To, że Disney nie miał specjalnego planu na kształt swojej trylogii „Gwiezdnych Wojen” to już wiedza ogólna. Niezależnie od zapewnień twórców każdego z filmów, trudno rozpatrywać każdy z epizodów jako część dłuższej, spójnej historii. Zwłaszcza „Skywalker. Odrodzenie”, mimo przeciwnych zapewnień ze strony J.J. Abramsa, wydaje się odrzucać część decyzji podjętych przez Riana Johnsona w „Ostatnim Jedi”, a już z pewnością dopisywać elementy historii, które powinny były znaleźć się w jej rozwinięciu (epizodzie VIII). Jedno jest pewne, napisanie scenariusza finałowego epizodu Sagi Skywalkerów wiązało się z monstrualnym wyzwaniem. Twórcy musieli rozpisać epilog trylogii, który jednocześnie będzie pełnił funkcję jej należytego, centralnego rozdziału, rozpisać finał rozciągniętej na dekady sagi i w końcu – rozpisać pojedynczy, satysfakcjonujący film. Teraz Chris Terrio zdradza, że prace nad tekstem „Skywalker. Odrodzenie” przysporzyły ogromnych problemów.