Wielka serialowa bitwa nadchodzi. Będzie gigantyczny sukces czy spektakularna klapa serialowego „Władcy Pierścieni”?

W piątek na platformie Prime Video zadebiutuje serial „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”, który ma wznieść streamingowy serwis od Amazona na zupełnie nowy poziom rozpoznawalności. Jego debiut zbiegł się nieprzypadkowo z niedawną premierą Rodu smoka” od HBO Max. Obydwie platformy świadomie zdecydowały się na wielką serialową bitwę, a po świetnym przyjęciu prequela „Gry o Tron” teraz czas na prequel „Władcy Pierścieni”. Czy Amazon może liczyć na wielki sukces swojego serialu? A może będziemy świadkami spektakularnej klapy? Wielka serialowa bitwa nadchodzi.

Serial zniszczony jeszcze przed premierą. Co widownia zarzuca „Pierścieniom Władzy”?

Platforma HBO Max ogłosiła już wielki sukces pierwszego i drugiego odcinka swojego serialu „Ród smoka”, a jej produkt może liczyć zarówno na świetne wyniki oglądalności – podawane nie tylko przez samo HBO, ale także inne instytuty badające poziom zainteresowania widzów – jak i na wysokie oceny widowni. Mimo finału Gry o Tron, który mocno podzielił widzów i wydawałoby się, że zniechęcił znaczną część widowni do ponownej wizyty w Westeros, to „Ród smoka” nie może narzekać na poziom opinii zbieranych zarówno przez krytyków, jak i widzów. W serwisie Rotten Tomatoes opinie recenzentów na temat pierwszych sześciu odcinków są w 83% pozytywne, a ich średnia nota wynosi 7,70 w dziesięciostopniowej skali. Z kolei widzowie po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków oceniają serial w serwisie IMDB na solidne 8,9 – również w dziesięciostopniowej skali.

Tymczasem serial „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” jeszcze przed premierą musi mierzyć się z gigantycznymi problemami wizerunkowymi. Produkcja od miesięcy mieszana jest z błotem przez wielu fanów Tolkiena, którzy wytykają jej brak związku z twórczością legendarnego pisarza, a niekiedy oskarżają wręcz o bezczeszczenie jego dorobku. W sieci jak mantra powtarzane są też tezy o braku pasji twórców do materiału źródłowego, który traktowany jest wyłącznie jako pretekst do przyciągnięcia widzów. Nad serialem pastwią się także osoby krytykujące jego wszechobecną różnorodność oraz feminizację obsady, które sprowadzają się do tworzenia projektu na modłę wszechobecnych w Hollywood standardów poprawności politycznej. Wszystko to przekłada się na historyczną wręcz krytykę materiałów promocyjnych. Dysproporcja pomiędzy pozytywnymi i negatywnymi ocenami pod każdym zwiastunem serialu w serwisie YouTube osiąga niespotykany dotąd poziom, do którego wcześniej nawet nie zbliżyła się żadna z tak rozpoznalwanych marek.

The Lord of the Rings The Rings of Power - Official Trailer Prime Video - YouTube-min.png

W obliczu tak fatalnego nastroju widzów i to jeszcze przed premierą serialu nietrudno sobie wyobrazić, że spirala negatywnych opinii nabierze jeszcze większego rozpędu po wyemitowaniu pierwszych odcinków. To z kolei oznacza poważne problemy dla platformy Prime Video, dla której serial „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” miał być szczytowym osiągnięciem, które pozwoli znacznie zwiększyć bazę subskrybentów i zapewni stały dopływ użytkowników na kolejne lata. Jego porażka podważy natomiast nie tylko zasadność gigantycznej inwestycji na stworzenie serialowej opowieści ze świata Tolkiena, ale także postawi spory znak zapytania przy kolejnych projektach serwisu – pojawi się bowiem dosyć zasadne pytanie: czy jeśli nie potrafimy odnieść sukcesu z pomocą tak rozpoznawalnej marki, to czy uda nam się zrobić to z jakimś innym światem? Do tej pory Prime Video mogło pochwalić się kilkoma serialami, które zyskały uznanie wśród krytyków – chociażby „Wspaniała pani Maisel” lub produkcjami, które cieszą się sporą popularnością wśród widzów na całym świecie – wystarczy wspomnieć „The Boys”, ale w jego katalogu brakuje ciągle wielkiego hitu, który byłby jednoznacznie kojarzony z serwisem Amazona. Właśnie dlatego Jeff Bezos zapragnął przed laty stworzenia własnej „Gry o Tron” i nie nałożył niemal żadnych ograniczeń budżetowych na twórców swojego wymarzonego projektu.

