„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

1 września miała miejsce premiera wydań 4K UHD, Blu-ray i DVD filmu „Mortal Kombat”. Zapraszamy do lektury naszej recenzji wydania Blu-ray.

„Mortal Kombat” (2021), reż. Simon McQuoid

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

Film

Moja przygoda z serią gier spod znaku smoka zaczęła się w zamierzchłych latach 90. i choć na dobrą sprawę zakończyła się wraz z przejściem „Mortala” w trzeci wymiar przy okazji „MK4”, to jednak nawet po latach z przyjemnością wracałem do pierwszych części na emulatorze automatów, jak również do filmu z 1995 roku, któremu poświęciłem swego czasu artykuł w serii „Nostalgiczna Niedziela”. Jego nieszczęsny sequel na długie lata pogrzebał szanse na kolejną, kinową adaptację gry, jednak w tym roku w końcu się jej doczekaliśmy. Nie ukrywam, że jako mortalowy weteran wyczekiwałem z niecierpliwością zwiastunów i wszelkich informacji o nadchodzącej produkcji. I choć spora część z nich napawała umiarkowanym optymizmem (choćby klipy pokazujące brutalne momenty żywcem wyjęte z gier), to już od samego początku wiadomo było, że producenci zdecydowali się na ruch, który chyba żadnemu z fanów nie przypadnie do gustu – by w roli głównego bohatera umieścić całkiem nową, niepochodzącą z gier postać. Aż chciałoby się zapytać – serio? Po co? „Mortal Kombat” słynie z całej plejady bohaterów, których historię można by przesunąć na pierwszy plan, zachowując przy tym szkielet znanej wszystkim fanom fabuły.

Na pierwszy rzut oka historia pozostaje bez zmian – imperator Zaświatów pragnie zdobyć władzę nad królestwem ziemskim. Aby tego dokonać, jego wojownicy, prowadzeni przez czarnoksiężnika Shang Tsunga (Chin Han), muszą zwyciężyć w dziesięciu turniejach Mortal Kombat – zwyciężyli już dziewięciokrotnie, zatem przed nami decydująca rozgrywka. Bóg piorunów, obrońca Ziemi, Raiden (Tadanobu Asano), zbiera drużynę wybrańców noszących tajemnicze znamię, by przygotować ich do walki przeciwko pozaziemskim wrogom. Niby wszystko się zgadza – wśród naszych wojowników rozpoznajemy znajome twarze – jest Liu Kang (Ludi Lin), jest Sonya Blade (Jessica McNamee), znalazło się miejsce dla Jaxa (Mehcad Brooks), Kung Lao (Max Huang), a także... Kano (Josh Lawson). Film rozpoczyna osadzona w dalekiej przeszłości scena (jeden z mocniejszych momentów tej produkcji), w której to władający lodem wojownik, Bi-Han, znany lepiej jako Sub-Zero (Joe Taslim), morduje rodzinę Hanzo Hasashiego (Hiroyuki Sanada), przyszłego Scorpiona. A potem poznajemy bohatera, w którego wciela się Lewis Tan, zawodnika MMA, niejakiego Cole'a Younga... „Kogo?” – zapytają w tym momencie fani serii. A gdzie Johnny Cage? Jedna z najbardziej popularnych i lubianych postaci (której inspiracją był Jean-Claude Van Damme)? Z jakiegoś powodu producenci uznali (i sami przyznali), że nie pasowało im umieścić w roli głównej białego faceta. No cóż, niech im będzie, tyle że w takim razie należało go tam umieścić w mniejszej roli, a na pierwszy plan wysunąć jeśli nawet nie Liu Kanga (żeby się nie powtarzać), to przynajmniej Sonyę lub Jaxa (zwłaszcza wątek tej pierwszej jest tu prowadzony w taki sposób, że spokojnie mogłaby być główną bohaterką). Na co komu jakiś Cole Young? To trochę tak, jakby Jackson w swojej adaptacji „Władcy Pierścieni” usunął Sama Gamgee i wstawił w jego miejsce jakiegoś, powiedzmy, Pippo Legginsa, moczymordę i oprycha, z którego perspektywy śledzimy prezentowane nam wydarzenia. Niby właściwy główny bohater też jest obecny, ale zepchnięty na dalszy plan. Gdzie tu sens? Gdyby na naszego bohatera twórcy mieli przynajmniej jakiś pomysł, ale gdzie tam – dostajemy gostka z losowego generatora głównych bohaterów dla C-klasowych kopanek – co w ogóle można o nim powiedzieć? Zbiera regularny oklep w pojedynkach, ma żonę i córkę (którą z początku wziąłem za jego młodszą siostrę) i... jest powiązany z jedną ze znanych i lubianych postaci w sposób, który sugeruje, co ciekawego scenarzyści mogliby z nim zrobić, by widzowi przestało przeszkadzać, że wyjęli go z miejsca, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę. Problem tylko w tym, że wcale tego nie robią.

