JOE WRIGHT: Sylwetka reżysera oraz ranking wszystkich jego filmów

Dnia 04.03.2022 roku, dumnym krokiem na ekrany polskich kin wchodzi najnowsze dzieło Joe Wrighta – „Cyrano”. Jest to zatem doskonała okazja, by przyjrzeć się sylwetce reżysera oraz podsumować jego dotychczasową filmografię, w której znajdują się takie produkcje, jak np.: „Anna Karenina”, „Czas mroku”, czy „Duma i uprzedzenie”.

Esteta rozkochany w historii oraz klasycznych opowieściach; rzetelny narrator rozumiejący znaczenie rytmu w kinie; twórca emancypujący silne bohaterki, sprawiedliwie podkreślający ich charakterność, a także potrzebę czułości. Reżyser Joe Wright nie może poszczycić się tytułem artysty „kultowego” lub stałego gościa ceremonii najważniejszych nagród filmowych. Nie zmienia to faktu, iż jego konsekwencja, wyrazisty styl oraz wrażliwość dostrzegalna już na płaszczyźnie pojedynczych ujęć są dowodami przynależności do panteonu wybitnych współczesnych brytyjskich filmowców.

Wspomniana powyżej „współczesność” jest sformułowaniem użytym wyłącznie dla podkreślenia jego narracyjnej formy oraz przynależności do grona artystów działających obecnie – nie odnoszę się do meandrów fabularnych, czy też rodowodu ekranizowanych historii. Jest to warte zaznaczenia, gdyż na pierwszy rzut oka dzieła Wrighta są wszystkim innym tylko nie „współczesnością”. Większość filmów, pod którymi się podpisał jest mocno osadzona w „klasyce”… I znów – ten cudzysłów nie pojawił się bez powodu. „Klasyka” – tak, ale przefiltrowana przez niesłychaną storytellingową werwę, dynamiczny montaż oraz dialogi serwowane z lekkością, siłą i RYTMEM! Ta rozbieżność jest zauważalna i fascynująca od pierwszego seansu dowolnego obrazu – reżyser podkreśla tym samym swoją warsztatową biegłość, zdecydowanie, a zagęszczenie filmowej tkanki – niezależnie od istoty scenariusza – nie pozwala na wciśnięcie się choćby grama nudy.

Można zarzucić jego twórczości, iż jest często odarta ze znaczeń oraz dodatkowych kontekstów; kłania nam się utarte sformułowanie „przerostu formy nad treścią”. Jednak filmografia reżysera „Pokuty” śmiało stawia inną tezę – nawet średniej jakości tekst w rękach utalentowanego narratora może dać efekt fascynującego kinowego spektaklu. Okazjonalny kicz i ckliwość – konotowane zazwyczaj negatywnie – znalazły swoje miejsce w twórczości Brytyjczyka, nie jako ciężar spoczywający na barkach prezentowanych historii, ale rozmyślna wartość; wysmakowane nadzienie podnoszące jakość wizualnego doznania.

Chciałbym zaznaczyć, iż poniższa lista nie jest efektem burzy mózgów całej redakcji portalu Filmożercy, a jedynie zbiorem uwag oraz pochwał na temat dokonań artysty z perspektywy jednego widza. Zachęcam do dyskusji w komentarzach oraz wymiany filmowych wrażeń!

9. „PIOTRUŚ. WYPRAWA DO NIBYLANDII” („Pan”)

Wright_02.jpg

Motyw klasycznej opowieść J.M. Barriego. Świat wymagający plastycznej wyobraźni. Bohater stojący pomiędzy drapieżną rzeczywistością a bajkowym uniwersum. Wszystko na miejscu? Składniki zasilające historię stworzoną dla Wrighta? Przykre jest zatem to, że efekt końcowy jest bliski parodii oraz koślawej, wymuszonej przez aktualne tendencje kina rozrywkowego formy origin story. To mógł być najlepszy film Joe Wrighta – dziecięca naiwność, dramat, emocjonalny ładunek wykorzystujący tragiczny rodowód tytułowego bohatera, a także kiełkujące uczucie między Hookiem a Tygrysią Lilią. Wszystko to zostało zasypane kopcem idiotycznych pomysłów fabularnych, niespójnym światem przedstawionym, a także musicalowymi ambicjami nietrafionych pomysłów. Hugh Jackman swoją charyzmą oraz profesjonalizmem broni całości spektaklu, a urocza kreacja Rooney Mary wprowadza nieco lekkości. Z drugiej strony jednak – młody Levi Miller gra z przerysowaną, teatralną wręcz manierą idąc pod rękę z Garrettem Hedlundem… Cóż, w jego przypadku wiek i małe doświadczenie zawodowe nie stanowią już usprawiedliwienia – interpretacja postaci Kapitana Hooka (bądź bardziej – dyskontowego Indiany Jonesa) jest jedną z najgorszych ról aktorskich minionej dekady w blockbusterach. Przy okazji – dobrze wiedzieć, że „Smells Like Teen Spirit” nie zostało napisane przez Kurta Cobaina, a jego źródło można znaleźć w Nibylandii…

