Od czasu premiery filmu „Alita: Battle Angel” fani czekają na ogłoszenie kontynuacji, ale zarówno wytwórnia 20th Century Fox odpowiadająca za wyprodukowanie filmu, jak i Disney, który przejął w zeszłym roku do niego prawa, nie zdecydowali się na zamówienie drugiej odsłony. Nadziei cały czas nie traci jednak sam Robert Rodriguez, który wyreżyserował pierwsze przygody Ality. Szansy dla projektu twórca upatruje w platformie Disney+.
W najnowszym wywiadzie dla Forbesa poświęconym promowaniu najnowszego filmu Rodrigueza pod tytułem „We Can Be Heroes” reżyser został zapytany o to, czy wybawieniem dla oczekiwanej przez fanów kontynuacji „Ality” może być platforma Disney+? Reżyser nie tylko nie krył chęci do stworzenia drugiej odsłony serii, ale stwierdził, że wszystko, łącznie z formą ewentualnej kontynuacji, jest możliwe i platforma Disneya faktycznie mogłaby być dobrym miejscem dla jej premiery.
Myślę, że wszystko jest możliwe. Disney kupił Foxa i ma Disney+, więc warto o tym porozmawiać. Wiem, że ludzie chcieliby zobaczyć drugą część, a ja bardzo bym chciał ją zrobić. Jeśli chodzi o to, jak daleko by to zaszło albo jaką formę by przybrało, to patrząc na obecną sytuację, można stwierdzić, że streaming otworzył wiele możliwości na kontynuację. To sprawdzona koncepcja posiadająca grono odbiorców, którzy czekają na treści dostarczane im w sposób dla nich najwygodniejszy. Więc to dobry pomysł.
Rodriguez pracował ostatnio dla Disneya przy tworzeniu serialu „The Mandalorian” i będzie miał swój udział przy kreowaniu produkcji „The Book of Boba Fett”. Możemy więc zakładać, że studio jest zadowolone z usług reżysera, a to sprawia, że szansę na kontynuację „Ality” mogły ostatnio wzrosnąć. Ponowne wprowadzenie filmu do kin również pokazuje, że studio jest świadome istnienia licznego grona fanów, a nie bez znaczenia w kontekście kontynuacji filmu jest także to, że Disney współpracuje obecnie z drugim twórcą filmu, Jamesem Cameronem, który tworzy dla Disneya kontynuacje „Avatara”.
Przypomnijmy, że film „Alita: Battle Angel” zebrał z kin 404,8 mln dolarów, co przy budżecie wynoszącym 170 mln dolarów, było umiarkowanym sukcesem, tym bardziej że aż 133 mln dolarów z globalnej kwoty pochodziło z rynku chińskiego, z którego studio odzyskuje tylko 25% z biletów, a z amerykańskiego podwórka, z którego do wytwórni trafia około 50% wpływów, film zebrał jedynie 85,7 mln. Podczas limitowanych pokazów w ostatni weekend października film dorzucił do swojego konta 128 tys. dolarów.
źródło: forbes.com / zdj. Disney