Thor: Ragnarok - recenzja filmu i wydania Blu-ray [2D+3D, opakowanie elite]

14 marca do polskich sklepów trafiły wydania DVD, Blu-ray oraz Blu-ray 3D+2D z trzecią częścią przygód Thora. Zapraszamy do naszej recenzji filmu i wydania Blu-ray.

  „Thor: Ragnarok” (2017), reż. Taika Waititi

(dystrybucja w Polsce: Galapagos)

Film:

W roku 2017 kinowe uniwersum Marvela po raz pierwszy miało uraczyć widzów aż trzema filmami zamiast zwyczajowych dwóch. Można by się zastanawiać, czy takie zwiększenie tempa i serwowanie coraz większej ilości produkcji nie odbije się na ich poziomie. Czy w związku z tym, a także pojawiającymi się równolegle produkcjami o bohaterach DC i X-Menach widzowie nie zaczną odczuwać zmęczenia kinem superbohaterskim, co w końcu odbije się niekorzystnie na wynikach kasowych. Cóż, najwyraźniej ten czas, przynajmniej dla Marvel Studios, jeszcze nie nadszedł. Wszystkie trzy produkcje nie tylko poradziły sobie bez problemu w Box Office, notując wyniki w przedziale 800-900 mln $, ale i nie schodziły poniżej pewnego poziomu. Najpierw otrzymaliśmy solidną kontynuację „Strażników Galaktyki”, następnie przyszła pora na równie udany pierwszy solowy występ Spider-Mana w MCU, a potem... potem... No właśnie. To, co nastąpiło później, zaskoczyło niejednego widza i fana komiksów. W trzeciej odsłonie przygód Thora Odinssona otrzymaliśmy bowiem prawdziwą rewolucję i nie chodzi tu tylko o tę, której początek ogłasza jeden z drugoplanowych bohaterów.

Pierwszy „Thor” w reżyserii Kennetha Branagha powstał w czasach, gdy filmy MCU nie były jeszcze „skazane na sukces”. Odnotował jeden z najniższych wyników kasowych w dziejach uniwersum („marne” 449 mln $), zbierając jednak przy tym dobre recenzje i stanowiąc udany punkt startowy dla dalszych przygód gromowładnego przybysza z Asgardu. Dwa lata później, już po tym jak Thor zaliczył występ w kasowym hicie „Avengers”, otrzymaliśmy pierwszy sequel. Tym razem za sterami stanął Alan Taylor, a jego „Mroczny Świat” zarobił solidne 644 mln $ przy nieco mniej optymistycznych recenzjach. Dla wielu do dziś pozostaje on jednym ze słabszych filmów ze stajni Marvela i w zasadzie trudno się z tym nie zgodzić. Film ratuje przede wszystkim interakcja na linii Thor-Loki, bo zarówno od strony fabularnej czy też scen akcji, nie uświadczymy tam niczego wyjątkowego. Z efektu końcowego nie był także zadowolony reżyser, który twierdził, że o ile w trakcie zdjęć miał dużą swobodę, tak już na etapie postprodukcji z nakręconego materiału powstał zupełnie odmienny od jego założeń film (z tego powodu stracił też chęci na dalszą współpracę z Marvel Studios). Po drugiej części „Avengersów”, w której nasz bohater także nie miał okazji szczególnie zabłysnąć, zdecydowano się wreszcie dokonać radykalnych zmian. Na stanowisko reżysera części trzeciej zatrudniony został nowozelandzki reżyser Taika Waititi, znany do tej pory z niskobudżetowych produkcji („Co robimy w ukryciu”). Wkrótce pojawiły się pierwsze sygnały świadczące o tym, że trzeci „Thor” to nie będzie kolejny „Mroczny świat”. Już oficjalne logo z tytułem budziło pewne podejrzenia, które zostały następnie potwierdzone przez zwiastuny. Nim jednak przyjrzymy się bliżej temu, na czym polegała wspomniana we wstępie rewolucja, wypadałoby wspomnieć o fabule.

