
Jesteście gotowi na następną wizytę w „Kaczogrodzie”? Przekonajcie się, jakie atrakcje czekają na Was podczas kolejnej wyprawy do tego uroczego miejsca.
W książkach przybliżających czytelnikom przygody nastoletniego czarodzieja o imieniu Harry został opisany pewien niecodzienny przysmak. Mam na myśli Fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta. Te, zgodnie z nazwą, rzeczywiście mogły mieć dowolny smak. Owe magiczne łakocie skojarzyły mi się z nowym zbiorem z cyklu „Kaczogród. Carl Barks”. Może i podczas lektury nie natrafi się na każdy możliwy gatunek, ale i tak trzeba powiedzieć, że mamy do czynienia ze sporym zróżnicowaniem.
Między okładkami znajdziemy tradycyjne opowieści pełne humoru i przygody a poza nimi na odbiorców czekają też historie kipiące od tajemnicy („Upiór w katedrze”) i takie po brzegi wypchane emocjami („Nad rzeką Jukon”, przy okazji wspomnę rzecz oczywistą dla każdego, kto zapozna się z tym opowiadaniem — Szarik to wspaniałe psisko!). Wraz ze Sknerusem, Donaldem i resztą kaczej ferajny weźmiemy udział w szalonych wyprawach (m.in. „McKwacz z Arabii”), wyruszymy na poszukiwanie starożytnych skarbów („Podwodny Herkules”), a także będziemy świadkami kolejnego starcia z Braćmi Be.
Wspomniane łotrzyki pojawiły się nie tylko w „Delikatnej dostawie” (czyli zabawnej historyjce o jeszcze jednej próbie zaangażowania Donalda do pracy u wujka), ale też w tytułowym „Ataku robotów”, które jest całkiem szczególną opowieścią. Być może aż zanadto zainspirowałem się zamieszczonym na początku zbioru artykule na temat stosunku Barksa do rozwoju technologicznego, ale byłem zaskoczony, jak dużo trwogi znalazło się na kartach tej historii. Wyraźnie da się odczuć obawy autora przed zaawansowaną technologią wykorzystywaną przez nieodpowiednie osoby. Podobne odczucia towarzyszyły mi podczas lektury „Bagna Zapomnienia”.
Co prawda w przywołanym tekście Geoffreya Bluma nie znalazła się sugestia na ten temat, ale nie zdziwiłbym się, gdyby za postawę Barksa w jakimś stopniu odpowiadały również zimnowojenne lęki. Amerykanom nieobce były doniesienia o obcych agentach wykradających m.in. technologiczne nowinki, a jednym z tematów tytułowego opowiadania jest przecież kradzież kosztownej amerykańskiej technologii. Poza „Atakiem robotów” z pewnością na dłużej zapamiętam też „Pociąg z miasta duchów”. Kolejną wyprawę w bliskie Sknerusowi miejsce Barks udanie połączył z westernem i opowieścią z dreszczykiem. Tym razem nieco rozczarowały mnie jednostronicówki, ale nie był to zawód aż tak wielki, by wpłynął na moje ogólne wrażenia. Całość poznaje się z reguły bardzo dobrze i chętnie wrócę do zamieszczonych w zbiorze historii.
W temacie warstwy wizualnej nie zmieniło się nic od ostatniego tomu (mowa o „Ogniu olimpijskim”), wobec czego pozwolę sobie powtórzyć fragment tamtego tekstu. Fani stylu Barksa otrzymali kolejną porcję prac swojego ulubieńca, a jeśli ktoś woli innych kaczych rysowników, to na tym etapie Barks już takiej osoby do siebie nie przekona. Cóż, ich strata, ja natomiast z radością patrzę na te prace.
Po namyśle jednak doszedłem do wniosku, że muszę dodać kilka słów. Wspomniałem o radości czerpanej z oglądania poszczególnych plansz i tak wciąż jest, ale tym razem pojawiła się również i inne uczucie - mowa o smutku. Omawiana pozycja jest przedostatnią, na łamach której można podziwiać kacze opowieści zarówno napisane jak i zilustrowane przez Barksa, później pojawiać się będą historie z jego scenariuszem, ale narysowane przez innych artystów. Oczywiście nie mam nic przeciwko tym twórcom, ale Barks jest moim ulubieńcem i stąd to moje emocjonalne podejście.
Najnowszy tom kolekcji został solidnie wydany. Papier i druk są dobrej jakości, a poziom tłumaczenia jest zadowalający. W ramach dodatków w „Ataku robotów” zamieszczono krótki artykuł, przybliżenie wybranych kaczogrodzkich robotów i maszyn, nieco okładek oraz jeden z obrazów Carla Barksa. Warto jeszcze dodać, że ponownie większość zbioru stanowią opowiadania po raz pierwszy opublikowane w Polsce. Omawiana pozycja liczy sobie 240 stron, komiksy znajdziemy na 213, z czego materiał premierowy zamieszczono na 156 stronach (info za Kaczą Agencją Informacyjną).
„Kaczogród. Carl Barks. Atak robotów i inne historie” to udany zbiór, który powinien dostarczyć sporo zadowolenia fanom kaczych opowieści w każdym wieku.
Oceny końcowe komiksu „Kaczogród. Carl Barks. Atak robotów i inne historie”
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Scenariusz |
Carl Barks |
Rysunki |
Carl Barks |
Przekład |
Jacek Drewnowski |
Oprawa |
twarda |
Liczba stron |
240 |
Druk |
kolor |
Data premiery |
22 stycznia 2025 |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Egmont