Siły Zbrojne kontra Netflix. Do kogo należy „Space Force”?

Końcem maja na platformie Netflix zadebiutował serial komediowy „Siły Kosmiczne”. Nazwa serialu (i tematyka) pochodzi od jednej z inicjatyw obecnego prezydenta USA, Donalda Trumpa. Co ciekawe, w boju o prawa do nazwy „Space Force”, którą tytułuje się zarówno nowy odłam sił zbrojnych, jak i produkcja platformy streamingowej szanse najpewniej stałyby po stronie Netfliksa. 

Oficjalnego ogłoszenia przez Donalda Trumpa, Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych doczekały się raptem dwa lata temu i od tej pory nie zaangażowały się jeszcze w żadne zapowiadane przedsięwzięcie. Co istotne, kroki prawne konieczne do zabezpieczenia nazwy zostały podjęte dopiero niedawno. Podobnej rozwlekłości w działaniu nie można zarzucić natomiast włodarzom Netfliksa, którzy termin „Siły Kosmiczne” zastrzegli na długo przed tym, jak zdążyli dokonać tego prawnicy armii USA – prawa do znaku towarowego „Space Force” platforma posiada między innymi w Europie, Australii, Meksyku i kilku innych krajach. Podczas gdy pierwsze ogłoszenie ze strony Trumpa padło w marcu 2018 roku, do faktycznego, formalnego zarejestrowania organizacji doszło dopiero grudniu 2019. Tymczasem Netflix zlecił realizację oryginalnego projektu „Siły Kosmiczne” jeszcze w styczniu 2019.    

Na ten moment nie wiemy jednak, czy Armia Stanów Zjednoczonych planuje podjęcie działań względem Netfliksa. Jeżeli głowy amerykańskich sił zbrojnych stwierdzą, że komedia ze Stevem Carellem może stworzyć w widzach realne przeświadczenie, że oglądają satyrę rzeczywistych przedsięwzięć Sił Kosmicznych, walka o nazwę może, za sprawą suchych faktów, okazać się pierwszym przegranym bojem w historii kosmicznych żołnierzy.  

Pierwszy sezon „Sił Kosmicznych” zadebiutował na Netfliksie 29 maja. Rzućcie okiem na naszą przedpremierową recenzję.

Źródło: CBR.com / zdj. Netflix