Box Office – „Bullet Train” z Bradem Pittem na szczycie. „Top Gun: Maverick” pokonuje kolejne filmy Marvela

W kinach rządzi teraz najnowsze widowisko akcji z Bradem Pittem w roli głównej. „Bullet Train” przejęło prowadzenie w kinach i bez najmniejszych problemów poradziło sobie z konkurencją, pozostawiając daleko w tyle zarówno animację „DC Liga Super-Pets”, jak i horror „Nie!”.

Swój pierwszy weekend w amerykańskich kinach film „Bullet Train” kończy z dorobkiem przekraczającym 30 mln dolarów. To wynik zbliżony do tego, który na początku roku w kinach osiągnęło widowisko „Zaginione Miasto”, które również połączyło na ekranie Brada Pitta i Sandrę Bullock. Produkcja, w której to popularna aktorka grała pierwsze skrzypce, a gościnny występ zaliczył Brad Pitt, zebrała w pierwszy weekend 30,4 mln dolarów. Jeśli natomiast chodzi o poprzednie filmy reżysera Davida Leitcha, to jego najnowsze widowisko poradziło sobie lepiej niż pierwszy „John Wick” (14,4 mln dolarów), „Atomic Blonde” (18,2 mln dolarów), ale musiało uznać wyższość takich widowisk jak „Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw” (60 mln dolarów) oraz „Deadpool 2” (125,5 mln dolarów). W czasach pandemii „Bullet Train” zapracował na drugi co do wielkości weekend dla filmu z kategorią R, który nie należy do żadnej franczyzy. Pierwszy na liście pozostaje horror „Nie!” z otwarciem wynoszącym 44 mln dolarów.

O ile wynik z kraju wpisuje się w środek przedpremierowych prognoz, które zakładały otwarcie na poziomie od 28 do 34 mln dolarów, tak rezultat osiągnięty na rynkach zagranicznych przechyla się nieco bardziej ku górnej granicy przedpremierowych przewidywań. Od międzynarodowej widowni produkcja zebrała 32,4 mln dolarów, a prym wiodła Wielka Brytania, gdzie za bilety zapłacono 3,5 mln dolarów. Nieco mniej, bo po 3,1 mln dolarów do kas wpłacono we Francji i Meksyku. Swój pierwszy weekend kończy więc z globalnym wynikiem na poziomie 62,5 mln dolarów. Jego budżet wynosił 90 mln dolarów, więc studio nie może być do końca zadowolone z tego, jak produkcja Davida Leitcha poradziła sobie podczas pierwszego weekendu. Kluczowe dla końcowego wyniku będą zagraniczne rynki, a film nie otworzył się jeszcze między innymi w Japonii, Korei i Włoszech.

Sprawdź też: „Bullet Train” – recenzja filmu. Z Bradem Pittem na trasie Przemyśl - Świnoujście.

Drugie miejsce weekendu zajęła animacja „DC Liga Super-Pets”, która straciła względem zeszłego tygodnia 51% widowni, co przełożyło się na 11,2 mln dolarów. Na jej amerykańskim koncie znajduje się tym samym 45,1 mln dolarów. Film ma więc na koncie nieco więcej niż „Pan Wilk i spółka. Bad Guys”. Jest to jednak interesujący przypadek, bowiem film Universala radził sobie lepiej zarówno podczas pierwszego weekend (24 mln dolarów kontra 23 mln dolarów), jak i podczas drugiego, w trakcie którego zebrał od widzów 16,2 mln dolarów (spadek tylko o 32%). Animacja DC Comics może jednak pochwalić się lepszymi wynikami w trakcie tygodnia. Niemniej jednak „DC Liga Super-Pets” cały czas nie zarabia tyle, aby mogło okazać się finansowym sukcesem. Przy budżecie na poziomie 90 mln dolarów produkcja zebrała jak na razie 83,4 mln dolarów od widzów na całym świecie. Na rynkach zagranicznych w ten weekend film stracił 41% widowni i ma na międzynarodowym koncie 38,3 mln dolarów.

Podium zamyka wspomniany już horror „Nie!”, który stracił na przestrzeni tygodnia 54,3% widowni, co dało mu 8,5 mln dolarów. Film ma tym samym na swoim krajowym koncie już 98 mln dolarów. Poprzednie dwa filmy Jordana Peele'a po trzech weekendach mogły natomiast liczyć odpowiednio na 110,7 mln dolarów w przypadku „Uciekaj!” oraz 152,3 mln dolarów w przypadku „To my”.

Na czwartej lokacie wylądowało superbohaterskie widowisko „Thor: Miłość i grom”, które utrzymuje przyzwoity poziom zainteresowania wśród widzów. Podczas piątego weekendu film Marvela podniósł swój krajowy dorobek o 7,6 mln dolarów. Spadek względem poprzedniego tygodnia utrzymał się więc na poziomie 42%. Amerykanie zapłacili za bilety na widowisko MCU dokładnie 316 mln dolarów. Czwarta część filmowych przygód Thora przebiła więc już wszystkie poprzednie odsłony łącznie z filmem „Thor: Ragnarok”, który zakończył swój pobyt w kinach z wynikiem wynoszącym 315 mln dolarów. Na międzynarodowym podwórku film dorzucił z 49 krajów aż 11,1 mln dolarów, co oznacza spadek o 46,4%. Łącznie jego zagraniczny licznik pokazuje w tym momencie 382,8 mln dolarów, a to daje mu globalnie 698,9 mln dolarów. Czwarty „Thor” nie przebije więc wyniku swojego poprzednika, który globalnie zebrał od widzów 854 mln dolarów, ale trzeba pamiętać, że „Thor: Miłość i grom” w przeciwieństwie do „Ragnaroku” nie debiutował w Chinach i Rosji. Jeśli weźmiemy pod uwagę jego wynik bez tych dwóch krajów, to okaże się, że wynosi on 718 mln dolarów i zostanie bez wątpienia przekroczony przez tegoroczną kontynuację.

Na koniec odnotujmy jeszcze kolejny niesamowity wyczyn filmu „Top Gun: Maverick”, który kończy jedenasty weekend z kwotą 7 mln dolarów z biletów (spadek zaledwie o 16,5%). Na krajowym podwórku film ma już 662,5 mln dolarów, a to oznacza, że zgodnie z oczekiwaniami, przesunął się na przestrzeni tygodnia w rankingu wszech czasów aż o dwie pozycje. Film wyprzedził zarówno „Jurassic World” (653,4 mln dolarów), jak i „Titanica” (659,3 mln dolarów). Następny w kolejce do pokonania jest „Avengers: Wojna bez granic” (678,8 mln dolarów), a jeśli spadki pozostaną tak niewielkie przez kolejne tygodnie, to realne staje się także wyprzedzenie „Czarnej Pantery” (700 mln dolarów). Na rynkach zagranicznych film dorzucił kolejne 10,3 mln dolarów (spadek o 25,3%), co powiększa jego wynik do 690 mln dolarów. Globalnie kontynuacja „Top Gun” ma na liczniku ponad 1,352 mld dolarów i zajmuje już 13 miejsce w rankingu wszech czasów. W ostatnich dniach udało jej się pokonać takie hity jak „Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi” (1,332 mld dolarów), „Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II” (1,342 mld dolarów) czy wspomniana „Czarna Pantera” (1,347 mld dolarów).

zdj. Sony Pictures