
Obecnie wydawane serie Star Wars powoli dobiegają do końca. Jako pierwsza została zakończona „Doktor Aphra”. Przekonajcie się, jak wypadło zwieńczenie dotychczasowych losów najlepszej archeolożki w odległej galaktyce.
Już na wstępie powiem, że wypadło zaskakująco dobrze, jak na komiks, który musiał połączyć właściwą opowieść z treścią crossovera. Siódmy tom „Doktor Aphry” można podzielić na dwie części. W pierwszej towarzyszymy tytułowej bohaterce i Luke’owi Skywalkerowi w wyprawie do zapomnianego miejsca związanego z Jedi. Jeśli recenzowany zbiór zawierałby tylko zeszyty składające się na tę opowieść, to bez wahania wystawiłbym mu najwyższą notę.
Nastrój pełen przygody i prężne prowadzenie opowieści, odkrywanie tajemnic Jedi, świetna relacja Aphry i Luke’a, a do tego ciekawe nawiązania do Legend (mamy tu do czynienia z pierwszym w kanonie pojawieniem się istoty zwanej Gwiezdnym Dziwadłem) - to wszystko sprawiło, że pierwszą część zbioru czyta się po prostu świetnie. Może nie jest tak oryginalnie, jak w „Mrocznych droidach” Charlesa Soule’a, ale Alyssa Wong udowodniła, że nie zawsze tak musi być. Czasami wystarczy tylko zgrany duet i intrygujące wyzwanie, by czytelnik mógł dobrze się bawić. Liczę na to, że twórcy opowieści osadzonych w okresie między „Powrotem Jedi” a „Przebudzeniem Mocy” będą dążyć do ukazywania kolejnych spotkań Aphry i Luke’a oraz ich szalonych wypraw.
Druga część skupia się na wydarzeniach bezpośrednio związanych z „Mrocznymi droidami”. Już nie czyta się tego tak dobrze, jak wcześniejszej historii, ale nie mogę też powiedzieć, że jest źle. Stworzone przez Plagę zamieszanie w odległej galaktyce Alyssa Wong wykorzystała do pracy protagonistki nad samą sobą, dzięki czemu bohaterka wreszcie mogła rozwinąć się nieco i nie być wciąż tą starą dobrą Aphrą. Trzeba też wspomnieć, że za sprawą horrorowych elementów, jakie pojawiały się już wcześniej na łamach serii o przygodach najlepszej archeolożki w galaktyce, ton nadany przez fragmenty związane z „Mrocznymi droidami” nie wybijał się aż tak bardzo, jak mógłby w innych tytułach.
Strona wizualna komiksu wypada przyjemnie. Może i żaden z trzech artystów odpowiedzialnych za zilustrowanie zamieszczonych w zbiorze historii nie może pochwalić się oryginalnym i ciekawym stylem, ale podczas lektury nie stanowi to najmniejszej przeszkody. Z reguły plansze są odpowiednio szczegółowe, dynamiczne i czytelne, a od czasu do czasu nawet trafią się kadry, na których można na dłużej zatrzymać wzrok. W kwestii warstwy graficznej warto jeszcze wspomnieć o pracy kolorystki Rachelle Rosenberg — nałożone przez nią kolory wielu fragmentom pomogły w nadaniu bądź podkreśleniu odpowiedniego nastroju.
Komiks został solidnie wydany. Otrzymaliśmy standardowy format amerykański, miękką oprawę oraz dobrej jakości druk i papier. W ramach dodatków zamieszczono galerię alternatywnych okładek.
Co prawda wolałbym, aby finałowy tom „Doktor Aphry” nie był połączony z żadnym crossoverem, to i tak muszę przyznać, że scenarzystce udało się wyjść z tej sytuacji z tarczą, a do tego Alyssa Wong w udany sposób zwieńczyła większość wątków. Jakby tego było mało, to mamy jeszcze świetną opowieść o wyprawie Luke’a i Aphry, więc miłośnicy tytułowej bohaterki (, do których grona zalicza się autor niniejszego tekstu) będą zadowoleni z lektury.
Oceny końcowe komiksu „Star Wars. Doktor Aphra” tom 7
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.
Specyfikacja
Scenariusz |
Alyssa Wong |
Rysunki |
Minkyu Jung, Jethro Morales, David Baldeón |
Oprawa |
miękka ze skrzydełkami |
Druk |
Kolor |
Liczba stron |
212 |
Tłumaczenie |
Jacek Drewnowski |
Data premiery |
27 listopada 2024 roku |
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Zdj. Egmont / Marvel Comics