Nie ma mowy o porażce. Serialowy „Władca Pierścieni” zostanie okrzyknięty sukcesem bez względu na wszystko?

wladca-pierscieni-pierscienie-waldzy-ork-min.jpg

Za prawa do skorzystania z marki „Władcy Pierścieni”, a dokładniej jej części obejmującej „Hobbita”, oryginalną trylogię i jej dodatki, Amazon zapłacił 250 mln dolarów, ale był to zaledwie początek gigantycznych wydatków. Szacuje się, że produkcja pierwszego sezonu serialu kosztowała około 465 mln dolarów, co jest absolutnym rekordem pod względem telewizyjnych przedsięwzięć – dla porównania, w przypadku Gry o Tron było to około 100 milionów dolarów za sezon. Do tego dochodzą kolejne dziesiątki, a niektóre źródła sugerują, że nawet setki milionów dolarów na promocję i marketing, który notabene oceniany jest przez większość obserwatorów jako totalna katastrofa. Nic więc dziwnego, że kolejne niepowodzenia w promowaniu serialu podgrzewają do czerwoności atmosferę w siedzibie Prime Video, a brak globalnego sukcesu postawi platformę w obliczu egzystencjalnego kryzysu.

Sprawdź też: Howard Shore powraca do Śródziemia. Posłuchajcie pełnej ścieżki dźwiękowej z „Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy”.

Zakulisowe źródła, na które powołuje się BusinessInsider nie mają wątpliwości co do tego, że Amazon zrobi wszystko, aby serial ostatecznie został przedstawiony opinii publicznej jako sukces i to niezależnie od jego faktycznej oglądalności i tego, jak zostanie odebrany przez widzów. Już przed premierą możemy być pewni, że „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” zostanie na chwilę po premierze ogłoszony największą premierą w historii Prime Video – to akurat nie powinno nas dziwić, bo nawet tak skrajnie negatywna narracja w stosunku do serialu wcale nie będzie oznaczała, że widzowie, którzy już zdążyli wyrobić sobie o nim zdanie, nie sięgną po pierwsze odcinki. Wręcz przeciwnie, z przyjemnością zapoznają się z nimi, aby utwierdzić się w przekonaniu o słuszności swojego nastawienia. Do tego dojdzie oczywiście ogromna rzesza osób chcących wyrobić sobie własną opinię na podstawie faktycznego produktu, a nie jego materiałów promocyjnych oraz opinii przedstawianych przez internetowych influencerów. Nie zmienia to jednak faktu, że Amazon znalazł się we wręcz patowej sytuacji. Nawet jeśli serial ostatecznie okaże się udanym produktem – co mogą, ale wcale nie muszą sugerować pierwsze opinie udostępnione niedawno w mediach społecznościowych – to nie ulega wątpliwości, że po premierze platforma Prime Video będzie musiała zmierzyć się z napływem negatywnych opinii, które ze zdwojoną siłą spłyną na niego ze strony nieprzekonanych widzów lub tych, którzy nie chcą dać się przekonać. Jeśli natomiast serial okaże się tak fatalny, jak zapowiada to część materiałów promocyjnych, to Amazon będzie musiał wręcz dokonać niemożliwego, aby utrzymać zainteresowanie widowni na dłużej niż jeden sezon. A jak wiemy, włodarze studia nie tylko ogłosili już plany na rozpoczęcie zdjęć do drugiej serii, ale zapowiedzieli, że serial ma potrwać aż pięć sezonów.

