Ahoj, przygodo! Recenzja komiksu „Długi Juan”

Za sprawą wydawnictwa Lost In Time na nasz rynek powrócili Antonio Segura i José Ortiz. Tym razem wraz z nimi możemy wypłynąć na Morze Karaibskie. Przekonajcie się, czy warto to zrobić.

Morskie opowieści Segury i Ortiza są dla duszy tym, czym jest balsam dla skóry spieczonej karaibskim słońcem i wysuszonej słoną wodą. Ich historie przynoszą zmęczonemu umysłowi tak potrzebny relaks i sprawiają, że nawet na strapionym obliczu zagości uśmiech. Jak możecie się już domyślać, „Długi Juan” ma więcej wspólnego z przygodami Burtona & Cyba niż z pełnymi mroku zbiorami, jakimi są Morgan, Tysiąc twarzy Kuby Rozpruwacza czy oba tomy z serii Hombre.

Między okładkami „Długiego Juana” znajdziemy dwanaście opowiadań, a za sprawą większości z nich twórcy przypominają o swojej kreatywności i ogromnym poczuciu humoru. Już w pierwszej historii czytelnicy mogą przekonać się, że podczas lektury nie będą narzekać na nudę. W otwierającym zbiór „Ahoj, przygodo!” widzimy piratów atakujących galeon przy pomocy… Armaty zamieszczonej na skleconej naprędce tratwie. Dalej jest równie ciekawie! Przygody Juana i spółki są barwne i często nie brakuje im lekkości, ale dla zachowania równowagi poszczególne scenariusze skręcają niekiedy w mroczniejsze czy poważniejsze rejony. Na długo zapamiętam choćby odstraszające rabusiów drzewo wisielców, interesująco wypadła także przemowa tytułowego bohatera na temat wolności. Całość została świetnie poprowadzona, następujące po sobie historyjki łączą się ze sobą, a każdą poznaje się z przyjemnością.

Moim jedynym zarzutem w stronę zbioru jest umiejscowienie akcji większości opowiadań. Zdecydowanie więcej czasu spędzamy na lądzie niż na morzu. Takie coś nie przystoi historiom o piratach! Innego scenarzystę mógłbym posądzać teraz o brak pomysłów na kolejne morskie opowieści, ale nie Segurę. Jemu coś takiego raczej nie groziło i szkoda, że zamiast żeglować wraz z Juanem zdecydował się częściej wypuszczać go na ląd.

 DlugiJuan

Za to tradycyjnie powodów do narzekania nie dostarczył mi José Ortiz. Tym razem mamy do czynienia jedynie z pracami w kolorze i choć wolę Ortiza w czerni i bieli, tak w przypadku zamieszczonych w omawianym zbiorze opowieści to rozwiązanie by się nie sprawdziło. Przygody tak barwnej zgrai musiały powstać w kolorze. Same rysunki ponownie zasługują na najwyższe noty. Plansze autorstwa Ortiza ogląda się z niesłabnącym zachwytem. Artysta świetnie balansuje na granicy realizmu i przerysowania oraz rewelacyjnie podkreśla nastrój scenariusza. Rysownikowi tak dobrze wyszło tworzenie odpowiedniej atmosfery, że mógłbym przysiąc, iż podczas lektury na balkonie zamiast śródlądowego wiatru na policzkach czułem morską bryzę.

Komiks został solidnie wydany. Otrzymaliśmy twardą oprawę i standardowy dla Lost In Time format. Jakość druku i papieru jest na zadowalającym poziomie. To samo mogę powiedzieć o poziomie tłumaczenia. Szkoda jedynie, że w zbiorze nie zamieszczono żadnych dodatków. Prac Ortiza nigdy zbyt wiele i chętnie zobaczyłbym jakieś szkice jego autorstwa.

„Długi Juan” jest lekturą obowiązkową dla miłośników pirackich opowieści i fanów twórczości Antonio Segury i José Ortiza. To także zbiór odpowiedni dla osób poszukujących pełnych humoru historii, które gwarantują natychmiastową poprawę nastroju.

Oceny końcowe komiksu „Długi Juan”

5+
Scenariusz
6
Rysunki
5
Tłumaczenie
4+
Wydanie
5+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6. 

 

Scenariusz

Antonio Segura

Rysunki

José Ortiz

Przekład

Jakub Jankowski

Oprawa

twarda

Liczba stron

96

Druk

kolor

Data premiery

24 kwietnia 2025 

Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Zdj. Lost In Time