znajdują swoje miejsce w innych mediach, opierają się w dużej mierze na oryginalnych filmach George’a Lucasa. Dla filmowców pracujących nad serią pierwsza trylogia stała się czymś w rodzaju „Starego Testamentu”. „Proszą cię, żebyś stworzył Nowy Testament i nikt nie może się zgodzić co do znaczeń, jest wiele wątpliwości”. – komentuje jedna z osób pracujących przy wcześniejszych produkcjach, podkreślając, że w Lucasfilm toczą się liczne debaty na temat znaczenia i przyszłości tej sagi. „Robienie samodzielnych filmów lub kontynuowanie Sagi Skywalkerów w jakiejkolwiek formie jest fundamentalnym pytaniem, przed którym stoi firma, próbując iść naprzód” – dodaje inny informator.

Jak zauważa kolejny z insiderów:Gwiezdne Wojny to przedsięwzięcie oparte na nostalgii, a pomysły na tworzenie nostalgii zaczynają się kończyć.” Z kolei projekty telewizyjne mają w Lucasfilm więcej swobody, co pozwala na tworzenie różnorodnych produkcji, takich jak „Andor”, „Akolita” oraz „Ahsoka”. 

Spekuluje się, że Rey mogłaby pełnić rolę przewodniczki dla nowego pokolenia, podobnie jak Obi-Wan Kenobi w oryginalnej trylogii, prowadząc młodych bohaterów w galaktyce. Chociaż nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia, czy trylogia Kinberga będzie epizodami 10-12, oczekuje się, że Rey odegra w niej znaczącą rolę.

źródło: The Hollywood Reporter/zdj. Disney