Czy poznamy rzeczywistą oglądalność „Pierścieni Władzy”?

wladca-pierscieni-pierscienie-waldzy-min.jpg

Prime Video nie należy do serwisów streamingowych, które wyjątkowo ochoczo dzielą się z opinią publiczną wynikami oglądalności swoich produkcji, dlatego trudno będzie nam jednoznacznie ocenić dokładny poziom zainteresowania „Pierścieniami Władzy”. Pozostanie opieranie się na oficjalnych komunikatach platformy, która będzie oczywiście przedstawiała wyniki w samych superlatywach oraz instytutach takich jak SambaTV czy Nielsen, ale w ich przypadku należy pamiętać, że mierzona popularność jest tylko wycinkiem większej całości. Będziemy mogli oczywiście porównać ten wynik z innymi tytułami, których oglądalność mierzą wspomniane firmy, ale w kontekście serialowego „Władcy Pierścieni” kluczowe nie będą wyniki pierwszych odcinków, a to jak produkcja zdoła utrzymać zainteresowanie przeciętnego widza na przestrzeni całego sezonu. We własnym zakresie Amazon będzie mierzył nie tylko samą oglądalność serialu, ale także to ile nowych subskrybentów premiera „Pierścieni Władzy” przyciągnęła do serwisu i jeśli wynik ten okaże się imponujący, to zapewne go poznamy, ale ponownie – ważniejsze będzie to, ilu z tych nowych użytkowników zdecyduje się pozostać z serialem do końca sezonu, co będzie wiązało się z przedłużeniem miesięcznego dostępu (ostatni odcinek zostanie wyemitowany 14 października). W przypadku pozyskiwania użytkowników za sprawą premiery serialu większa uwaga niż na amerykański rynek zostanie zwrócona na pozostałe rejony, takie jak Ameryka Południowa, Azja i Europa, gdzie rozpoznawalność platformy pozostaje na znacznie niższym poziomie niż w Stanach Zjednoczonych. Wewnątrz firmy analitycy będą zwracali też uwagę na kilka innych czynników takich jak chociażby kwestia tego, ilu uśpionych użytkowników wybudziło się przy okazji premiery serialu – pamiętajmy, że dostęp do serwisu Prime Video mają wszyscy użytkownicy programu Prime sklepu Amazon i znaczna część z nich nie korzysta w ogóle z biblioteki serwisu lub robi to bardzo okazjonalnie i subskrybuje program ze względu na inne jego atuty. Istotny dla platformy będzie też współczynnik oglądalności serialu na tle innych produkcji dostępnych w tym czasie w ofercie serwisu. Ta wartość również okaże się najpewniej wysoka, ponieważ na okres emisji pierwszego sezonu „Pierścieni Władzy” platforma Prime Video nie przewidziała innych głośnych premier – tak naprawdę pierwsza z nich nadejdzie dopiero 4 listopada i będzie nią film „My Policeman”, w którym zagrał Harry Styles. Nie powinno więc nas dziwić, kiedy i ten wskaźnik zostanie wykorzystany w kampanii ogłaszającej gigantyczny sukces serialu. Pewnym wyznacznikiem ewentualnego sukcesu serialu mogą być także nominacje do renomowanych nagród chociaż w tym wypadku chodzi bardziej o prestiż danej produkcji, który niekoniecznie przekłada się na jego oglądalność.

Co, jeśli serial „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” okaże się wielką klapą?

