Czy Tom Hardy wróci jako Mad Max? Aktor nie ma dobrych wiadomości

Tom Hardy wcielił się dziewięć lat temu w głównego bohatera kultowej serii o Mad Maksie, której twarzą przez lata był Mel Gibson. Występ aktora został dobrze przyjęty przez fanów franczyzy, ale jeśli liczycie, że Hardy ponownie pojawi się na ekranie jako popularny bohater, to sam gwiazdor nie ma dla Was dobrych wiadomości.

Tom Hardy raczej nie wróci do świata „Mad Maksa

Hardy promuje aktualnie swój najnowszy film „The Bikeriders”, ale w jednym z wywiadów aktor został zapytany o ewentualny powrót do roli Mad Maksa i ponowną współpracę z George'em Millerem, który wielokrotnie wspominał, że wie, jak wyglądałaby ewentualna kontynuacja przygód popularnego bohatera. Sam aktor nie przypuszcza jednak, aby miał kiedykolwiek jeszcze raz pojawić się w roli Maksa w postapokaliptycznej sadze. „Nie sądzę, że tak się stanie” – Hardy stwierdził w rozmowie z Forbsem.

Nie wiemy, czy Tom Hardy miał tutaj na myśli osobistą niechęć do powrotu do roli, czy może chodziło mu o okoliczności, które po fatalnym wyniku finansowym prequela o Furiosie niemal całkowicie przekreślają szansę na to, że studio Warner Bros. ponownie przeznaczy miliony dolarów na wyprodukowanie kolejnej produkcji rozgrywającej się w tym uniwersum.

Sprawdź też: Serialowe i filmowe hity tygodnia: Komedia z Maciejem Stuhrem i akcja z Jessicą Albą.

Mad Max: Na drodze gniewu

George Miller jeszcze przed premierą swojego najnowszego filmu zapowiedział możliwość stworzenia kolejnej odsłony sagi, w której w centrum historii ponownie miałby znaleźć się bohater, w którego wcielali się Mel Gibson i Tom Hardy. Ostatnio reżyser stwierdził, że trzeba będzie „poczekać i zobaczyć” jak porazi sobie film o Furiosie i wtedy będzie można stwierdzić, czy pojawi się możliwość stworzenia produkcji, która miała nosić tytuł „Wasteland”.

Wynik finansowy „Furiosy” jest jednak wyjątkowo pesymistycznym prognostykiem w tej sprawie. Film, którego budżet wynosił 168 mln dolarów, zebrał z kin zaledwie 160 mln, co oznacza, że straty studia wyniosą około 80 mln dolarów, bo do kieszeni wytwórni trafia mniej więcej 50% kwoty, którą widzowie zapłacą za bilety.

zdj. Warner Bros.