„Wojny nieskończoności” – recenzja komiksu. Kamienie chciwości

Od czego rozpocząć restart wydawniczej serii i przywrócić wszystkie komiksowe numery do „jedynek”? Oczywiście od wielkiego eventu, który ma za zadanie rozstawić wszystkie pionki na szachownicy uniwersum Marvela od nowa. „Wojny nieskończoności” spełniają swoją rolę, ale jednocześnie nie oferują niczego nadzwyczajnego.

W recenzji „Odliczania”, czyli pewnego rodzaju preludium do „Wojen nieskończoności”, sugerowałem Wam, by tamten komiks odpuścić i skupić się tylko na kluczowym evencie „Infinity Wars”. Nie było w tym żadnego przypadku, bo „Odliczanie” powinno się traktować tak naprawdę jako jeden z wątków ze „Strażników Galaktyki” Gerry’ego Duggana, co przeciętnemu czytelnikowi, który nie miał styczności z serią, mogło sprawiać pewne problemy. Poza tym komiks był zwyczajnie słaby i o ile budował pewne wątki pod właściwy event, spokojnie można było je ominąć.

W „Wojny nieskończoności” wchodzimy z podstawową wiedzą na temat poprzednich wydarzeń, których czytelnik dowiaduje się z opisu na jednej z pierwszych stron. Istotna jest również rozpiska posiadaczy Kamieni Nieskończoności, która bardzo ułatwia zrozumienie pierwszych stron komiksu. Jest to o tyle istotne, że faktycznie mamy do czynienia z eventem, w którym kluczową rolę odgrywa masa znanych postaci z Marvela. Jest choćby zamieszana w całą sprawę Czarna Wdowa, jest też Doktor Strange, który próbuje zapanować nad całą sytuacją, nie brak też nieco podzielonych Strażników Galaktyki, a w dalszej części pojawia się nawet Ms Marvel i Hulk.

Wojny nieskończoności plansza z komiksu

„Wojny nieskończoności”, jako wstęp do Marvel Fresh, w niewielkim stopniu starają się budować nową rzeczywistość. Ale jednocześnie jest to event wypruty z jakichkolwiek emocji i zaangażowania w losy bohaterów. Trudno by było inaczej. Kamienie Nieskończoności to wątek przewałkowany w Domu Pomysłów na wszelkie możliwe sposoby (co zresztą wydawnictwo podsumowuje na końcu tego tomu). Dziwie się, że wśród scenarzystów brakuje odwagi, by odciąć się od ślepego gonienia za kamieniami i postawić na coś zupełnie świeżego, co przyciągnie uwagę czytelnika.

Tymczasem to kolejny event, w którym chciwość bohaterów nie zna granic. Niektórzy świadomie, inni od niechcenia podążają za kamieniami, chcąc zdobyć ich moc, a dzięki temu władzę. Co ciekawe, nie ma tutaj motywacji zawładnięcia światem, podbicia Ziemi czy innych wyświechtanych motywów. Nie tym razem. Motywacje są zupełnie inne, dużo prostsze, a czasem nawet naiwne. Mało tego, wątki proponowane przez Duggana z trudem spinają się ze sobą. Szczególnie w momencie, gdy do całej historii na siłę stara się wprowadzać kolejnych, dobrze znanych i lubianych przez czytelników bohaterów.

W pewnym momencie (bodaj w 3. zeszycie) dochodzi do tak irracjonalnego, by nie napisać: idiotycznego twistu, że aż dwukrotnie musiałem przeczytać kilka ostatnich stron, bo nie mogłem w to uwierzyć. Nie chcąc spoilerować, napiszę tylko, że komiksy Marvela można interpretować na wiele sposobów i wybaczać im masę głupot. Tutaj jednak Duggan poszedł o krok za daleko, proponując pomysły, które trafią tylko do bardzo młodego i niewymagającego czytelnika. Do mnie nie trafiło to kompletnie i wręcz poczułem się zażenowany, że komiksy superhero są w stanie zniżyć się do tak słabego poziomu.

Wojny nieskończoności plansza z komiksu

Nie mogę specjalnie narzekać na warstwę wizualną „Wojen nieskończoności”. Zarówno kolorystycznie, jak i wizerunkowo jest bardzo spójna i całkiem przyjemna dla oka. Styl Mike'a Deodato nie jest specjalnie odkrywczy i niczym nie zaskakuje, ale jego kadry są czytelne i dosyć szczegółowe. Widać, że nie są one rysowane od niechcenia, co jest dość popularne, w przypadku niektórych, współczesnych rysowników Marvela.

Podsumowanie

„Wojny nieskończoności”, jako event wprowadzający do restartu wydawniczego Marvel Fresh, to dość przeciętna, wtórna historia o niewielkiej skali, mimo zaangażowania pokaźnego grona znanych czytelnikowi bohaterów. To też komiks z bardzo klasycznym schematem, w którym Kamienie Nieskończoności doprowadzają do pewnego rodzaju „przewrotu” w uniwersum, po czym wszystko zostaje odkręcone i przywrócone do statusu quo. Jestem przekonany, że nie musicie poznawać tej historii, jeśli planujecie zacząć kupować Marvel Fresh od „jedynek”, które Egmont wyda już w czerwcu. Lepiej odpuścić i poczekać na komiksy, które faktycznie będą warte Waszych pieniędzy.

Oceny końcowe

+2
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
4
Wydanie
2
Przystępność*
+3
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

Komiks Wojny nieskończoności

Specyfikacja

Scenariusz

Gerry Duggan

Rysunki

Mike Deodato Jr., Mark Bagley, Cory T. Smith, Andy MacDonald

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

332

Tłumaczenie

Marcin Roszkowski

Data premiery

19 maja 2021

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel