Nadszedł czas, by „Stranger Things” uśmierciło paru głównych bohaterów? Tego chce Mille Bobby Brown

Mille Bobby Brown udzieliła nowego wywiadu, w którym przyznała, że flagowy tytuł Netfliksa dojrzał na tyle, by zacząć wymierzać poważniejsze konsekwencje wobec swoich głównych bohaterów. Aktorka, wcielająca się w „Stranger Things” w Jedenastkę chce, by serial nie bał się uśmiercać protagonistów na podobieństwo „Gry o Tron” od HBO.

W recenzjach poświęconych czwartemu sezonowi „Stranger Things” pojawiają się stwierdzenia, że dreszczowiec Netfliksa nigdy nie był tak posępny i mroczny, jak w najnowszej odsłonie. Choć nie wiemy jeszcze, w jaki sposób poważniejszy ton produkcji przełoży się na liczbę ofiar pośród głównych bohaterów i – w konsekwencji – uszczuplenie obsady finałowego sezonu, Brown twierdzi, że to najwyższa pora, by serial zdecydował się na poważniejsze posunięcia. W rozmowie z serwisem The Wrap, aktorka półpoważnie przyznała, że obsada „Stranger Things” zrobiła się zbyt duża. „Zeszłego wieczoru nie byliśmy w stanie zrobić sobie wspólnego zdjęcia, bo była nas chyba pięćdziesiątka. Pomyślałam sobie, że czas, by część tych postaci pouśmiercać” – żartowała w odpowiedzi na pytanie o kill count nowego sezonu. Brown dodała, że bracia Duffer powinni zacząć posiłkować się rozwiązaniami typowymi dla hitowej serii fantasy stacji HBO.

Musimy przyjąć formułę „Gry o Tron”. Moją postać też możecie uśmiercić! Próbowali zabić postać Davida [Harboura], ale ostatecznie zdecydowali się przywrócić go do życia. To śmieszne! Bracia Duffer to mięczaki, które nikogo nie chcą uśmiercać. (...) Trochę się obawiam wygłaszać takie opinie, bo później ktoś rozkręci to w coś w stylu „Mille Bobby Brown domaga się takiego, czy innego wątku”. Na pewno ufam Braciom Duffer i ich procesowi. 

Do jej słów przyłączył się w tej samej rozmowie Noah Schnapp, grający w serialu Willa Byersa. Aktor zapowiedział, że w przyszłych odcinkach serialu (najpewniej właśnie czwartego) z obsadą pożegna się przynajmniej jedna z postaci z pierwszoplanowej grupy mieszkańców miasteczka Hawkins.

Przejście w „doroślejszą” fazę „Stranger Things” opisywał też niedawno jeden z twórców serialu, Matt Duffer. W wywiadzie dla magazynu Queue posunął się wręcz do porównania czwartego sezonu do klasyki kinowych slasherów, znanych z szybkiego uszczuplania grupy bohaterów wraz z rozwojem fabuły: „oni nie są już dziećmi. To grupa nastolatków! Dlatego w [nowych odcinkach] przesuwamy się wyraźniej w stronę horroru. Założyliśmy, że to powinien być odpowiednik Koszmaru z ulicy Wiązów dla naszych bohaterów”. 

Sprawdź też: „Stranger Things” powraca w (dosłownie) wielkim wydaniu. Recenzje 4. sezonu trafiły do sieci

Czwarty sezon „Stranger Things” został podzielony przez Netfliksa na dwie części. Pierwsza z nich, składająca się z siedmiu, dłuższych niż dotychczasowe odsłony serii, odcinków zadebiutuje w ofercie streamera już 27 maja. Pozostałe dwa odcinki zostaną udostępnione 1 lipca.

Źródło: Indie Wire / zdj. Netflix