Mortal Kombat (2021)

Powiedzmy to już teraz – główny bohater w dużej mierze kładzie ten film, zwłaszcza w oczach fanów. Trudno powiedzieć, jak odbierać go będą osoby niezaznajomione z fabułą gier, ale nie sądzę, by ktokolwiek był w stanie darzyć sympatią tę kłodę drewna kradnącą czas ekranowy ciekawszym postaciom. Kilku innych bohaterów robi wszystko co może, by nadrobić te braki. Pierwszym, o którym należy wspomnieć, jest Kano – jeden z internetowych memów głosił, że Josh Lawson nabawił się poważnej kontuzji kręgosłupa od ustawicznego dźwigania filmu na własnych barkach. I nic dziwnego, aktor świetnie sobie radzi, wprowadzając do zesztywniałego filmu sporo życia i humoru. Gdy tylko jest na ekranie, od razu lepiej się to ogląda. Drugim jasnym punktem programu jest Sub-Zero, który to znakomicie sprawdza się w roli złoczyńcy. Niestety to wciąż za mało, by uratować film, szczególnie gdy jego twórcy popełniają jeden z grzechów głównych współczesnych produkcji, mających ambicje zapoczątkowania dłuższej serii.

Film z 1995 roku (powiedzmy to sobie wprost – lepszy od tegorocznego pod każdym względem prócz kategorii wiekowej) pokazał dokładnie to, co miał pokazać – turniej, którego stawką są losy Ziemi. A gdy już to zrobił, rzucił nam sequelową przynętę w postaci interweniującego imperatora Zaświatów. Widz wychodził z kina usatysfakcjonowany, a jednocześnie z apetytem na więcej (inna sprawa jak to „więcej” potem wyszło). Co otrzymujemy tym razem? Fabularne wygibasy mające na celu zaserwowanie paru scen akcji (nawiasem mówiąc, średnio udanych) tak, by nie tknąć sedna sprawy – ot, Shang Tsung chce wyeliminować ziemskich wojowników przed turniejem, który to zostawiono sobie na sequel. A biorąc pod uwagę wyniki kasowe omawianej produkcji, kontynuacji pewnie nigdy nie zobaczymy. Innymi słowy – film jest przystawką i niczym więcej. Na takie manewry można sobie pozwalać w przypadku serii będącej kasowym pewniakiem – ale „Mortal Kombat” nim nie jest (i nie byłby nawet w tych lepszych nie-pandemicznych czasach). Jeśli więc zamiast pokazać to, co winno być tutaj gwoździem programu, wolimy budować film na zapychaczach i postaci, o którą nikt nie prosił i którą mało kto będzie chciał oglądać (i na którą w dodatku kompletnie nie mamy pomysłu), to sami rzucamy sobie kłody pod nogi. A gdy się jeszcze okazuje, że film nie ma do zaoferowania niczego ciekawego w warstwie wizualnej (OK, Goro był nawet niezły, ale to, co z nim zrobiono, ehh...), choreografia walk wypada w najlepszym wypadku przeciętnie, muzyki (z której słynęła wersja z 1995 roku) nie sposób zapamiętać, to o czym tu w ogóle mówić? Dwie dobrze zagrane i ciekawie przedstawione postacie, udana sekwencja początkowa i kilka oddających ducha gier krwistych momentów to za mało by uratować ten film czy tym bardziej sprawić, by widz miał ochotę do niego wracać.