8. „KOBIETA W OKNIE” („The Woman in the Window”)

Wright_03.jpg

Nieudany eksperyment… Cieszy fakt, iż brytyjski reżyser stara się wychodzić poza swoją strefę komfortu, ale ostatecznie trudno jednoznacznie wskazać, co zdecydowało o poziomie tego thrillera bez suspensu. Adaptacja materiału źródłowego w zamyśle Joe Wrighta stanowi niskich lotów rehash „Okna na podwórze” Alfreda Hitchcocka. Wybitni aktorzy współczesnego kina (Amy Adams oraz Gary Oldman) gubią się w pastelowej konwencji, próbując wykrzesać choć cień życia ze swoich bohaterów. Trudy produkcji oraz pandemiczne obostrzenia nie pomogły filmowi – trzy lata oczekiwania na telewizyjną produkcję w najgorszym tego słowa znaczeniu; nieślubne dziecko literatury pociągowej i niezdrowych reżyserskich ciągot Wrighta.

7. „SOLISTA” („The Soloist”)

Wright_04.jpg

Nigdy nie rozumiałem chłodnej reakcji krytyki filmowej oraz umiarkowanego przyjęcia tego obrazu przez publiczność. „Solista” jest filmem dalekim od ideału, ale spełnia swoją pierwotną funkcję – to kino ku pokrzepieniu serc. Robert Downey Jr. jest doskonały w graniu samego siebie (ironii brak – jest to pełna wdzięku, solidna rola), jednakże Jamie Foxx po raz kolejny prezentuje się na ekranie jako aktor bez polotu, wyczucia, usilnie starający się „coś” udowodnić. To produkcja, która niesie otuchę i ukojenie potrzebującym wiary w człowieka – film, o którym można zapomnieć dzień po projekcji, ale nie stanowi wyzwania w trakcie seansu. Estetyczna forma, biegła praca kamery oraz nośny temat pozwalają na chwilę komfortu… Szkoda tylko, iż miłość do muzyki, a także jej zbawienny wpływ jest przekazywany wyłącznie werbalnie.

6. „ANNA KARENINA”

Wright_05.jpg

Adaptacja powieści Lwa Tołstoja, wyprodukowana w 2012 roku, powinna przede wszystkim trafić w gusta miłośników oryginalnych form filmowego przekazu. Koncepcja żywego, wychodzącego poza scenę teatru, zaciera granicę między publicznością, a wydarzeniami prezentowanymi na srebrnym ekranie. Pozwala to nie tylko na wtłoczenie młodzieńczego wigoru w ekranizację klasyki literatury światowej, ale jest również wdzięcznym tematem do plastycznej gimnastyki. Obiektyw nadwornego operatora Wrighta, Seamusa McGarveya, z czułością penetruje zakamarki wystawnej scenografii, śledząc każdy krok obsady na bogatych w detal planach. Wszyscy aktorzy – od postaci epizodycznych po pierwszy plan – zdają sobie sprawę z rozmachu widowiska, grając w pozach bohaterów większych niż życie. Na tle poważnych i dostojnych kreacji nieoczekiwanym akcentem wydaje się być Matthew Macfadyen w roli Stiepana Arkadiewicza Obłońskiego – Brytyjczyk wykorzystuje swoje komediowe wyczucie chwili, wprowadzając odrobinę rozluźnienia w świecie wielkiej polityki, dramatycznych dylematów moralnych oraz starodawnej etykiety. Nawet jeśli Joe Wright gubi tempo opowiadanej historii lub zatraca reżyserską konsekwencję dla bardziej archaicznych, melodramatycznych rozwiązań to mamy do czynienia z unikatowym kinem. Jego precyzyjna forma oczarować może nawet najbardziej wymagających, spragnionych wysublimowanych środków wyrazu widzów.

5. „HANNA”

Wright_06.jpg

Udany eksperyment! Joe Wright wykorzystuje swoje umiejętności inscenizacyjne, by zrealizować wysmakowany film akcji! Produkcja z 2011 roku mogłaby konkurować choćby z „Drive” reżyserii Nicolasa Windinga Refna pod względem warsztatowego kunsztu, ambicji, a także stonowanej atmosfery. Na stołku operatorskim zasiadł tym razem niemiecki specjalista Alwin H. Küchler, który wprowadził do historii o szesnastoletniej zabójczyni nieco dzikości i wykalkulowanego chłodu. Saoirse Ronan, Eric Bana oraz Cate Blanchett tworzą znakomite aktorskie trio, na które rozkłada się emocjonalny ciężar trudnych relacji między bohaterami. Pracujący nie po raz pierwszy z Wrightem, Tom Hollander błyszczy na drugim planie jako perwersyjny, przerysowany pomocnik głównej antagonistki. Ściśle tajne eksperymenty rządowe; opowieść inicjacyjna; tradycyjna historia zemsty – wystrzałowy koktajl przyozdobiony wisienką w postaci pięknego mastershota w berlińskim przejściu podziemnym.

