NOSTALGICZNA NIEDZIELA #60: Nieoczekiwana zmiana miejsc

W Nostalgicznej Niedzieli przybliżamy Wam klasyczne produkcje kinowe i telewizyjne z ubiegłych dekad. Ponieważ dzisiejsza edycja poprzedza ostatnią czekoladkę w kalendarzu adwentowym i tym samym oznacza przeddzień wigilii Bożego Narodzenia, przedstawiamy ostatnią z tegorocznych świątecznych propozycji. Choć wyparta przez silną konkurencję spod wspólnego szyldu grudniowych obrazów dla starszych widzów, „Nieoczekiwana zmiana miejsc” z 1983 roku, z duetem Eddiego Murphy'ego i Dana Aykroyda, zasługuje, obok przygód Johna McClane'a i Griswoldów, na honorowe miejsce w świątecznej ramówce kinomaniaka.

Filadelfia, Boże Narodzenie. Bracia Duke – dwaj snobistyczni i znudzeni miliarderzy – dla rozrywki rujnują życie młodego maklera giełdowego (Dan Aykroyd). Ku własnemu zaskoczeniu, na nieszczęściu biznesmena zyskuje pewien bezdomny oszust (Eddie Murphy). Wkrótce obaj bohaterowie, do tej pory usytuowani po przeciwnych stronach drabiny sukcesu, muszą poradzić sobie w zupełnie nowych warunkach.

W „Nieoczekiwanej zmianie miejsc” John Landis, reżyser „Amerykańskiego wilkołaka w Londynie” (o którym to już pisaliśmy w Nostalgicznej Niedzieli) i kultowego „Blues Brothers”, raz jeszcze podejmuje sprawdzoną komediową konwencję, tym razem wzbogacając ją o delikatny „społeczny” podtekst. Scenariusz autorstwa Herschela Weingroda i Timothy'ego Harrisa, pierwotnie przeznaczony dla filmu zatytułowanego „Black and White”, usiłuje wskrzesić sztukę konstruowania socjopolitycznego komentarza nie wytracając na ściśle rozrywkowej formule – sztukę należącą nierozerwalnie do klasycznych komedii lat trzydziestych (zwłaszcza tych autorstwa słynnego Franka Capry). Efekt jest, jak wspomniano wyżej, delikatny, ponieważ w praktyce „Nieoczekiwana zmiana...” pod batutą Landisa stawia przede wszystkim na typowo jowialny, jakkolwiek fantastyczny eskapizm, oparty na portretach dwóch pechowych protagonistów. Konsekwentnie – górę nad poważniejszą satyrą przywar kapitalizmu bierze karykaturalny komizm w przedstawieniu dwóch biegunów Ameryki Reagana i prześmiewcze wytykanie stereotypów rasowych i etnicznych. Co więcej, z perspektywy czasu, a konkretniej – w dobie daleko posuniętej poprawności politycznej część gagów „Zmiany miejsc...” i niesionego za ich pomocą podtekstu może zaskoczyć. Film Landisa nie stroni od poczucia humoru, które mogłoby spotkać się z co najmniej niepochlebną recenzją, gdyby przyszło mu zadebiutować na ekranach kin współcześnie.

trading-places-ralph-bellamy-eddie-murphy-don-ameche.jpg

Co ciekawe, niewiele brakowało, by „Nieoczekiwana zmiana miejsc” wyglądała zupełnie inaczej, niż znamy ją dziś. W pierwotnym założeniu bowiem, pierwszoplanowe role Louisa Winthrope'a III i Raya Valentine'a przeznaczono dla całkowicie innej hollywoodzkiej pary. Początkowo gwiazdami „Zmiany...” mieli stać się znany z „Młodego Frankensteina” Gene Wilder i Richard Pryor. Z rozpoczęciem pre-produkcji jednak zbiegły się doniesienia o wypadku Pryora, w którym ten doznał poważniejszych obrażeń wykluczających jego udział w filmie. Eddie Murphy – wówczas znany szerszej widowni jako obiecująca gwiazda Saturday Night Live (a Landisowi, który programu nie oglądał od czasu śmierci Johna Belushi parę lat wcześniej, nieznany wcale) – objął rolę kanciarza Valentine’a.

