„Diuna” zadebiutowała dziś w amerykańskich kinach i na platformie HBO Max. Dzień amerykańskiego debiutu filmu studio Warner Bros. postanowiło wykorzystać do potwierdzenia, że produkcja doczeka się kontynuacji.
Produkcja stworzona przez Denisa Villeneuve'a jest adaptacją zaledwie pierwszej połowy powieści Franka Herberta i fani od wielu miesięcy obawiali się, że przy słabym wyniku finansowym studio Warner Bros. zrezygnuje z nakręcenia kosztownej kontynuacji. Przy okazji promowania swojego filmu reżyser powtarzał, że studio wierzy w projekt i jest w stanie zlecić realizację nawet przy słabszym wyniku. Słowa te potwierdziła właśnie Ann Sarnoff, stojąca na czele wytwórni Warnera. Co prawda, w swoim ostatnim wywiadzie dyrektor generalna studia nie zapowiedziała kontynuacji wprost, ale jednoznacznie stwierdziła, że jeśli widzieliśmy już film, to wiemy, jak się kończy i co to oznacza.
Czy dostaniemy kontynuację „Diuny”? Jeśli obejrzysz film, to zobaczysz, jak się kończy. Myślę, że właściwie znasz odpowiedź na to pytanie.
Oczywiście studio zawsze mogłoby wycofać się z tego typu deklaracji, ale aktualnie trudno wyobrazić sobie, aby Warner chciał zrezygnować z nakręcenia drugiej części „Diuny”. Film został pozytywnie przyjęty przez widzów i krytyków i dobrze radzi sobie w kinach na zagranicznych rynkach. Wszystko wskazuje też na to, że będzie cieszył się popularnością w Stanach Zjednoczonych i Chinach, gdzie debiutuje w ten weekend. Oczekuje się, że w ciągu trzech najbliższych dni produkcja zbierze około 70 mln dolarów, co pozwoli jej przekroczyć 200 mln dolarów globalnych wpływów. Przy budżecie na poziomie 165 mln dolarów nadal nie jest to kwota oznaczająca sukces kasowy, ale Sarnoff zapewniała, że decyzję podejmowane w szeregach Warnera opierają się nie tylko na wyniku finansowym, ale też głosach widzów.
źródło: deadline.com / zdj. Warner Bros.