wladca-pierscieni-pierscienie-waldzy-elfy-min.jpg

Dobrym wyznacznikiem tego, jak sam Amazon odebrał wyniki „Pierścieni Władzy” może natomiast okazać się, to jak studio podejdzie do kolejnych sezonów. Harmonogram produkcji jest już co prawda ustalony i w przypadku drugiej serii nie ma mowy o zmianie podstawowych czynników takich jak scenariusz, ale ewentualne roszady w gronie producentów, czy w ekstremalnym przypadku nawet showrunnerów, byłyby jasnym sygnałem, co do tego, że wynik pierwszej serii okazał się rozczarowujący. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że mimo problemów z ogólnym odbiorem serialu Prime Video pójdzie śladami Netfliksa i serialowego „Wiedźmina”, który po pierwszym sezonie również spotkał się z wieloma negatywnymi opiniami – zwłaszcza w kontekście swojego stosunku do literackiego pierwowzoru. Niezadowolenie fanów twórczości Sapkowskiego po premierze debiutanckiej serii „Wiedźmina” próbowała ujarzmić zarówno shorwunnerka Lauren S. Hissrich, jak i inni producenci oraz główne gwiazdy serialu takie jak Henry Cavill – sama Hissrich w serii wywiadów tłumaczyła się z wielu zarzutów i obiecywała poprawę w kolejnych sezonach. To jak jej zapewnienia zweryfikował czas, zapewne zdążyliście ocenić już sami. W przypadku porażki „Pierścieni Władzy” możemy spodziewać się podobnej serii wypowiedzi od twórców, którzy będą zapewniali o swoim poszanowaniu dla literackiego pierwowzoru i obiecywali poprawę w kolejnej serii.

Sprawdź też: „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” – znamy harmonogram pierwszego sezonu. Ile odcinków na premierę?

Nawet przy tak gigantycznym budżecie – którego na jeden sezon nie zdecydował i zapewne długo jeszcze nie zdecyduje się przeznaczyć żaden inny serwis streamingowy – porażka „Pierścieni Władzy” będzie przede wszystkim wizerunkową wpadką Amazona, która podważy głównie zasadność inwestowania gigantycznych kwot w najbardziej rozpoznawalne marki. Mimo że spektakularna klapa serialu z budżetem na poziomie 465 mln dolarów byłaby gigantycznym ciosem dla wszystkich platform na rynku, trzeba pamiętać, że za Prime Video stoi Amazon, firma wyceniana na ponad 1,3 biliona dolarów. Dla porównania, przypomnijmy, że ten sam Amazon kilka miesięcy temu dopiął przejęcie studia filmowego MGM, za które zapłacił 8,5 mld dolarów. Oczywiście decydenci nie będą zadowoleni z utopienia tak gigantycznej kwoty, która miała być inwestycją na lata, ale nie ma tutaj mowy o żadnym zaburzeniu płynności serwisu.

Nie ulega natomiast wątpliwości, że firma założona przez Bezosa w 1994 roku miała od kilku lat ambitne plany szybkiego dołączenia do elity hollywoodzkiego przemysłu rozrywkowego, a „Pierścienie Władzy” miały być przepustką do pierwszej ligi streamingowego świata. Gdy okaże się, że zamiast stanąć w szeregu z takimi gigantami jak Netflix i Disney+, które mają już wiele sukcesów na swoim koncie, platforma Prime Video zostanie wystawiona na pośmiewisko, to zapewne dojdzie do poważnych zmian w jej kierownictwie. Ojcem serialowego „Władcy Pierścieni” jest sam Jeff Bezos, ale jego do odpowiedzialności oczywiście z wielu względów nikt nie pociągnie, zwłaszcza że bezpośrednio za kształt serialu odpowiadają osoby zasiadające obecnie lub w poprzednich latach na dyrektorskich stanowiskach w oddziałach Prime Video i Amazon Studios i na chwilę przed premierą wiele z nich ma zapewne na swoim koncie kilka nieprzespanych nocy. Trudno jak na razie wyrokować, czy zagrożeni mogą być główni zarządcy obydwu segmentów, czyli Mike Hopkins odpowiadający zarówno za platformę Prime Video, jak i Amazon Studios oraz Jennifer Salke stojącą na czele Amazon Studios, która nie była co prawda w szeregach firmy od początku prac nad serialem, ale od momentu objęcia swojego stanowiska odpowiadała za jego nadzorowanie. Zakulisowe źródła nie mają wątpliwości, że w przypadku wpadki, restrukturyzacja i seria zwolnień zarówno w szeregach Prime Video, jak i Amazon Studios będzie czymś oczywistym i koniecznym.

zdj. Prime Video