Co dalej z Joelem i Ellie? Mamy pierwsze informacje o 2. sezonie „The Last of Us” – będą odejścia od gry

O uwagę kinomaniaków walczyły ubiegłej nocy gala rozdania Oscarów i finałowa odsłona „The Last of Us”. HBO wyemitowało w nocy ostatni odcinek pierwszego sezonu i wraz z nim długa podróż Joela i Elle ostatecznie dobiegła końca. Koniec wyprawy do Świetlików nie wieńczy jednak losów duetu, który w ostatnich tygodniach zapisał się w sercach widzów. Co czeka nas w 2. sezonie? Oto najważniejsze informacje podrzucone przez twórców serii i oryginalnej gry.

Craig Mazin: kontynuacja „The Last of Us” będzie inna od drugiej części gry

Znawcy growego odpowiednika „The Last of Us” wiedzą już, czego spodziewać się po kontynuacji serialu. Sequelowe przygody Ellie na konsoli Sony niosą z sobą diametralnie inny i dużo mroczniejszy ton od swojego poprzednika – gra dotyka zarazem jeszcze trudniejszych emocji, robi się bardziej złożona i wymagająca. Serial HBO najpewniej odzwierciedli to odróżnienie, ale nie zabraknie przy tym zmian względem samej gry – zapowiedział właśnie główny showrunner, Craig Mazin. „Będzie inaczej. Tak samo jak inaczej, w porównaniu do gry, było w tym sezonie. Czasem zrobimy coś radykalnie odmiennego. Czasem różnicy nie będzie praktycznie żadnej. Ale [sezon drugi] będzie czymś samodzielnym. Nie chcemy, by wszystko potoczyło się dokładnie tak jak w grze. To będzie serial, który chcemy robić, ja i Neil [Druckmann]. Zabieramy się za niego z Bellą”.

Sprawdź też: Craig Mazin potwierdza: „The Last of Us” nie zakończy się na dwóch sezonach.

Neil Druckmann: Bella Ramsey powróci jako Ellie

Druga część „The Last of Us” toczy się kilka lat po zakończeniu akcji pierwowzoru. Skok w czasie pociągnął z sobą konieczność upewnienia widzów, co do dalszej współpracy z aktorką Bellą Ramsey. Odnosząc się do kwestii wieku bohaterki w obu grach (14 lat w pierwszej części, 19 – w drugiej), Mazin i Druckmann potwierdzili jednoznacznie, że nie ma planów na recasting Ramsey. Dodali też, że aktorka ma w rzeczywistości 19 lat, czyli dokładnie tyle, co Ellie z gier i będzie jeszcze starsza, kiedy ruszą prace produkcyjne. „Mówiłem [przy okazji pierwszego sezonu], że nie ma znaczenia, [że Bella nie wygląda tak samo, jak postać w grach]. Po prostu poczekajcie i zobaczycie. I teraz wiem, że kto miał się przekonać, ten się przekonał. (...) Gdy pracowaliśmy nad grą czuliśmy, że mamy ogromne szczęście. To był naprawdę cud, że odnaleźliśmy Ashley Johnson – nie wyobrażam sobie,  by w grach mógł wcielić się w nią ktokolwiek inny. A później cud wydarzył się raz jeszcze i znaleźliśmy Bellę. Ponowny casting rozważylibyśmy tylko i wyłącznie w sytuacji, w której to ona powiedziałaby nam: nie chcę z wami więcej pracować. Jest szansa, że nawet w takiej sytuacji byśmy się nie zgodził. Zmusilibyśmy ją, żeby wróciła w sezonie drugim”. 

W 2. sezonie „The Last of Us” będzie więcej zainfekowanych

Jednym z przewodnich tematów w dyskusjach porównujących „The Last of Us” HBO z grą studia Naughty Dog jest liczba zainfekowanych pojawiających się w postapokaliptycznym świecie. Winę za to ponosi jednak nie tylko odmienna forma narracyjna, a również „umysł roju”, którym posługują się ofiary kordycepsa i który ogranicza pojedyncze, pomniejsze spotkania z zainfekowanymi (tak jak miało to miejsce w pierwszej grze).

Niezależnie od przyjętych rozwiązań, w drugim sezonie zagrożenie ze strony „zombie” świata „The Last of Us” będzie znacznie większeobiecują Mazin i Druckmann. „[W pierwszym sezonie] ostatecznie postawiliśmy nacisk na siłę budowania relacji i konieczność odnajdywania czegoś znaczącego w chwilach akcji. W konsekwencji znalazło się w tych odcinkach trochę mniej akcji niż niektórzy by chcieli. Nie byliśmy w stanie znaleźć uzasadnienia dla większej ilości. Nie chcieliśmy też się powtarzać. Koniec końców nie gracie w to, tylko oglądacie. Wiem, że sporo ludzi lubi oglądać gameplaye, ale w przypadku adaptowania tego na ekran telewizora, trzeba znaleźć dla scen akcji więcej celowości” – wyjaśniali showrunnerzy podczas konferencji prasowej w ubiegłym tygodniu.

Mazin kontynuował: „Jednym z wyzwań zabierania się za adaptację jest wykombinowanie, jak zabrać się za materiał źródłowy skoncentrowany wokół rozgrywki i przenieść ten materiał do medium, które z natury rzeczy jest pasywne. Duża część rozgrywki [The Last of Us] oparta jest na postaciach NPC, które trzeba obejść, ominąć, zabić, zabić po cichu, tak czy inaczej się z nimi skonfrontować. Do takich postaci zaliczają się bandyci, kanibale, FEDRA i zainfekowani. Walki nie brakuje. Nie wiem, ile przeciwników normalnie mordujecie przechodząc tę grę, ale mowa tu na bank o liczbie trzycyfrowej. Znacznie więcej niż chcielibyśmy widzieć w serialu. Więc jeżeli mieliśmy scenę akcji, która nie mówiłaby niczego nowego o naszych postaciach to nie mieliśmy problemów z tym by ją wyciąć (...) Ale będzie więcej serialowego The Last of Us. To całkiem możliwe, że przyszłość przyniesie z sobą znacznie więcej zainfekowanych. I, być może, w różnych odmianach”. 

Przybliżony termin premiery drugiego sezonu „The Last of Us” nie został jeszcze ujawniony. Możemy jednak oczekiwać, że nie dojdzie do niej wcześniej niż w 2025 roku.

źródło: Polygon / IGN / Variety / HBO