Netflix ma kolejny kryminalny hit. Tym razem zupełnie inny od bijącego wszelkie rekordy szokującego serialu „Dojrzewanie”. Widzowie oszaleli w ostatnich dniach na punkcie detektywistycznej serii „Dept. Q”, w której główną rolę zagrał Matthew Goode, znany między innymi ze „Strażników” i „Downton Abbey”. Czy produkcja naprawdę jest aż taka dobra?
Co obejrzeć na Netflix? Widzowie rzucili się na „Dept. Q”
Subskrybenci platformy Netflix nie mają większych wątpliwości, którym produkcjom należy poświęcić obecnie największą uwagę. Według globalnej listy TOP 10 Netfliksa za ubiegły tydzień, za serialami „Syreny” i „Nierozwiązane sprawy: Zabójcza trucizna w Tylenolu” uplasował się serial „Dept. Q”. Co o nim wiemy i czy warto go obejrzeć?
Detektyw Carl Morck (w tej roli Goode) jest genialnym gliną, ale okropnym kolegą – napisano w oficjalnym opisie serialu Netfliksa. Jego cięte riposty nie przysporzyły mu przyjaciół w policji w Edynburgu. Po strzelaninie, w której zginął młody policjant, a jego partner został sparaliżowany, zostaje zesłany do piwnicy i jest jedynym członkiem wydziału Q, nowo utworzonej jednostki zajmującej się nierozwiązanymi sprawami.
Sprawdź też: Cillian Murphy wraca do świata „28 dni później”! Wiemy, w której części trylogii się pojawi!
Wydział jest tylko chwytem PR-owym i ma na celu odwrócenie uwagi opinii publicznej od niepowodzeń skrajnie niedofinansowanej, upadającej policji, która chętnie pozbyłaby się Morcka ze swoich szeregów. Jednak zupełnie niechcący Carl zaczyna tworzyć ekipę odrzutków, którzy nie mają nic do stracenia. Dlatego gdy powraca stara sprawa prominentnego urzędnika, który zaginął dawno temu, Carl znów czuje się w swoim żywiole - wkłada kij w mrowisko i nie zadowala się zdawkowymi odpowiedziami.
Poza Matthew Goode'em w obsadzie serialu, który jest adaptacją bestsellerowych powieści autorstwa Jussiego Adler-Olsen, są przede wszystkim Chloe Pirrie („Czarne lustro”), Alexej Manvelov („Czarnobyl”), Kelly Macdonald („To nie jest kraj dla starych ludzi”), Leah Byrne („Ostatni przystanek. Podróż życia”) i Jamie Sives („Valhalla: Mroczny wojownik”).
„Dept. Q” – czy warto oglądać serial Netflix? Opinie
Jeśli ufacie zagranicznym widzom, to wiedzcie, że serial „Dept. Q” doczekał się od nich bardzo dobrych ocen. Na Rotten Tomatoes kryminał od platformy Netflix ma obecnie aż 83% pozytywnych głosów, co oznacza „świeży” wynik w tym serwisie. Jeszcze hojniejsi są wobec produkcji sami widzowie, którzy przyznali jej aż 94% przychylnych opinii.
„W morzu generycznych dramatów kryminalnych, Dept. Q ustanawia swoją pozycję wśród tytułów najbardziej ekscytujących, porywających i subtelnych. Wszystko dzięki świetnej obsadzie i doświadczonemu twórcy, Scottowi Frankowi” – napisano o serialu w konsensusie krytyków na Rotten Tomatoes.
Sprawdź też: Gwiazdor „Dojrzewania” już nagrodzony! Prestiżowa statuetka za rolę Jamiego [WIDEO]
„Dept. Q to całkiem solidny kryminalny thriller Netfliksa. Jego tytuł przywodzi na myśl przygody Jamesa Bonda, a fabuła skojarzy się Wam z Kulawymi końmi [od Apple TV+]” – porównywano w recenzji serwisu Financial Times.
„Dept. Q przypadnie do gustu fanom kryminałów whodunit, ale przy kilku poprawkach w przyszłych sezonach nietrudno wyobrazić sobie ten serial, jako znacznie lepszy” – opisano z kolei na łamach Collidera.
Chłodniejszą recenzję serialu (choć wciąż znajdującą w nim kilka udanych elementów) zamieszczono z kolei w magazynie Slate: „To pięknie sfilmowany serial, jest też inteligentnie napisany i pełen znakomitych kreacji aktorskich. Wszystko to w służbie całkiem głupiej historii”.
Źródło: Rotten Tomatoes / zdj. Netflix