Mortal Kombat (2021)

Podsumowując – jako wieloletni fan pierwszych kilku gier i filmu Andersona, jestem nowym „Mortalem” srodze rozczarowany. Sekwencja otwierająca dawała nadzieję na coś ciekawego, sceny z udziałem Sub-Zero czy Kano, jak również kika momentów żywcem wyjętych z gier dostarczyły nieco rozrywki, ale z czasem przeważać zaczynały irytacja i znudzenie. Postacie takie jak Raiden czy Shang Tsung w zestawieniu ze swymi odpowiednikami z filmu Andersona wypadły nad wyraz blado i nieciekawie, główny bohater wyłącznie drażnił, a potencjał, jaki niosła ze sobą fabuła gier, koncertowo zmarnowano. Nie nazwałbym filmu jakimś kompletnym dnem, a za te kilka wspomnianych wcześniej zalet nieco podciągam mu ocenę, ale z pewnością liczyłem tu na znacznie więcej.

3
Film

Obraz

Pod względem jakości prezentacji wizualnej film wypada przeważnie bezproblemowo i nie ma mowy o rozczarowaniu. Co prawda, w kilku ciemniejszych scenach można chwilami zaobserwować drobne mankamenty w postaci delikatnego bandingu i lekkiej pikselizacji, ale są to drobiazgi, które nie powinny wpłynąć na odbiór całości prezentacji. Ze względu na nieco ograniczony budżet i taki, a nie inny dobór lokacji, pośród których próżno szukać czegoś efektownego (dominują pustkowia,  jaskinie, a także „zwyczajne” miejscówki w rodzaju zdezelowanej chatki czy opuszczonych budynków), co skutkuje nieszczególnie wyrazistą kolorystyką, nie należy tu oczekiwać szczególnie spektakularnych wrażeń wizualnych (zdecydowanie brakuje znanej z filmu Andersona egzotycznej wyspy). Pod względem czysto jakościowym niemal bez zarzutu, ale to, co widzimy, raczej nas nie powali.

„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga „Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga „Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga „Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga „Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga „Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga „Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga „Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

„Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga „Mortal Kombat” (2021) – recenzja filmu i wydania Blu-ray. Nie tędy droga

Wykres bitrate'u wideo na płycie Blu-ray

Poniżej prezentujemy wykresy bitrate'u video recenzowanej płyty Blu-ray, a dodatkowo także bitrate obrazu filmu „Mortal Kombat dostępnego w polskiej bibliotece serwisu iTunes dla posiadaczy urządzeń Apple TV i Apple TV 4K w rozdzielczości 4K i Full HD. Pamiętajcie, że w przypadku filmu 4K został użyty inny kodek.

Po kliknięciu w obrazek przejdziecie do narzędzia, w którym można wyłączyć wybrany wykres i sprawdzać bitrate w konkretnym miejscu.

Wykres bitrate'u wideo na płycie Blu-ray „Mortal Kombat”

5
Obraz

Dźwięk

Na płycie znajdziemy angielską ścieżkę Dolby Atmos / Dolby TrueHD 7.1. Ma nam ona do zafoerowania całkiem intensywne doznania z udziałem wyrazistych efektów dźwiękowych i grającej z odpowiednią mocą muzyki. Zgodnie z oczekiwaniami szczególnie da się to odczuć podczas scen akcji. Należałoby jednak w tym miejscu wspomnieć o tym, że dialogi zdają się być zmiksowane nieco za cicho w stosunku do muzyki i innych efektów dźwiękowych, co (o ile nie zostanie zniwelowane ustawieniami sprzętowymi) skutkuje dość gwałtownymi skokami głośności w scenach akcji.

W komplecie otrzymujemy także ścieżkę lektorską w DD 5.1 (czyta Piotr Borowiec), której tłumaczenie oddaje ducha oryginału, oferując widzowi szeroki przekrój wszelakich przekleństw.

