Mike Carey „Hellblazer” tom 2 – recenzja komiksu. Obrońca Ziemi

Przygody Johna Constantine’a w rękach Mike’a Careya rozkręcają się zgodnie z planem scenarzysty. I nawet jeśli nie jest to najlepszy run „Hellblazera”, który w ostatnim czasie wydał Egmont, to zdecydowanie zasługuje na miejsce w czołówce,  m.in. dzięki swojej przystępności dla nowego odbiorcy. Zapraszamy do lektury recenzji drugiego tomu.

Mając za sobą przeczytane wszystkie trzy tomy „Lucyfera” autorstwa Mike’a Careya, w jego „Hellblazerze” zaczynam odczuwać pewne podobieństwa w konstrukcji obu tych historii. Carey to scenarzysta, który doskonale potrafi rozpisać swój run na konkretne fragmenty, wprowadzić kilka nowych elementów od siebie, a całość przypomina idealnie zaplanowaną historię ze wstępem, rozwinięciem i (zapewne, w trzecim tomie) odpowiednim zakończeniem. Tak było w „Lucyferze” i wydaje się, że przygody Johna Constantine’a zaplanowane są w podobny sposób. Sprawę komplikuje jedynie chronologia wydarzeń, gdyż Carey nawiązuje do swojego poprzednika – Briana Azzarello, a komiksy jego autorstwa Egmont wydał już jakiś czas temu.

Czytając drugi tom „Hellblazera” mocniej odczuwałem też (pewnie w porównaniu do tomów autorstwa Jamiego Delano), że scenariusz jest nieco bardziej współczesny i dostosowany do obecnych realiów. To sprawia, że wejście w historię wydaje się być nieco łatwiejsze, choć nie zawsze potwierdza to oprawa wizualna, gdzie najbardziej wyróżnia się dobrze znana kreska Steve’a Dillona w jubileuszowym zeszycie nr 200. Najbardziej aktywny w całym tomie jest z kolei Marcelo Frusin, który doskonale potrafi oddać niepodrabialną atmosferę komiksu grozy, przepełnionego depresyjnym i ponurym nastrojem.

Pierwsza połowa drugiego tomu „Hellblazera” skupia się na jednym, dużym, głównym wątku i atmosferze, w której Carey czuje się najlepiej, czyli nadchodzącej Apokalipsie, za którą tym razem odpowiedzialny jest niejaki Pies Cienia. Constantine zdając sobie sprawę z poważnego zagrożenia, postanawia poszukać wsparcia wśród podobnych sobie, starając się przeciwstawić nadchodzącej i doprowadzającej do szaleństwa sile. Oczywiście nie wszystko idzie zgodnie z planem, a Carey nie boi się konsekwencji swoich czynów, co odczuwalne jest w drugiej części tomu, nieco spokojniejszej pod względem akcji, ale równie ciężkiej i dołującej.

mike-carey-hellblazer-tom-2-plansza-z-komiksu-min.jpg

Jubileuszowy zeszyt nr 200 zachwycił mnie swoją pomysłowością i zupełnie innym podejściem do Constantine’a, jakiego znamy. Carey bawi się postacią Johna, wrzucając go w dość niekomfortowe środowisko, jakim jest…szczęśliwa rodzina. Uwielbiam takie oryginalne podejście do dobrze znanej postaci, szczególnie gdy ma ono sens. Carey z obowiązku napisania zeszytu nr 200 wywiązał się fantastycznie, oddzielając przy okazji w swoim runie dwa duże rozdziały, nie oszczędzając przy tym głównego bohatera.

To, co najbardziej urzeka mnie w sposobie prezentowania historii przez Mike’a Careya to fakt, że on naprawdę rozumie Constantine’a i prowadzi jego losy dokładnie tak, jakbym tego oczekiwał. U Delano, czy też u innych scenarzystów nieraz drażniły mnie eksperymenty, które niekoniecznie wypalały. Męczyły mnie wątki polityczne i często bardzo zero-jedynkowe komentarze społeczne, które przemycali pod postacią Johna kolejni autorzy. U Careya jest inaczej, bo u niego liczy się sam bohater. Czuć było to już w pierwszym tomie, a w drugim odczuwałem to jeszcze bardziej. Carey próbuje zrobić rzecz trudną, ale nie niemożliwą, czyli złamać Johna i pozwolić mu się odrodzić. I ma na to niezły plan.

Podsumowanie

Jeśli miałbym komuś zarekomendować, od którego autora powinno zacząć się czytać „Hellblazera”, prawdopodobnie wskazałbym na run Mike’a Careya. To nic, że przed nim było wielu innych scenarzystów, którzy na Constantine’a mieli swoje pomysły. Pod względem przystępności całej historii, a także łatwości w odbiorze tej i tak mrocznej i przygnębiającej historii, to zdecydowanie miejsce, w którym warto bliżej zapoznać się z Johnem. Co i wam zrobić polecam.

Oceny końcowe komiksu Mike Carey „Hellblazer” tom 2

4+
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

 

Specyfikacja

Scenariusz

Mike Carey

Rysunki

Steve Dillon, Marcelo Frusin, Leonardo Manco, Chris Brunner

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

440

Tłumaczenie

Jacek Żuławnik

Data premiery

14 kwietnia 2023

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics