
Pod koniec maja na platformie Netflix zadebiutowała pierwsza część czwartego sezonu „Stranger Things”. Pierwsze siedem odcinków to jednak tylko wprowadzenie do finałowych rozdziałów, które zobaczymy już za niecały miesiąc. Czy wszyscy bohaterowie przetrwają wydarzenia z dwóch ostatnich epizodów? Bracia Duffer twierdzą, że fani muszą być gotowi na to, że ktoś z naszych ulubieńców polegnie w walce z potężnym złem z Drugiej strony.
Co prawda pierwsza odsłona czwartej serii „Stranger Things” nie stroniła od uśmiercania bohaterów, ale były to postacie, z którymi widzów nie łączyła zbyt długa więź. Wszystkie główne postacie serii znajdują się w sporym niebezpieczeństwie, ale na koniec pierwszej części przedostatniej serii każdy z nich ma jeszcze szanse na walkę o przetrwanie. Jak wynika jednak z ostatniej wypowiedzi braci Duffer, finałowe starcie z Vecną oraz inne zagrożenia mogą okazać się dla niektórych bohaterów zabójcze.
Naprawdę nie chcę tego mówić, ale martwiłbym się o bohaterów, którzy dotarli do drugiej części sezonu. Mam nadzieję, że ma to sens, ponieważ jest to mroczniejszy sezon, a bohaterowie nie są już dziećmi. Wszyscy są w niebezpieczeństwie. Pojawia się złowrogie przeczucie, że nie wszystko musi potoczyć się zgodnie z planem. Będziecie musieli obejrzeć, żeby sprawdzić, czy tak się stanie.
Warto w tym miejscu przypomnieć ostatnią wypowiedź serialowej Jedenastki. Aktorka Mille Bobby Brown jeszcze przed premierą czwartego sezonu w nieco żartobliwym tonie, ale twierdziła, że to odpowiednia chwila na to, aby serial zdecydował się na odważne decyzje i uśmiercił niektóre postacie.
Kto zginie w czwartym sezonie „Stranger Things”?
Chociaż większość fanów nie wierzy w to, że twórcy zdecydują się na stałe usunięcie pierwszoplanowych bohaterów takich jak Mike, wspomniana Jane czy Dustin, Will, Lucas lub Max, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że w finale czwartej serii pożegnamy niektóre drugoplanowe postacie. Jednym z faworytów wydaje się chociażby Eddie Munson, który pojawił się w czwartym sezonie, ale zyskał już spore grono fanów. Na potwierdzenie tej tezy jej zwolennicy przywołują fragment z pełnego zwiastuna, w którym Eddie przebywając po Drugiej Stronie, stoi się na dachu przyczepy kempingowej i gra na gitarze. Ma być to moment, w którym bohater poświęca się dla reszty grupy, wykonując ich ulubioną piosenkę, która otworzy przejście do normalnego świata. Niektórzy twierdzą natomiast, że czwarty sezon przygotowuje nas do momentu, w którym pożegnamy Steve'a.
Dwa ostatnie odcinki czwartej serii „Stranger Things” widzowie zobaczą w serwisie Netflix już 1 lipca. Finałowe rozdziały będą trwały razem aż 235 minut. Czas trwania ósmego epizodu wynosi 1 godzinę i 25 minut natomiast finał potrwa prawie dwie i pół godziny, co uczyni go najdłuższym odcinkiem w historii serialu.
źródło: variety.com / zdj. Netflix