5
Dźwięk

Dodatki

mortal kombat bd menu

Na płycie otrzymujemy następujące materiały dodatkowe:

  • Deleted scenes (4:13) – cztery krótkie sceny, które poległy w montażu. Nic szczególnie interesującego.
  • From Game to Screen: The Making of Mortal Kombat (21:30) – całkiem przyjemny (choć z pewnością niewyczerpujący tematu) dokument o powstawaniu filmu, z którego dowiemy się co nieco zarówno o procesie produkcji, jak i doświadczeniach osób w nią zaangażowanych z grami spod szyldu „MK”. Nie zabraknie też standardowego słodzenia.
  • Mortal Kombat: Fan favorite characters (16:51) – seria (bardzo) krótkich filmików poświęconych poszczególnym postaciom. Zważywszy na jej tytuł, zastanawiam się, co tam robi Cole Young.
  • Fight Koreography (9:05) – kolejny materiał poświęcono choreografii walk w filmie, wynika z niego, że mamy tu do czynienia z iście niesamowitymi pojedynkami. Szkoda, że nie wynika to z samego filmu.
  • Intro the Krypt: Easter Eggs of Mortal Kombat (4:11) – kilka ciekawostek o nawiązaniach do gier, które znalazły się w filmie.
  • Anatomy of a Scene (11:57) – kolejna seria krótkich materiałów, tym razem poświęconych filmowaniu poszczególnych walk.
3
Dodatki

Opis i prezentacja wydania

Standardowe pudełko Elite stosowane w wydaniach Warnera (moja ulubiona wersja niebieskiego opakowania Blu-ray). Na froncie nie do końca zgrabnie skomponowana grafika (puste czarne miejsce ponad tytułem rzuca się w oczy), z tyłu kilka fotek, bardzo ograniczony i uproszczony opis fabuły, lista dodatków, a także specyfikacja. Nic specjalnego.

3
Opakowanie

Podstawowe informacje z raportu BDInfo

Disc Title: Mortal Kombat
Disc Size: 45,707,708,615 bytes
Length: 1:50:03.930 (h:m:s.ms)
Size: 33,219,557,376 bytes
Total Bitrate: 40.24 Mbps

VIDEO:

Codec Bitrate Description
----- ------- -----------
MPEG-4 AVC Video 28598 kbps 1080p / 23.976 fps / 16:9 / High Profile 4.1

AUDIO:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Dolby TrueHD/Atmos Audio English 3897 kbps 7.1 / 48 kHz / 3449 kbps / 24-bit (AC3 Embedded: 5.1-EX / 48 kHz / 448 kbps / DN -27dB)
Dolby Digital Audio Polish 640 kbps 5.1 / 48 kHz / 640 kbps / DN -27dB

SUBTITLES:

Codec Language Bitrate Description
----- -------- ------- -----------
Presentation Graphics English 26.176 kbps
Presentation Graphics Polish 17.564 kbps

Pełny raport BD-info dostępny jest pod odnośnikiem: „Mortal Kombat” – raport BDInfo z płyty 2D.

Specyfikacja

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

01.09.2021

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

110

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.39:1

Dźwięk oryginalny

Dolby Atmos / True HD 7.1; DD 5.1

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 (lektor – Piotr Borowiec) i napisy

Podsumowanie

Lata czekania na kolejne podejście filmowców do smoczej serii narobiło apetytu. Niestety, film Simona McQuoida nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom fanów, a także, jak przypuszczam, zadowolić miłośników wszelkiej maści kina kopanego, bo w tym gatunku powstało wiele filmów, które choreografią walk robią o wiele większe wrażenie. Wydanie Blu-ray oferuje solidną prezentację audiowizualną i przeciętny zestaw materiałów dodatkowych. Z przykrością stwierdzam, że choć oglądało się znośnie (a początek i sceny z udziałem Kano nawet nieźle), to jednak trudno polecić mi ten film komukolwiek.

Kompletne informacje na temat wydania Blu-ray z filmem „Mortal Kombat” znajdziecie na Filmoskopie.

3
Film
5
Obraz
5
Dźwięk
3
Dodatki
3
Opakowanie
3+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić wydanie Blu-ray z filmem „Mortal Kombat”?

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

zdj. Galapagos / Warner Bros. / zdjęcia własne – Filmozercy.com