4. „CYRANO”

Wright_07.jpg

Cyrano” to najnowsze dzieło reżysera „Hanny”, a jednocześnie potwierdzenie jego artystycznej kondycji oraz konsekwencji w stosowaniu charakterystycznego dla siebie narracyjnego stylu. Już „Anna Karenina” – swoją teatralną, oniryczną formą – podpowiadała, iż pożenienie wrażliwości brytyjskiego twórcy z musicalową koncepcją kreacji świata przedstawionego może przynieść bajeczne efekty. Obraz z Peterem Dinklagem w roli tytułowej jest dokładnie tym, czego można było się spodziewać, znając nawet przekrojowo dotychczasowe filmowe dokonania Wrighta… Recenzja „Cyrano” już niebawem na łamach naszego portalu!

3. „CZAS MROKU” („Darkest Hour”)

Wright_08.jpg

W rozmowie dla The Hollywood Reporter, Joe Wright wspominał o tym, jak artystyczna i finansowa porażka filmu „Piotruś: Wyprawa do Nibylandii” negatywnie wpłynęła na jego stan emocjonalny. Ten trudny dla twórcy okres obrodził jednak nieoczekiwanym skutkiem, który następnie zmienił się w jeden z największych sukcesów w karierze – potrzebą realizacji scenariusza Anthony’ego McCartena. „Czas mroku” jest dla reżysera opowieścią o kryzysie pewności siebie, a także o znaczeniu wątpliwości i jej wpływie na autorytet. Nie jest to zatem wyłącznie dość tradycyjny biopic, ale przede wszystkim intymnie sfotografowany fragment ważnego momentu w dziejach ludzkości, przefiltrowany przez osobiste doświadczenia Wrighta oraz jego poszanowania historycznych faktów. Fenomenalny Gary Oldman za swoją ekranową interpretację postaci Winstona Churchilla otrzymał w 2018 roku swoją pierwszą – i dotychczas jedyną – Nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej, a współpraca z Bruno Delbonnelem zaowocowała (ku zaskoczeniu absolutnie nikogo) wyjątkową otoczką wizualną. Będące wizytówką francuskiego operatora „miękkie” oświetlenie, rodem ze współpracy z Jean-Pierrem Jeunet, nadaje tej ważkiej przypowieści niemal baśniowy charakter.

2. „DUMA I UPRZEDZENIE” („Pride & Prejudice”)

Wright_09.jpg

Dynamiczna narracja? Wartkie, błyskotliwie zmontowane kwestie dialogowe? Silna protagonistka kwestionująca moc patriarchalnych konwenansów? Wszystkie wspomniane czynniki – omawiane niemal przy każdym innym filmie na tej liście – tworzą wyrazisty styl charakteru pisma brytyjskiego reżysera. Joe Wright jest całkowicie świadomy możliwości uprawianego rzemiosła, a także tematycznej namiętności poszukiwanej w ekranizowanych scenariuszach. Każdy wielki twórca zasiewa w swoim debiutanckim dziele ziarna późniejszej rozpoznawalności – nie inaczej jest w tym przypadku. „Duma i uprzedzenie” to pierwszy pełnometrażowy projekt Wrighta, a – z perspektywy czasu – już wygląda niczym w pełni wykrystalizowana strategia operowania obrazem. Cały zespół aktorski pod jego batutą daje niesamowity koncert, pozostawiając przestrzeń dla doświadczonej części ekipy (Judi Dench , Donald Sutherland) oraz eksponując blask niewymuszonego wdzięku młodej obsady (Keira Knightley, Rosamund Pike, czy też – debiutująca w kinowej produkcji – Carey Mulligan). Już w otwierającej scenie filmu kamera przemierza korytarze domostwa Bennetów, ożywiając scenografię, podobnie jak początkujący reżyser tchnął nową energię w gatunek kostiumowego melodramatu.

1. „POKUTA” („Atonement”)

Wright_10.jpg

Nie mogło być inaczej – „Pokuta” to chyba najbardziej rozpoznawalne dzieło Wrighta, cieszące się przy okazji największą ilością nominacji do prestiżowych nagród branżowych. Jest to kwintesencja wszystkiego, co dobre i dyskusyjne w filmografii Brytyjczyka – z jednej strony portretuje dosłowną brutalność wojny, ale również wykorzystuje jej inscenizacyjny potencjał; z drugiej zaś, tragiczny romans Cecilii (Keira Knightley) i Robbiego (James McAvoy) jest zarówno pełnokrwistym dramatem, jak i klasycznym wyciskaczem łez. Ckliwość oraz poetyka kiczu znajdują swoje zastosowanie w rękach reżysera, a przekaz tego obrazu może być dekodowany jako traktat o niesprawiedliwościach dziejowych, a także nieudanych próbach odkupienia. Wyobraźnia, sztuka, czy zdolność kreacji są fabularnie wykorzystane do manipulacji faktami w ucieczce przed rozczarowującą prozą rzeczywistości. Historia opowiedziana w rytmie uderzeń klawiszy maszyny do pisania przy akompaniamencie czułej muzyki Dario Marianelliego… Jeden z najistotniejszych melodramatów XXI wieku.

zdj. Warner Bros. / Netflix / Paramount Pictures / Universal Pictures / Sony Pictures