Netflix w końcu dodał coś na poziomie! Ten film warto obejrzeć

Czy to jako Thomas Shelby w „Peaky Blinders”, czy J. Robert Oppenheimer w epickim filmie Christophera Nolana, Cillian Murphy zbudował swoją karierę na graniu intensywnych, wielowarstwowych postaci. Teraz, świeżo po zdobyciu Oscara, Murphy powraca do streamingu w ramach nowej produkcji „Steve” – wciągającym dramacie Netfliksa, który krytycy już uznali za godny kolejnych nagród.

Nowy film na Netflix. Cillian Murphy z kolejną świetną rolą

Film w reżyserii Tima Mielantsa („Terror”, „Peaky Blinders”) jest adaptacją uznanej powieści Maxa Portera pod tytułem „Shy”, ale z istotnymi zmianami w samej historii. Zamiast skupiać się na problematycznym nastolatku z książki, historia przenosi się na Steve’a (Murphy), psychicznie obciążonego dyrektora Stanton Wood, szkoły dla chłopców, którą stowarzyszenie skreśliło z listy.

Akcja rozgrywa się w ciągu jednego, pełnego napięcia dnia, a my oglądamy przełomowe wydarzenia w życiu dyrektora Steve’a (w tej roli nagrodzony Oscarem Cillian Murphy) i jego uczniów ze szkoły ostatniej szansy dla trudnej młodzieży. Steve za wszelką cenę próbuje uratować instytucję przed zamknięciem, a walki nie ułatwiają mu dręczące go problemy ze zdrowiem psychicznym. Równolegle obserwujemy zmagania drugiego bohatera filmu, którym jest Shy (Jay Lycurgo). To trapiony licznymi problemami nastolatek rozdarty między bolesną przeszłością a niepewną przeszłością, który jednocześnie próbuje pogodzić się ze swoją wrażliwością oraz opanować skłonności do autoagresji i przemocy.

Sprawdź też: Platforma Hulu wchodzi do Polski. Disney+ wprowadza wielkie zmiany!

Poznajemy też zastępcę dyrektora (Tracey Ullman), początkującego nauczyciela Sholę (rapera i aktora Little Simza) oraz Jenny (Emily Watson), którzy walczą o zrozumienie nieprzewidywalnego, często agresywnego zachowania swoich uczniów. Murphy, którego rodzice byli nauczycielami, przyznał, że do roli Steve'a czerpał z osobistych doświadczeń. „Bycie nauczycielem nigdy się nie kończy” – powiedział w wywiadzie dla „The Observer”, dodając, że preferuje role, które eksplorują niezadowolenie, konflikty i sprzeczności.

Film miał premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto w 2025 roku w sekcji Platform Prize, a następnie we wrześniu trafił do wybranych kin. Od 3 października można go natomiast oglądać na platformie Netflix. „Steve” ma obecnie 77% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes, a krytycy chwalą surową kreację Murphy'ego. 

„Murphy to dominująca figura w tym filmie. Jego umiejętność osadzania melodramatu w prawdzie jest inspirująca” — czytamy w jednej z recenzji. „Wciągający i trzymający w napięciu — Murphy przez 90 minut trzyma nas w pełnym napięcia, nieustępliwym dramacie”.

Nie wszyscy jednak są przekonani co do tego, że warto obejrzeć nowość Netfliksa. „Ambitna, ale ostatecznie nieskuteczna wpadka… chaotyczna i frustrująca” — stwierdził jeden z krytyków. „Wszystkie stylowe efekty wizualne nie zatuszują sentymentalizmu, który leży u podstaw scenariusza” — stwierdzono w innym tekście. Mimo to nawet krytycy, którzy negatywnie ocenili sam film, przyznają, że Murphy stworzył kolejną potężną kreację — taką, która może zapewnić mu kolejne nagrody.

zdj. Netflix