
Drugi sezon popularnego serialu HBO dostarczył widzom wyjątkowo mocnych wrażeń, a twórcy i aktorzy dzielą się teraz swoimi przeżyciami z pracy nad jednym z najbardziej poruszających momentów w historii produkcji.
„Myślę, że dla wielu to było niezwykle bolesne, co tylko świadczy o sile tej opowieści”
Uwaga, tekst zawiera spoilery z drugiego sezonu „The Last of Us”!
W drugim odcinku drugiego sezonu „The Last of Us”, zatytułowanym „Through the Valley”, widzowie musieli pożegnać jedną z kluczowych postaci serialu. Choć fani gry doskonale znali ten moment, dla wielu odbiorców telewizyjnej wersji „The Last of Us” był to wstrząsający zwrot akcji.
Pedro Pascal, odtwórca roli Joela Millera, w rozmowie z Entertainment Weekly przyznał, że od początku był świadomy losu swojej postaci.„To nie było tak, że powiedzieli mi: Hej, zabijamy cię na początku drugiego sezonu” — wyjaśnił aktor. „Ale od początku mieliśmy wspólne zrozumienie, że serial pozostanie wierny materiałowi źródłowemu. Wiedziałem, że moja rola ograniczy się głównie do pierwszego sezonu. To była tylko kwestia tego, jak i kiedy”.
Pascal odniósł się też do emocji, jakie towarzyszyły pracy nad tym odcinkiem oraz do reakcji fanów. „Mam ogromny szacunek dla emocjonalnego zaangażowania ludzi w gry, filmy, seriale czy książki. Sam tego doświadczam. Zdarzyło mi się rzucać książką przez pokój, bo historia tak bardzo mną wstrząsnęła. Myślę, że dla wielu to było niezwykle bolesne, co tylko świadczy o sile tej opowieści”.
Aktor opisał również swoje doświadczenie z planu w dniu kręcenia przełomowej sceny: „Nigdy wcześniej nie przeżyłem czegoś podobnego do tego, co wydarzyło się tamtego dnia. Wszedłem na plan w pełnym, zakrwawionym makijażu i momentalnie zepsułem atmosferę. Widziałem ten smutek w oczach wszystkich obecnych. To było dziwne uczucie — jakby ekstremalne czy mam coś na twarzy? Naprawdę widziałem, jak coś w rodzaju żałoby pojawiło się w oczach każdego z nich”.
„Ciągle to wypieram” — dodał Pascal, komentując los Joela. „Coraz częściej to zauważam, im jestem starszy, łapię się na tym, że wypieram fakt, że coś się kończy. Wiem, że na zawsze jestem związany z tyloma osobami z tej przygody i będę ich widywać w innych okolicznościach, ale nigdy już nie w roli Joela w. I nie spędzam nad tym zbyt wiele czasu, bo robi mi się smutno”.
Kaitlyn Dever, która w drugim sezonie wciela się w Abby, wspominała, jak trudne emocjonalnie było uczestniczenie w tej scenie: „Obserwowałam waszą relację z Bellą Ramsey w pierwszym sezonie i było to piękne. Oglądanie jej końca było dla mnie naprawdę trudne. Sama scena była ogromnym emocjonalnym i fizycznym wyzwaniem”.
Sprawdź też: HBO znów zrobiło (nie)idealną adaptację! Recenzja 2. sezonu „The Last of Us”
Decyzję o umiejscowieniu tego momentu w drugim odcinku wyjaśnił Craig Mazin, współtwórca serialu. W rozmowie z Variety zaznaczył: „Jeśli ludzie będą wiedzieli, że to się wydarzy, zaczną się tym dręczyć. A ci, którzy nie wiedzą, że to nastąpi, dowiedzą się, bo ktoś zdradzi im, że to się jeszcze nie pojawiło. Naszym instynktem było, żeby wtedy, gdy to zrobimy, wynikało to naturalnie z opowieści, a nie było jakimś meta-zabiegiem mającym na celu wyłącznie zszokować widzów”.
źródło: Indepentent/Variety/ zdj. Max