00800.m2ts_snapshot_00.04.25-min.png

Naszego bohatera (Chris Hemsworth) spotykamy, gdy wisi on sobie spętany łańcuchem w klatce, w grocie niejakiego Surtura – demonicznej istoty, która wedle przepowiedni ma odpowiadać za nadchodzącą zagładę Asgardu (tytułowy Ragnarok). Thor podejmuje zdecydowane działania, które zdają się zażegnywać niebezpieczeństwo, po czym wraca w rodzinne strony tylko po to, by się przekonać, że władzę przejął tam jego zdradziecki brat, Loki (Tom Hiddleston). Następnie wspólnie wybierają się na poszukiwania Odyna (Anthony Hopkins), od którego dowiadują się o nadchodzącym niebezpieczeństwie w postaci jego pierworodnej córki – Heli (Cate Blanchett). Wkrótce przyjdzie im się przekonać o skali zagrożenia. W efekcie spotkania z Helą Thor trafia do świata Sakaar zarządzanego przez Arcymistrza (Jeff Goldblum), gdzie zostaje zmuszony do walki na arenie i spotyka „kolegę z pracy” (w osobie Hulka – w tej roli ponownie Mark Ruffalo), jak również kilka innych osób, których pomoc będzie niezbędna, by wrócić do swego świata i stawić czoła siostrze.

Czym więc okazał się być „Ragnarok”? No cóż, komedie to w przypadku Marvela nic nowego, ale tym razem postanowiono pójść w tym kierunku dalej niż zwykle (rzekłbym nawet, że dalej niż w przypadku „Strażników galaktyki”). W dodatku zdecydowano się przyprawić całość solidną dawką kiczu kojarzącego się z latami 80-tymi zarówno w warstwie wizualnej, jak i muzycznej (w tym miejscu wypadałoby zaprosić do recenzji soundtracku), wyraźnie kontrastującego z bardziej tradycyjną częscią filmu osadzoną w Asgardzie. W efekcie otrzymaliśmy produkcję budzącą nieodparte skojarzenia z „Flashem Gordonem” – kosmiczną przygodówkę, którą od początku do końca świetnie się ogląda, zarówno za sprawą postaci, zgrabnie rozpisanego scenariusza, udanych scen akcji oraz oczywiście umiejętnie w to wplatanego humoru. Tego ostatniego jest na tyle dużo, że niektórych widzów może to zacząć drażnić – szczególnie gdy w pewnym momencie okazuje się, że niektóre z gagów można już spokojnie przewidzieć, a ich ustawiczne serwowanie zaburza nieco odbiór z założenia dramatycznych wydarzeń. Mimo to wczorajszy powtórkowy seans upewnił mnie w przekonaniu, że jest to jeden z tych filmów, który potrafi rozbawić nawet, gdy już doskonale wiemy, co nas czeka, a humor jest jedną z głównych zalet tej produkcji. Jak się okazuje, Chris Hemsworth (zresztą, nie tylko on) ma komediowy talent i odpowiednio poprowadzony (w czym zasługa reżysera) robi zeń właściwy użytek. Szczególnie interakcje między Thorem i Bannerem oraz Thorem i Lokim (po raz kolejny) stanowią mocny punkt programu. Do innych zalicza się udany gościnny występ jednego z marvelowskich superbohaterów, błyszczy też Goldblum w przerysowanej, ale udanej roli, a i postać Walkirii (Tessa Thompson) ma swoje momenty, choć do bycia gwiazdą tego show trochę jej jednak zabrakło. Sprawdza się także postać Heli, nawet jeśli nie wyznaczy nowych standardów jeśli chodzi o postacie komiksowych super-łotrów i pozostawia pewien niedosyt.  Warto jeszcze wspomnieć o sypiącym zabawnymi tekstami Korgu (w tej roli sam reżyser), kamiennym kosmicie, którego głos mocno kontrastuje z wyglądem. Powracają też w filmie drugoplanowe postaci znane z poprzednich części, choć sposób, w jaki potraktowano niektórych spośród nich, stanowi jedną z nielicznych słabych stron tej produkcji. Drugą są zdarzające się niedopracowane ujęcia, jak np. w scenie na norweskim wybrzeżu.

00800.m2ts_snapshot_00.13.40-min.png

Warto wspomnieć, że conajmniej kilka razy scenarzyści decydują się tu na dość drastyczne posunięcia, wpływające w znaczący sposób nie tylko na samego bohatera i jego wizerunek, ale i całość uniwersum. Niektóre z nich zdradzono już w materiałach promocyjnych – np. pozbawienie Thora długich włosów (którego na etapie oglądania zwiastunów nie mogłem przeboleć), choć to i tak najmniej znaczące z nich. Jeśli dodamy do tego zmiany tyczące się innych bohaterów (sygnalizowane choćby w zwiastunach nadchodzącego „Avengers: Infinity War”), nietrudno wysnuć wnioski, że „Ragnarok” to dopiero początek rewolucji w uniwersum Marvela. No ale trudno żeby było inaczej, w końcu Thanos jest tuż za rogiem.

„Thor: Ragnarok” to na chwilę obecną zdecydowanie najlepsza odsłona przygód tytułowego bohatera, a zarazem najlepszy obok „Zimowego Żołnierza" film uniwersum Marvela, które po dziesięciu latach od premiery pierwszego „Iron Mana” wciąż świetnie się trzyma (pomijam już to, jak średnio mi podszedł kolejny po trzecim Thorze film MCU, „Czarna Pantera” – na świecie oczywiście okrzyknięty kolejnym sukcesem). Uważam go także za drugi najbardziej satysfakcjonujący (po „Blade Runnerze 2049”) spośród moich kinowych seansów w 2017 roku, a powtórka na Blu-ray tylko potwierdziła tę opinię. Pozostaje mieć nadzieję, że nie był to ostatni film Marvela, za który odpowiadał Taika Waititi. Krótko mówiąc – polecam gorąco.

+5
Film

Obraz:

Za zdjęcia w trzecim Thorze odpowiadał Javier Aguirresarobe, który z powierzonego mu zadania wywiązał się bardzo dobrze. Pod względem zdjęć film prezentuje się bardzo dobrze, sam obraz w wydaniu Blu-ray jest czysty i stosunkowo wyrazisty, cechuje się wyglądem właściwym współczesnym produkcjom filmowanym kamerami cyfrowymi. Mimo to kolory nie pozostawiają wiele do życzenia jak to bywało w przypadku niektórych z wcześniejszych produkcji Marvela (szczególnie w latach 2011-2014), również czerni nie można nic zarzucić. W zależności od sceny i lokacji, otrzymujemy zróżnicowaną paletę kolorystyczną, a cały film jest pod tym względem dość urozmaicony, choć nie pogardziłbym większą ilością słońca. Mamy tu także do czynienia z bogatymi teksturami i wysoką szczegółowością obrazu. Możemy więc podziwiać zarówno imponującą asgardzką architekturę, jak i przypominające kolorowe śmietnisko ulice Sakaar, czy też kostiumy poszczególnych postaci z całym bogactwem detali. Tych ostatnich nie zabraknie również w ciemnych scenach, jak choćby w otwierającej film sekwencji w jaskini Surtura.

00800.m2ts_snapshot_00.57.43-min.png

Nie stwierdzono żadnych artefaktów ani defektów, które mogłyby w jakiś sposób zakłócić odbiór, a jedyne mankamanety tyczące się strony wizualnej filmu wynikają z miejscami nie do końca dopracowanych efektów specjalnych (używanych również w scenach, które można byłoby nakręcić bez nich). O ile trzeci „Thor” nie oferuje uczty dla oka porównywalnej choćby z ostatnią odsłoną „Transformers”, to jednak zawiera nieco spektakularnych sekwencji, a samemu transferowi w wydaniu Blu-ray trudno wytknąć jakiekolwiek problemy mające większy wpływ na końcową ocenę. Ani razu w trakcie seansu nie naszła mnie ochota na regulację odbiornika, czyli jest dobrze.

00800.m2ts_snapshot_00.09.33.jpg 00800.m2ts_snapshot_00.19.25.jpg

00800.m2ts_snapshot_00.23.28.jpg 00800.m2ts_snapshot_00.31.15.jpg

00800.m2ts_snapshot_00.36.40.jpg 00800.m2ts_snapshot_00.58.33.jpg

00800.m2ts_snapshot_00.59.17.jpg 00800.m2ts_snapshot_01.09.28.jpg

00800.m2ts_snapshot_01.32.03.jpg 00800.m2ts_snapshot_01.42.35.jpg

00800.m2ts_snapshot_01.55.56.jpg 00800.m2ts_snapshot_01.56.26.jpg

5
Obraz

Obraz 3D:

W wersji 3D obraz nie wychodzi poza ramy ustalone przez wcześniejsze wydania filmów MCU. Jednakże, nastąpiła pewna zmiana. W swoim dotychczasowym dorobku Disney rozpieszczał nas doskonałymi ujęciami IMAX 3D (chociażby w fenomenalnych pod tym względem Strażnikach Galaktyki czy w nieznacznie tylko słabszej Wojnie Bohaterów), ale jednocześnie rozczarowywał 3D w aspekcie 2.40:1 (szczególnie w ciemnych scenach). W Ragnaroku tymczasem mamy do czynienia z najbardziej chyba dopracowanym efektem trójwymiaru „z czarnymi pasami” w historii serii („randka” Skurge’a jest jednym z pierwszych przykładów). Klarowność obrazu i czytelność efektu stereoskopowego jest niemal tak dobra jak w przypadku ujęć 1.78:1. Prawie? Owszem, ale przy założeniu, że mówimy o IMAX 3D w tym samym filmie. Paradoksalnie mamy tu niestety do czynienia z lekką obniżką formy. Reasumując: zdecydowanie najlepsze 3D od Disneya w scenach z „pasami” i nieznacznie tylko (na szczęście) gorsze IMAX 3D niż dotychczas.

Kolory, kontrast, detale – bez zastrzeżeń. Fun factor wysoki! Błyszczą szczególnie sceny akcji: intro, arena, pościg i finał. W pamięci pozostanie na pewno również krótka, acz wgniatająca w fotel sekwencja retrospekcji Valkirii. Jest moc!

Jedyne zastrzeżenie mam do obecnego w każdy filmie MCU ghostingu. Skoro – jak wieść gminna niesie – jest on zawsze produktem sprzętu, nie nagrania, chciałem jedynie odnotować jego obecność. Dlaczego? Ponieważ po raz pierwszy towarzyszył mi również w scenach IMAX. Niech zatem właściciele paneli cierpiących na tą przypadłość czują się ostrzeżeni.

5
Obraz 3D

Dźwięk:

Na początku dobra wiadomość: w przeciwieństwie do kilku ostatnich produkcji Marvel Studios, które wydane zostały w Polsce (i innych krajach) z dźwiękiem DTS-HD HR, tym razem otrzymujemy pełnowartościową ścieżkę DTS-HD MA 7.1, taką jak w wydaniu amerykańskim. Zapewnia ona zarówno odpowiednią dynamikę, jak i szczegółowość dźwięku, zapewniając odpowiednio efektowne wykorzystanie głośników. Spośród wielu scen, w których dźwięk potrafi zrobić wrażenie, warto wspomnieć walkę na arenie, w której to otaczają nas okrzyki wiwatującego tłumu, czy też poszczególne sceny akcji najeżone odgłosami eksplozji, wystrzałów i oczywiście grzmotów.  Na uwagę zasługuje także należycie wyeksponowana muzyka Marka Mothersbaugha. Dialogi są wyraźne i dobrze słyszalne. Jedynym mankamentem, jaki można wskazać, jest nie do końca satysfakcjonujące wykorzystanie możliwości sub-woofera, który w porównaniu choćby z pierwszym filmem serii wypada dość blado. Mimo że do perfekcji nieco zabrakło, mamy tu do czynienia z satysfakcjonującą, a miejscami wręcz imponującą warstwą dźwiękową.

Dodatkowo znajdziemy na płycie także ścieżkę z polskim dubbingiem w Dolby Digital 5.1, oferującym nieco odmienne niż napisy tłumaczenie. Polskie dialogi są dobrze słyszalne, a choć miejscami sposób ich wypowiadania przywodzi na myśl teatralną manierę, to już po kilku minutach można przywyknąć. Gorzej, że nie wszystkie głosy zdają się należycie pasować do postaci (miałem wątpliwości szczególnie co do postaci Jeffa Goldbluma, z kolei Jacka Rozenka chętniej bym usłyszał w roli głównej niż tej, która mu przypadła), ale to już kwestia do oceny indywidualnej dla każdego z widzów. Dość powiedzieć, że dubbing nie robi najgorszego wrażenia i nawet jako zdeklarowany przeciwnik tej formy tłumaczenia filmów zapewne byłbym w stanie bez większego trudu przetrwać seans w polskiej wersji językowej.

5
Dźwięk

Dodatki:

thpr_3_menu-min.png

Wydanie zostało zaopatrzone w standardowy (czyli niezbyt bogaty) zestaw dodatków, do jakich Disney zdążył nas już przyzwyczaić. W jego skład wchodzą:

  • Reportaże (34:24):
    - Odkryj w sobie Thora (6:39) – słów parę o zmianach, jakie zaszły w serii przy okazji jej trzeciej odsłony, samej postaci Thora i odtwórcy tej roli.
    - Twarde kobiety: Hela i Walkiria (5:58) – przy okazji krótkiego przedstawienia dwóch głównych postaci kobiecych, znalazło się też miejsce na gadkę-szmatkę o równouprawnieniu i potrzebie większej ilości ciekawych ról dla kobiet. Jak słuszne by to nie było, nie tego oczekuję po dodatkach do filmu. Zwłaszcza gdy mamy ledwie pięć minut na dane zagadnienie i 1/3 z tego przepada na tego typu rozważania.
    - Korg (7:34) – klasyczne laurki na cześć reżysera zazwyczaj nie są szczególnie interesujące, tym razem jednak, za sprawą samej osoby tegoż reżysera, wyszło to zdecydowanie ciekawiej. Taika Waititi w pewien sposób odzwierciedla własną osobą charakter filmu, więc nawet dokument mu poświęcony potrafi rozbawić. Na dokładkę parę słów o postaci, w którą wciela się w filmie. Na niepoważnie.
    - Sakaar - na granicy światów (8:24) – w tym materiale dowiemy się nieco (ale niewiele) o planecie, na której osadzona jest spora część filmu, po parę słów poświęcono także postaciom takim jak Arcymistrz, Hulk i Loki. Ogląda się nieźle, ale za krótko.
    - Inspiracje twórców (5:47) – dokument przedstawiający komiksowe korzenie fabuły przedstawionej w filmie (m.in. Planet Hulk, Contest of Champions, Ragnarok). Krótko, ale konkretnie.
  • Gagi (2:18) – zbitka średnio-śmiesznych sytuacji z planu.
  • Spotkanie z Darrylem (6:08) – kontynuacja „Team Thor”, tym razem z Arcymistrzem w roli głównej.
  • 10 Lat Marvel Studios - Ewolucja Bohaterów (5:23) – materiał podsumowujący pierwsze dziesięć lat kinowego uniwersum Marvela, od pierwszego Iron Mana po Infinity War.
  • Sceny niewykorzystane (7:20) – zbiór rozszerzonych i niewykorzystanych scen. Nic czego braku w ukończonym filmie należałoby żałować.
  • 8-bitowe wizualizacje (3:15) – dwie sekwencje w formie przypominającej gry komputerowe z lat 80-tych.
  • Komentarz Reżysera – jak nietrudno się domyślić, w przypadku tego konkretnego reżysera, oglądanie filmu z komentarzem jest doświadczeniem zgoła odmiennym niż oglądanie filmów z komentarzem jakiegokolwiek innego twórcy. I to, że miejscami wtrąca się jego dwuletnia córka,  nie jest jedynym tego powodem. Usłyszymy oczywiście wiele ciekawostek związanych z produkcją filmu, ale część z nich to oczywiste żarty („the thing on his head is ancient boomerang”), część to żarty mniej oczywiste, a tylko część jest prawdziwa. Mankamentem pozostaje brak polskich napisów, na szczęście są przynajmniej angielskie.

Zwyczajowo tego rodzaju zestawy dodatków dostają ode mnie notę w okolicach 3/3+, w tym wypadku komentarz reżysera sprawił, że podskoczyła do 4. Ocena w wersji dla nieznających języka angielskiego, którzy z komentarzem filmu nie obejrzą, będzie o punkt niższa.

4
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Film wydano w standardowym, dwupłytowym opakowaniu Elite. Grafika przedniej okładki jest nieco bardziej przejrzysta od zatłoczonej okładki wydania 2D, aczkolwiek, żeby nie było za dobrze, jest to kolejne z wydań Disneya, których front szpeci nie jedno, nie dwa, ale trzy loga Blu-ray 3D (serio potrzebujemy ich aż tyle?). Z tyłu krótki opis fabuły i specyfikacja z kompletną listą dodatków. Płyty ze standardowym, minimalistycznym i brzydkim jak nieszczęście nadrukiem. Ogólnie nic specjalnego, ale ujdzie. W sytuacji, gdy alternatywą na polskim rynku jest po raz kolejny steelbook z facjatami bohaterów na grzbiecie (ten, kto to wymyślił, powinien się smażyć w piekle), wolę już zostać przy tym.

P1040345.jpg P1040350.jpg

P1040354.jpg P1040357.jpg

3
Opakowanie

Specyfikacja wydania:

Dystrybucja

Galapagos

Data wydania

14.03.2017

Opakowanie

Elite

Czas trwania [min.]

130

Liczba nośników

2

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.39:1

Dźwięk oryginalny

DTS-HD Master Audio 7.1 angielski

Polska wersja

Dolby Digital 5.1 640 kbps (dubbing) i napisy

Podsumowanie:

Trzeci „Thor” dość nieoczekiwanie wskoczył na moje osobiste filmowe podium 2017 roku plasując się na drugiej pozycji między „Blade Runnerem 2049” i „Sztuką Kochania”, jednocześnie lądując w czołówce mojego prywatnego rankingu filmów MCU i kina superbohaterskiego ogólnie. Tym samym stał się też pozycją obowiązkową do jak najszybszego postawienia na półce. Do jego zalet prócz humoru zalicza się pełna znanych twarzy obsada, udane sceny akcji, dobra muzyka oraz sprawnie poprowadzona fabuła. Każdemu miłośnikowi kina superbohaterskiego, którego nie zrazi wysoce komediowy charakter produkcji (tak, to zdecydowanie najzabawniejszy ze wszystkich filmów MCU), polecam bezzwłoczne dołączenie tej pozycji do swej filmowej kolekcji.

+5
Film
5
Obraz
5
Obraz 3D
5
Dźwięk
4
Dodatki
3
Opakowanie
+4
Średnia

Gdzie kupić wydanie 2D+3D filmu „Thor: Ragnarok”:

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Galapagos.

Specjalne podziękowanie dla Sokala za uzupełnienie tekstu o opis obrazu 3D.

źródło: Disney / Galapagos