Choć przyszłość filmu „Kung Fury 2” wciąż pozostaje niepewna, David Sandberg nie zwalnia tempa i zapowiada swój nowy projekt – „Dragonlord”. Produkcja określana jest jako przygodowa opowieść w konwencji „fantasy punk”, łącząca elementy akcji, science fiction i absurdalnego humoru.
Szykuje się najbardziej pokręcony i absurdalny film ostatnich lat.
Podobnie jak w „Kung Fury”, Sandberg ponownie stanie przed kamerą w roli głównej – tym razem jako poszukiwacz skarbów o pseudonimie Dragonlord. Jego najbliższym towarzyszem będzie Blaze – leniwy, ale uroczy Tyranozaur, który zamiast epickich przygód woli grać w gry wideo. Gdy Blaze zostaje porwany przez złoczyńcę o imieniu Dreadmancer (którego Sandberg opisuje jako „Skeletora na dopalaczach”), bohater rusza na ratunek, kompletując drużynę niezwykle oryginalnych postaci.
Wśród sojuszników Dragonlorda znajdą się m.in. Dread Riders (przypominający Szturmowców z „Gwiezdnych wojen”), Quantum Cobra – specjalista od futurystycznych technologii, Sword Lord – były sługa Dreadmancera, który przeszedł na stronę dobra po tym, jak zakochał się w swoim jednorożcu, oraz Titanus – postać, której imię nieustannie jest przekręcane na „Tight Anus”. Pojawi się też Budgie – człekoptak z nieprzyjemną zdolnością wydalania kwasu.
Sandberg opisuje „Dragonlord” jako „szalony miks inspiracji – od „He-Mana” i „Władcy Pierścieni”, przez „Mad Maxa” i „Gwiezdne wojny”, aż po „Wojownicze Żółwie Ninja” – ale nadal zachowujący swoją unikalność”. Jak zapewnia, ton filmu będzie podobny do „Kung Fury” – przerysowany, samoświadomy i kompletnie nieokiełznany.
Sprawdź też: Zaskakujący powrót Kevina Spaceya! Wyreżyserował i zagrał w filmie sci-fi!
Tymczasem los „Kung Fury 2”, w którym wystąpili m.in. Michael Fassbender i Arnold Schwarzenegger, nadal pozostaje niejasny. Choć film został nakręcony już w 2019 roku, wciąż nie ujrzał światła dziennego z powodu problemów postprodukcyjnych i sporów z chińskim współproducentem.
źródło: World of Reel/zdj. Hammerstone Studios