Daniel Craig omówił zakończenie „Nie czas umierać”. Planowano je już od czasu „Casino Royale”

Daniel Craig przerwał milczenie w sprawie kontrowersyjnego zakończenia ostatniego filmu, w którym wystąpił jako James Bond. O planowanym najwyraźniej jeszcze od 2006 roku losie agenta 007 w finałowych momentach „Nie czas umierać” aktor opowiedział w rozmowie z serwisem Variety.

O bezprecedensowej decyzji (którą skomentował ostatnio również sam reżyser dwudziestego piątego widowiska o Bondzie) Craig wspomniał najpierw żartobliwie – wskazując, że oryginalnym zamysłem na „wykończenie” 007 było podanie mu nieświeżej ostrygi. Z pełną powagę aktor wspomniał jednak, że twórcy chcieli stworzyć dla Bonda odpowiednio tragiczne okoliczności i podarować mu moment o odpowiedniej emocjonalnej wadze.

Cóż... jeśli zaczekacie do końca napisów, to zobaczycie, że „James Bond powróci” więc wszystko ma się dobrze... Myślę, że najważniejsze było tu zbudowanie tragicznych okoliczności. Że pojawił się problem nie do rozwiązania, że w sprawę zaangażowane są znacznie większe siły i że nikt nie może z tym nic zrobić. Tą większą siłą okazała się broń Savina. Zabija ona jedyną rzecz, której Bond chce teraz w życiu: być z ludźmi których kocha. Fakt, że nie może z nimi być, sprawia, że nie ma sensu dalej żyć. Co więcej, [gdyby przeżył] mógłby dodatkowo narazić ich na niebezpieczeństwo, a to ostatnia rzecz, którą chciałby zrobić. Ten element był niezwykle ważny – to nie mogło wydawać się zbyt przypadkowe. To musiało mieć wagę – bez niej nic by nie zadziałało. Bez odpowiedniej wagi, nie sądzę, byśmy się tego dopuścili. Znaleźlibyśmy inny sposób, by to zakończyć.

Śmierć Jamesa Bonda planowano od czasu „Casino Royale”

W tej samej rozmowie, Craig przyznał, że choć fabuła „Nie czas umierać” była do ostatniego momentu zmieniana i dopracowywana, o samym losie 007 twórcy zadecydowali dawno temu. Możliwość taką wkrótce po premierze „Casino Royale” zaproponował producentce Barbarze Broccoli sam Craig.

Opowiem pewną historię, niezależnie od tego, kto ją pamięta i kto się z nią zgadza. Był rok 2006. Barbara i ja siedzieliśmy na tylnym siedzeniu samochodu, którym wracaliśmy z premiery „Casino Royale” w Berlinie. Wszystko dobrze się potoczyło. Ludziom spodobał się nasz film. Wyglądało na to, że będę miał okazję wystąpić w przynajmniej jeszcze jednej części. Powiedziałem wtedy do Barbary: „ile razy mam wystąpić w tych filmach?”. Bo nie mam w zwyczaju patrzeć w kontrakty. A ona odpowiedziała, że w czterech. A ja na to: „aha, w porządku, czy możemy go zabić w ostatniej części?”. A ona się zastanowiła i powiedziała, że tak, możemy. Tak się wtedy umówiliśmy. Powiedziałem wtedy, że chciałbym, by tak się to skończyło. Tylko w ten sposób wyobrażałem sobie zakończenie swojej kadencji. Ktoś inny mógłby się potem pojawić i przejąć [postać]. Dotrzymała słowa.

Wraz z „Nie czas umierać”, Craig na dobre pożegnał się z agentem 007, a wytwórnia MGM zaczęła powoli przymierzać się do obsadzenia w kultowej roli nowego aktora. Choć kwestia potencjalnego castingu pozostaje na ten moment otwarta, producenci filmów o Bondzie parokrotnie scharakteryzowali idealnego kandydata na kolejną interpretację postaci. Dowiedzieliśmy się między innymi tego, że następny Bond nie będzie grany przez kobietę

Sprawdźcie też: Nowy Bond będzie osobą niebinarną? Barbara Broccoli nie wyklucza takiej możliwości

Źródło: Screen Ranty / zdj. Warner Bros.