Netflix otwiera tydzień wielkimi klasykami. Dwie propozycje dla prawdziwych kinomanów

I jak tu nie lubić poniedziałków, jak Netflix proponuje takie klasyki? Na początek tygodnia streamer proponuje nam jeden z wielkich współczesnych horrorów, jak również kultowe kino gangsterskie. Te dwie nowości od streamera warto nadrobić.

Netflix ma dwa hity na ten tydzień. „Człowiek z blizną” i „To my” z powrotem ofercie

Po dłuższej przerwie w dostępności, na Netfliksa wrócił w niedzielę film „To my”, czyli drugi horror w reżyserii nagrodzonego Oscarem Jordana Peele'a. Produkcja z 2019 roku cieszy się znakomitym wynikiem 93% w serwisie Rotten Tomatoes (na podstawie 551 recenzji) i nadal zjednuje sobie fanów, którzy dopiero zapoznają się z dorobkiem reżysera, który zaczynał jako połowa komediowego duetu Key & Peele.

W swoim drugim filmie po nagrodzonym przez Akademię Filmową za najlepszy scenariusz „Uciekaj!” filmowiec opowiada nam o serii przerażających zdarzeń, do których dochodzi w południowej Kalifornii. W produkcji pojawia się Lupita Nyong’o w roli Adelaide Wilson, kobiety, która wraca w swe rodzinne strony – do domku na plaży, w którym spędziła dzieciństwo. Przyjeżdża tam z mężem (Winston Duke) oraz dziećmi, aby odnaleźć letnie wytchnienie – towarzyszy jej jednak uczucie nierozwiązanej traumy z przeszłości, a na drodze co chwila pojawiają się dziwaczne zbiegi okoliczności. Adelaide czuje, że paranoja, w której się znalazła, narasta z niepohamowaną siłą – kobieta jest przekonana, że coś złego spotka jej rodzinę. Kiedy nastaje zmrok, Wilsonowie odkrywają cztery sylwetki stojące na podjeździe: sobowtóry ich rodziny.

Sprawdź też: „Bridgertonowie” i... M. Night Shyamalan? Filmowiec szykuje romans z twórcą „Pamiętnika”

Drugą propozycją na seans w domowej atmosferze jest należący do kanonu opowieści kryminalnych „Człowiek z blizną” z 1983 roku, którego również przez dłuższy czas brakowało na Netfliksie. W klasyku, w którym Al Pacino przedstawił jedną ze swoich najważniejszych kreacji, poznajemy losy pochodzącego z Kuby gangstera, Tony'ego Montany, który buduje w Miami lat osiemdziesiątych potężne narkotykowe imperium. Słynny reżyser Brian De Palma („Mission: Impossible”, „Życie Carlita”) przedstawił na ekranie swoją, bardzo jak na tamte czasy drastyczną, interpretację klasycznego filmu kryminalnego z lat trzydziestych, za którego kamerą stał Howard Hawks.

Choć w roku premiery filmu reakcja krytyków była mieszana – narzekano na nadmiar wulgaryzmów i brutalnych scen oraz sposób przedstawienia kubańskich imigrantów – produkcja i tak dostała się szeregu wyróżnień, w tym Złotego Globa dla Ala Pacino. Co ciekawe, w 1984 roku filmowi przyznano też... Złotą Malinę. Statuetkę za najgorszą reżyserię odebrał wówczas De Palma. W 2008 roku „Człowiek z blizną” trafił na listę dziesięciu najlepszych filmów w dziesięciu klasycznych gatunkach filmowych, ułożoną przez Amerykański Instytut Filmowy – zajął ostatnie miejsce. Parę lat wcześniej ta sama, prestiżowa organizacja przyznała mu sześćdziesiąte pierwsze miejsce w zestawieniu stu najlepszych kwestii filmowych wszech czasów. Wyróżnienie powędrowało do kultowego one-linera say hello to my little friend!, którym Montana pod koniec filmu powitał napastników przybyłych do jego posiadłości.

Sprawdź też: Michael Fassbender mógł zagrać Mad Maxa!? Aktor wspomina: „O mój Boże, to było okropne”

Jeśli jeszcze nie widzieliście filmu – koniecznie go nadróbcie. A jeśli nie po drodze Wam z Netfliksem, wiedzcie, że „Człowiek z blizną” jest też w abonamentowej ofercie SkyShowtime i Prime Video. Z kolei „To my” – w ofercie bez dodatkowych opłat za wypożyczenie – znajdziecie obecnie wyłącznie na Netfliksie.

źródłó: Rotten Tomatoes / IMDb / zdj. Netflix