Wkrótce okazało się, że obsadzenie roli drugiego protagonisty również stoi pod znakiem zapytania. Nazwisko Danny’ego Aykroyda, którego kariera (według popularnej opinii) znajdowała się na równi pochyłej po śmierci jego na-ekranowego brata Blues, padło stosunkowo późno w procesie castingu, a decyzja o ostatecznym zatrudnieniu aktora do odegrania postaci Louisa Winthrope'a spotkała się z niemałą rezerwą ze strony producentów. Jak miała pokazać przyszłość, wybór dwóch nieoczywistych odtwórców miał ściśle przyczynić się do sukcesu i ostatecznego osiągnięcia przez „Zmianę...” statusu filmu kultowego. Nie da się ukryć, że choć reżyseria Johna Landisa obfituje w kilka ciekawszych perełek (na uwagę zasługuje tu między innymi otwarcie filmu mozartowym „Weselem Figara”, osobliwie wpasowującym się w treść filmu), wyjątkowość „Nieoczekiwanej zmiany miejsc” leży w obsadzie, którą reżyser zdecydował się zaangażować – jej darze do improwizacji, jej niewymuszonej na-ekranowej chemii i przede wszystkim jej organicznej i nieokrzesanej zdolności do rozbawiania. Gdy w jednej ze scen postać Murphy'ego na krótką chwilę przełamuje czwartą ścianę pojedyńczym, rozbrajającym spojrzeniem prosto w oko kamery, nie sposób nie dojść do wniosku, że filmem Landisa świat komedii zyskał nowego frontmana. Już rok później zresztą aktor miał scementować owe stwierdzenie przełomową rolą w „Gliniarzu z Beverly Hills” (choć i tu nie był pierwszym wyborem – w pierwszej kolejności w Axela Foleya miał wcielić się Sylvester Stallone, ale to już zupełnie inna historia).

trading_places.jpg

W ramach obsady drugiego planu, „Zmianą miejsc...” zabłysnęła też inna znana dziś twarz filmowego światka. W przerwie od prowadzenia batalii z Michaelem Myersem w pierwszym z długiej linii sequeli „Halloween” na rolę Ophelii – prostytutki „o złotym sercu” – zdecydowała się bowiem Jamie Lee Curtis. W najnowszych wywiadach odtwórczyni roli Laurie Strode opowiada, że John Landis „katapultował” jej karierę w zupełnie innym kierunku, uwalniając ją od piętna aktorki jednego gatunku, za co po dziś dzień jest mu dozgonnie wdzięczna. Warto nadmienić też, że rola Ophelii przyniosła jej statuetkę BAFTA. Do rzeczonej nagrody zresztą „Zmianę...” nominowano jeszcze w dwóch innych kategoriach (w tym – za najlepszy scenariusz adaptowany). Ku zaskoczeniu wszystkich, z Landisem i producentami na czele, quasi-świąteczna „Nieoczekiwana zmiana miejsc” stała się jednym z najlepiej zarabiających obrazów 1983 roku, stając w szranki (i kończąc zaledwie dwa oczka niżej) z szóstym epizodem „Gwiezdnych wojen” i „Tootsie”.

Mówiąc krótko, „Nieoczekiwana zmiana miejsc” to twainowski „Książę i żebrak” przeniesiony w realia XX wieku, zaktualizowany o niepoprawny i niegrzeczny humor, niesiony popisowymi rolami Aykroyda i Murphy'ego i reszty obsady. Klasyczna komedia z pazurem, a jednak o ostatecznie niezwykle ciepłym i nastrojowym wydźwięku doskonale uzupełnia grudniowy repertuar i zamyka naszą tegoroczną świąteczną stawkę z hukiem godnym krachu na giełdzie.

Na polskim rynku film Nieoczekiwana zmiana miejsc doczekał się wyłącznie wydania DVD. Na zagranicznych rynkach wydanie Blu-ray znajdziemy między innymi w USA i Niemczech oraz w Wielkiej Brytanii, gdzie dostępne jest kolekcjonerskie wydanie imitującej opakowanie VHS — wydanie dostępne na wyłączność sklepu HMV. W czerwcu tego roku na amerykańskim rynku film doczekał się nowej edycji z okazji 35. rocznicy premiery. Niestety w żadnym z zagranicznych wydań nie znajdziemy polskiej wersji językowej.

01-431194.jpg

źródło: zdj. Paramount Pictures