WarnerMedia szykuje kolejne zwolnienia. To przez porażkę „Tenet” i kiepski start HBO Max

Korporacja WarnerMedia mająca pod swoimi skrzydłami studio filmowe Warner Bros. oraz platformę streamingową HBO Max przygotowuje się do rozpoczęcia fali zwolnień, które mają doprowadzić do znacznego obniżenia kosztów firmy. Pracę straci kilka tysięcy pracowników. Co sprawiło, że Warner musiał podjąć taką decyzję?

Najbardziej oczywistą odpowiedzią jest epidemia koronawirusa, ale analitycy twierdzą, że to nie jedyny powód, przez który firma musi drastycznie obniżyć swoje koszty i pozbyć się tysięcy pracowników. Wszystkie większe i mniejsze studia zostały poważnie dotknięte epidemią koronawirusa, ale w przypadku Warnera sytuację pogorszyły także kiepskie wyniki finansowe oraz druzgocąca porażka filmu „Tenet”, który miał uratować kina, a wygląda na to, że był kolejnym gwoździem do ich trumny. Przypomnijmy, że pod koniec września około 28 tys. swoich pracowników w parkach rozrywki zwolnił Disney. Niecałe 10% zatrudnionych pozbył się także NBCUniversal, który musiał zareagować na kryzys, zwalniając pracowników w filmowym i telewizyjnym segmencie oraz tym odpowiadającym za parki rozrywki. Sam Warner zwolnił także około 800 pracowników w sierpniu tego roku.

Teraz firma należąca do AT&T planuje kolejną restrukturyzację swoich filmowych oraz telewizyjnych wytwórni, która doprowadzi do większej fali zwolnień pracowników studia Warner Bros. i takich stacji jak HBO, TBS i TNT. Warner chce tym sposobem obniżyć koszty firmy nawet o 20%. Tak sytuację firmy komentował rzecznik WarnerMedia:

Podobnie jak reszta branży rozrywkowej nie byliśmy przygotowani na skutki pandemii. Dotyczy to gwałtownej zmiany zachowań konsumentów, zwłaszcza w sposobie oglądania treści. Powiadomiliśmy ostatnio naszych pracowników, że firma przejdzie proces restrukturyzacji, aby odpowiednio zareagować na te zmiany i ustalać priorytety umożliwiające rozwój, zwłaszcza w bezpośrednich kontaktach z konsumentami. Jesteśmy w trakcie tego procesu i będzie to wymagało zwiększenia inwestycji w obszarach priorytetowych, a to niestety jest jednoznaczne z redukcją inwestycji w innych obszarach.

Analitycy zauważają, że powodem kiepskiej kondycji WarnerMedia ma być nie tylko koronawirus, ale także słaby start platformy HBO Max. Po miesiącu od uruchomienia w maju zeszłego roku platforma HBO Max zgromadziła zaledwie 4,1 miliona abonentów. Wynik ten jednak wypada blado na tle popularności takich serwisów jak Netflix i Disney+ i, co najważniejsze, nie jest w stanie zadośćuczynić stratom, jakie Warner ponosi w segmencie telewizji kablowej. Firma straciła bowiem sporą część klientów takich stacji jak TNT, TBS i TruTV. W styczniowym raporcie finansowym dyrektor finansowy AT&T potwierdził, że inwestycje związane z rozwojem serwisu HBO Max doprowadziły do zmniejszenia przychodów spółki w czwartym kwartale 2019 roku o około 1,2 mld dolarów. Inwestycja ta nie przyniosła jednak oczekiwanych zysków, bowiem klienci wybierali w tym czasie inne serwisy streamingowe.

Za brak odpowiedniego zainteresowania HBO Max odpowiada między innymi zła kampania promocyjna serwisu. Jak zauważają analitycy, Warner zbyt przywiązał się do swojej starej marki HBO i nie zdecydował się na odpowiednie budowanie rozpoznawalności nowej usługi. W momencie uruchomienia platformy HBO Max na rynku nadal istniały trzy inne i oddzielne produkty HBO. Klienci w USA mogli korzystać więc z serwisu HBO Max, kablowej oferty HBO, serwisy HBO GO oraz abonamentu HBO Now. Dopiero w lipcu Warner ogłosił, że wycofa ze swojej oferty HBO GO i dokona zmiany nazwy HBO Now na samo HBO. Okazuje się jednak, że był to ruch zbyt mało klarowny i, co najważniejsze, podjęty zbyt późno. Analizy pokazują bowiem, że klienci oczekują od tego typu serwisów jasnego i klarownego przedstawienia swojej oferty. Klienci nadal nie rozumieją różnicy pomiędzy trzema dostępnymi usługami HBO Max, HBO Now i HBO GO, co na tle niezwykle jasnych zasad działania takich serwisów jak Netflix czy Disney+ sprawia, że HBO Max staje się mało atrakcyjne. Co więcej, specjaliści zwracają także uwagę na brak zróżnicowanej oferty serwisu, która na tle takich konkurentów jak Netflix czy Hulu wypada dosyć jednowymiarowo. HBO Max nie poszło także drogą serwisu Disney+, który znalazł zupełnie inną bazę klientów i postawił na treści skierowane przede wszystkim do rodzinnego widza. Tym, co odpycha potencjalnych klientów od HBO Max, jest także wygórowana cena miesięcznego abonamentu wynosząca aż 15 dolarów. Nie pomaga również to, że HBO Max nadal nie pojawiło się na urządzeniach Roku oraz Amazon FireTV, które stanowią najpopularniejsze urządzenia podłączane do telewizorów w USA.

Kolejnym dużym problemem Warnera stała się premiera filmu „Tenet”, który, co prawda, osiągnął względny sukces na międzynarodowym rynku, ale stał się kompletnym niewypałem na amerykańskim podwórku. Film Nolana, który zapowiadany był jako przełomowy tytuł dla kinowego segmentu, sprawił, że studio przełożyło swoje kolejne premiery kinowe na 2021 rok. Obecnie w tegorocznym kalendarzu pozostaje jedynie film „Wonder Woman 1984”, ale pojawiają się sugestie, że i on ostatecznie trafi do kin najwcześniej w lutym przyszłego roku. Warner ciągle nie chce także postawić na cyfrowe debiuty swoich produkcji i pójść drogą Disneya, który rezygnując z kinowych premier, minimalizuje straty, wypuszczając swoje produkcje za pomocą serwisu Disney+. Nie znamy, co prawda, wyników finansowych osiągniętych przez „Mulan”, ale nieoficjalnie mówi się, że studio osiągnęło przyzwoity wynik finansowy, który na tle kwoty zebranej z kin wypada wręcz znakomicie.

źródło: indiewire.com / zdj. Waner Bros.