
Jim Parsons rozbudził niedawno nadzieje fanów na powrót do swojej kultowej roli, po tym, jak pojawił się gościnnie w finałowym sezonie „Młodego Sheldona”. Aktor nie che jednak, abyście łudzili się co do tego, że są duże szanse na stworzenie kontynuacji „Teorii wielkiego podrywu”. Parsons stawia sprawę bardzo jasno.
Co z kontynuacją „Teorii wielkiego podrywu”? Jim Parsons mówi wprost
Jim Parsons przez lata wcielał się w głównego bohatera sitcomu „Teoria wielkiego podrywu”, który bił rekordy oglądalności i zaskarbił sobie uznanie wśród milionów widzów na całym świecie. Emitowany w latach 2007-2019 serial doczekał się dwunastu sezonów i 279 odcinków, zgarnął wiele nagród i nominacji, w tym aż 10 statuetek Emmy. Sam Jim Parsons odebrał w 2011 roku Złoty Glob za rolę Shelodna – statuetkę wręczała mu zresztą koleżanka z planu, Kaley Cuoco.
W maju obchodziliśmy piątą rocznicę emisji ostatniego odcinka, który przeszedł do historii jako jedno z najbardziej wzruszających zakończeń telewizyjnych produkcji. Od lat nie ustają jednak spekulacje na temat tego, czy „Teoria wielkiego podrywu” doczeka się kontynuacji, bo twórcy zostawili sobie szeroko otwartą furtkę do opowiedzenia kolejnego rozdziału w historii swoich bohaterów.
Sprawdź też: Finansowa katastrofa „Furiosy”. Anya Taylor-Joy zdecydowanie gorsza od Toma Hardy'ego.
Problemem jest jednak to, że dwie największe gwiazdy serii, czyli Pasons i Cuoco uważają ten rozdział w swoich karierach za zamknięty. Jeszcze raz dobitnie potwierdził to właśnie odtwórca roli Sheldona, który pojawił się na moment w gościnnej roli w finale serialu „Młody Sheldon”, którego był także narratorem.
Rozmawiając z serwisem E! na pytanie, czy kiedykolwiek nakręci kontynuację „Teorii wielkiego podrywu”, Parsons przyznał, że najprędzej powróci jako Sheldon dopiero poprzez „reinkarnację” w „następnym życiu”. Na koniec pozostawił jednak malutki promyczek nadziei w sercach fanów i dodał: „Słuchaj, nigdy nie należy mówić nigdy. Życie jest długie, jeśli Bóg pozwoli, ale nie sądzę”.
zdj. CBS