Leonardo DiCaprio wraca na duży ekran w jednym z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku. Mowa oczywiście o „One Battle After Another”, czyli kolejnym projekcie cenionego reżysera i scenarzysty, Paula Thomasa Andersona. Czy nowa produkcja od twórcy „Aż poleje się krew” spełnia pokładane w niej oczekiwania? Przekonajcie się w naszej recenzji.
„Jedna bitwa po drugiej” – recenzja nowego filmu z Leonardo DiCaprio
Nowy film Andersona to satyryczny thriller będący luźną adaptacją powieści Thomasa Pynchona „Vineland”, która rozgrywa się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Kalifornii. Przez pryzmat losów głównych postaci, starzejących się dzieci-kwiatów, autor opisuje w niej dwadzieścia lat największych przemian społecznych w USA, poczynając od rządów Nixona, kończąc na reelekcji Ronalda Reagana.
Sprawdź też: Apple TV+ znowu do oglądania za darmo! Ruszyła specjalna akcja dla widzów.
Film Andersona cieszy się na ten moment niemal doskonałym wynikiem w serwisie Rotten Tomatoes. Przy 201 recenzjach produkcję „Jedna bitwa po drugiej” pozytywnie oceniło aż 197 krytyków, co daje wynik na poziomie aż 98%. Wśród widzów, którzy mieli już okazję ją obejrzeć film, zadowolonych z seansu było z kolei 88% głosujących przy średniej nocie 4,40 w pięciostopniowej skali.
Bohaterem filmu jest zmęczony życiem rewolucjonista Bob (DiCaprio), który egzystuje w stanie wywołanej marihuaną paranoi w izolacji od społeczeństwa w towarzystwie zadziornej, pewnej siebie córki Willi (Infiniti). Kiedy jego okrutny wróg (Penn) powraca po 16 latach, a córka znika, były radykał stara się ją za wszelką cenę odnaleźć. Oboje muszą stawić czoło konsekwencjom jego dawnych uczynków.
Oprócz DiCaprio w „One Battle After Another” występują m.in. Benicio Del Toro („Sicario”), Sean Penn („Licorice Pizza”), Regina Hall („Prawo zemsty”) i Alana Haim, która ponownie współpracuje z Andersonem po „Licorice Pizza”.
zdj. Warner Bros.