„X-Men. Punkty zwrotne” tom 3: „Powtórne przyjście” – recenzja komiksu. Przetrwać za wszelką cenę

Powtórne przyjście” to trzeci i ostatni rozdział potężnego crossovera, skupionego na nadejściu mesjasza mającego odmienić los Mutantów na Ziemi. Czy finał tej blisko 1000-stronnicowej sagi spełnił oczekiwania? Sprawdźcie naszą recenzję komiksu.

Nieprzypadkowo odnoszę się tak szybko do liczby stron, przez jaką każdy czytelnik musi przebrnąć, by poznać zakończenie „Trylogii mesjasza”. Dopiero dziś zdałem sobie sprawę, jak ogromna jest to historia i zacząłem się zastanawiać, czy nie zbyt duża? Historia skupia w sobie masę wątków i postaci, ale w konsekwencji jest trochę przegadana i zbyt rzadko twórcy wspierają czytelnika w uświadamianiu go, gdzie toczy się akcja i o której grupie opowiadają kolejne zeszyty. Przyznaje, że nie jest mistrzem w zapamiętywaniu imienia i wizerunku każdego Mutanta zaproponowanego w tej sadze. Szczególnie że w„Powtórnym przyjściu” artyści zmieniają się praktycznie co zeszyt. To wszystko sprawia, że w tej historii odnajdą się przede wszystkim weterani Marvela i dziejów X-Menów. Ja sam z kolei czułem się nieco przytłoczony. 

Wątek Hope Summers od samego początku to najmocniejszy element „Trylogii Mesjasza” i przyznaję, że w „Powtórnym przyjściu” nowa Mutantka wypada świetnie. To w końcu ukształtowana postać, ambitna i pewna swego nastolatka, która owszem – na Ziemi i wśród X-Menów jest nieco zagubiona, ale jednocześnie towarzystwo Cable'a i wychowanie jej w żołnierski sposób, dodaje do ich relacji sporo uroku. 

Hope oczywiście ma swoje problemy związane z akceptacją i zrozumieniem ze strony innych X-Menów. Mało tego, to pozornie przez nią giną ważni i lubiani bohaterowie. W tego typu sytuacjach z dystansem podchodzę do śmierci w komiksach Marvela i tego typu sceny rzadko mnie ruszają, ale przyznaję, że duet Chris Kyle i Christopher Yost w jednym z zeszytów „X-Force” stanęli na wysokości zadania. Odejście jednego z najbardziej lubianych bohaterów zapamiętam na długo. 

x-men-punkty-zwrotne-tom-3-powtorne-przyjscie-plansza.jpg

„Powtórne przyjście” jest komiksem bardzo dynamicznym i trudno się na nim nudzić. To znaczna przeciwwaga, w porównaniu np. do „Wojny mesjasza”, która w tym przypadku dość mocno mnie rozczarowała. W „Powtórnym przyjściu” czuć, że trzeba kończyć. Stąd pojawienie się na Ziemi Hope, spotkanie z X-Menami i prawdziwa walka o przetrwanie w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Nie ma tutaj czasu i miejsca na wytchnienie. Podoba mi się też pojęcie Bastionu, jako głównego przeciwnika. Nieoczywisty łotr, trudny do pokonania i mający swoje określone cele. Powiew świeżości w dość monotonnej galerii przeciwników Mutantów.

Pamiętam, że w poprzednich tomach marudziłem na wizualny chaos. W „Powtórnym przyjściu” nareszcie tego nie ma. Jeśli miałbym się czegoś czepiać, to bajkowej kreski Terry’ego Dodsona, która kompletnie nie pasuje do powagi historii, ale w ogólnym rozrachunku, da się ją znosić i nawet po jakimś czasie udało mi się do niej przyzwyczaić. Pozostali artyści dali radę, jak zwykle w tego typu historiach stawiając na mroczną atmosferę, ciemne barwy i dość ponurą wizję świata bez X-Menów.

Podsumowanie

Obok trylogii mesjasza trudno przejść obojętnie. To potężna historia, rozpoczynająca wydawanie w naszym kraju „Punktów zwrotnych”, nowej serii skupiającej w sobie najciekawsze i najlepsze eventy o Mutantach. „Kompleks mesjasza” był intrygujący i zachęcał do lektury. „Wojna mesjasza” zupełnie mnie rozczarowała i dziś mam poczucie, że w całej tej trylogii była zupełnie niepotrzebna. „Powtórne przyjście” to z kolei udane, konkretne i satysfakcjonujące zakończenie.

Hope Summers to postać, z którą spotkacie się jeszcze nie raz, jeśli planujecie kupować kolejne komiksy z serii X-Men wydawane przez Egmont (piszą tutaj m.in. o runie Jonathana Hickamana, który coraz bliżej). Na blisko tysiącu stron, dzięki „Punktom zwrotnym” mogliście przeczytać jej obszerną genezę. Czasem nudną i przegadaną, ale częściej jednak angażującą na tyle, by szybko pochłaniać kolejne strony tej historii.

Podkreślam jednak jeszcze raz: „Trylogia Mesjasza” to superhero pełną gębą. Z perspektywy czasu i przeczytania wszystkich trzech tomów uważam, że pomysły Mike’a Careya, Zeba Wellsa, czy Matta Fractiona to definicja komiksu superbohaterskiego, w którym nie ma miejsca na eksperymenty. I mam takie poczucie, że nie do końca każdemu z Was przypadnie to do gustu. Szczególnie jeśli w komiksach szukacie czegoś więcej niż klasycznej superbohaterskiej nawalanki. 

Oceny końcowe

4+
Scenariusz
4
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
2
Przystępność*
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Specyfikacja

Scenariusz

Mike Carey, Matt Fraction, Christopher Yost, Craig Kyle, Zeb Wells

Rysunki

David Finch, Stuart Immonen, Terry Dodson, Greg Land, Mike Choi, Ibraim Roberson

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

384

Tłumaczenie

Nika Sztorc

Data premiery

27 lipca 2022

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / Marvel