„Uncanny X-Men. Cyclops i Wolverine” – recenzja komiksu. Powrót z martwych

Czy najgorszy moment współczesnej historii X-Men już za nami? Wiele na to wskazuje. Matthew Rosenberg wywiązał się z karkołomnego zadania posprzątania uniwersum Mutantów przed zupełnie nowym otwarciem i oddaniem serii w ręce innego scenarzysty. Jak wypada „Uncanny X-Men. Cyclops i Wolverine”? Sprawdźcie naszą recenzję.

Na łamach Filmożerców pisałem już o tym wielokrotnie: nie jestem fanem tego, co z uniwersum X-Men zrobiono w serii Marvel Now 2.0. Z utęsknieniem wspominam starszą serię Briana Michaela Bendisa, ale to, co działo się później, jest wg mnie do zapomnienia. Częściowo odpowiedzialny był za to sam Rosenberg, który dostał jednak szansę na rehabilitację. „Uncanny X-Men. Cyclops i Wolverine” to ogromny, blisko 400-stronicowy tom, który zamyka pewien rozdział w historii Mutantów. Niestety samo wejście w niego jest dla przeciętnego czytelnika kompletnie niezrozumiałe.

Wszystko przez głównych bohaterów tego rozdziału X-Men, czyli Wolverine’a i Cyclopsa. Ten pierwszy do życia wrócił jakiś czas temu i jego historię w miarę dobrze znamy, ale co w tym komiksie robi żywy Scott Summers? Ano właśnie. Nie wiem, czy to celowe działanie Egmontu, niedopatrzenie, a może przypadek. Kto wie, być może nie dało się zrobić tego inaczej. Ale „Uncanny X-Men. Cyclops i Wolverine” to historia niekompletna, w której brakuje niezwykle ważnego zeszytu Uncanny X-Men Annual #1. To tam Cyclops powraca do życia. 

Mało tego, Egmont nie wysilił się nawet, aby w jakikolwiek sposób wprowadzić czytelnika w proponowaną historię i opisać, w jaki sposób Summers wrócił do świata żywych i co sprawiło, że tak mocno zmienił postrzeganie świata. Scott to bowiem zupełnie inny bohater, niż ten, którego znacie z poprzednich tomów, jeszcze z serii Marvel Now 2.0. Rosenberg wrzuca bowiem Cyclopsa do świata bez X-Men. Gen X zostaje wypierany przez szczepionkę, która sprawia, że mutanckie dzieci nigdy nie rozwiną swoich mocy. Z kolei X-Meni, których Summers pamięta, zaginęli.

uncanny-x-men-cyclops-i-wolverine-planasza-z-komiksu-01-min.jpg

Scott samodzielnie nie mógłby zdziałać wiele, ale już w duecie z Loganem zdecydowanie daje radę. Szybko na pierwszym planie pojawiają się inne dobrze znane postacie, ale też te mniej znane, które pojawiały się w seriach niewydanych w naszym kraju. W efekcie Matthew Rosenberg otrzymał narzędzia, by stworzyć podwaliny pod nowy rozdział historii X-Menów, autorstwa Jonathana Hickmana („Ród X Potęgi X” w Polsce już jesienią). 

„Uncanny X-Men. Cyclops i Wolverine” ma jeszcze jeden problem. Scenariusz Rosenberga rozbity na dwa obszerne rozdziały (łącznie 12 zeszytów) przedzielono… eventem Wojna światów”. Niestety jak wszyscy to wszyscy, więc nawet X-Meni musieli zostać zaangażowani w konflikt z Malekithem. Oczywiście było to zupełnie niepotrzebne, bo krótka 3-zeszytowa historia kompletnie nie pasuje do wydarzeń dziejących się w głównej serii. Do wydania została wrzucona na siłę i w trakcie czytania można ją spokojnie pominąć. 

Uczciwie muszę jednak przyznać, że sprzątanie Rosenberga czyta się całkiem nieźle. Oba rozdziały utrzymują fajny balans między akcją a spokojniejszymi momentami, które szczególnie dobrze działają, gdy Summers i Logan działają samotnie. Pozytywnie wypadają też rysunki, które wydają się dosyć spójne mimo zaangażowania do prac kilku artystów.

uncanny-x-men-cyclops-i-wolverine-planasza-z-komiksu-min.jpg

Podsumowanie

„Uncanny X-Men. Cyclops i Wolverine” pozostawia po sobie sprzeczne odczucia. Z jednej strony to wydanie wybrakowane, a przez to mocno utrudnia zrozumienie chronologii wydarzeń. Brakuje też wstępu, słownego wyjaśnienia, o które wydawca powinien się postarać. Jednocześnie wydanie zawiera trzy zbędne zeszyty skupione na „Wojnie światów”. Z drugiej jednak strony sam scenariusz jest lepszy, niż przypuszczałem. Już dawno straciłem wiarę we współczesnych X-Menów, ale ograniczenie (przynajmniej początkowe) bohaterów i nieco bardziej kameralny scenariusz przypadł mi do gustu.

To jednak tylko przystanek w drodze do znacznie mocniejszej i lepiej napisanej historii X-Men. Tej od Jonathana Hickmana, który przejął Mutantów i odwalił kawał rewelacyjnej roboty. Przekonamy się jesienią. Nie mogę się doczekać. 

Oceny końcowe

4
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
3
Wydanie
2
Przystępność*
3+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Specyfikacja

Scenariusz

Matthew Rosenberg

Rysunki

Salvador Larroca, Pere Pérez, Carlos Villa

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

396

Tłumaczenie

Marek Starosta

Data premiery

29 czerwca 2022

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel