W grudniu tego roku na ekrany kin powróci kultowy Kot w butach, postać znana najlepiej za sprawą filmów o przygodach Shreka. O tym, jak animacja z podtytułem „Ostatnie życzenie” spróbuje przyciągnąć do siebie dojrzalszych odbiorców opowiedział w nowym wywiadzie reżyser Joel Crawford.
Kot w butach długo wymykał się śmierci, ale w drugiej odsłonie solowego widowiska jego dobra passa powoli dobiega końca. Bohater odkrywa, że wykorzystał już osiem ze swoich dziewięciu żyć i musi zmierzyć się z konsekwencjami ostatniej szansy na porzucenie beztroskiego stylu życia. Aby odzyskać swoje stracone żywoty, bohater rusza w nową wyprawę, która odmieni jego dalsze losy.
„To mroczniejszy film” – opowiada w rozmowie Crawford, który za kamerą zastąpił Chrisa Millera, reżysera pierwszego filmu. „Kotu zostało już tylko jedno życie. Zdaje sobie sprawę ze swojej śmiertelności. To jego strach przed śmiercią napędza fabułę tego filmu. Dużą inspiracją w tym względzie były też inspiracje baśniami Braci Grimm”. W produkcji zobaczymy postać zainspirowaną baśniowym Złym Wilkem, która przyjmuje rolę figury Posępnego Żniwiarza ubiegającego się o życie Kota w butach. „Mając dwudziestoletnie doświadczenie w tych opowieściach możemy sobie pozwolić na ewoluowanie i pewne zmiany” – dodał producent „Ostatniego życzenia” Mark Swift. „Wprowadzamy głębsze tematy, dość straszne tematy. Pozwala nam na to miedzy innymi fakt, że odchodzimy w tym filmie od estetyki realizmu. [Gdy Shrek debiutował w 2001 roku] pełnometrażowa animacja znajdowała się jeszcze w powijakach. Narzędzia były ograniczone. Była też taka tendencja, by kierować się w bardziej realistyczną stronę, odchodzić od filmów 2D. Teraz narzędzia mamy znacznie lepsze. Nie gonimy tak za realizmem i daje nam to szansę na więcej artystycznej zabawy. Ten film nie jest tak realistyczny. Możemy więć wprowadzić mocniejsze tematy, nie mając zarazem wrażenia, że działamy zbyt ostentacyjnie”.
Od strony estetyki, „Kot w butach” zaliczy powrót do klasycznych metod animacji: ostrzejszej stylizacji i „kreskówkowego” charakteru. „Odnaleźliśmy naprawdę unikalną stylistkę dla tego filmu” – wyjaśnia reżyser. „[Ostatni taniec] robi naprawdę namacalne wrażenie. Widać w nim farbę i pociągnięcia pędzlem. Chcieliśmy, by film miał bardziej malarski styl. Żeby widownia poczuła się tak, jakby czytała staromodną książkę z ilustracjami. Żeby czuła się, jakby trafiła do baśniowego świata”.
Joel Crawford objął reżyserię filmu po tym jak ze stanowiska zrezygnował Bob Persichetti, laureat Oscara za reżyserię filmu animowanego „Spider-Man Uniwersum”. Scenariusz napisał Paul Fischer. Głosu głównemu bohaterowi ponownie użyczył Antonio Banderas. W gwiazdorskiej obsadzie są też Salma Hayek, Florence Pugh, Olivia Colman i John Mulaney. Produkuje DreamWorks Animation. Film zadebiutuje na ekranach dokładnie 21 grudnia tego roku. Przypomnijmy, że termin ten był pierwotnie zarezerwowany dla animowanej produkcji mającej przenieść na ekran przygody bohaterów znanych z gier „Super Mario Bros”, ale produkcja, za którą również odpowiada Universal, nie zostanie ukończona na czas i jej premiera została przeniesiona na kwiecień 2023 roku.

Źródło: Variety / zdj. Universal Pictures