Przez lata Disney skupiał się na poszerzaniu swojej globalnej dominacji poprzez produkcje Marvela, Gwiezdnych Wojen i remake'i aktorskie swoich animacji. Produkcje te często nie były kierowane bezpośrednio do męskiej części widowni. Jednak w 2025 roku firma stanęła w obliczu trudnej rzeczywistości: młodzi mężczyźni, którzy niegdyś uważani byli za gwarantowaną publiczność Disneya – zaczęli coraz mocniej odchodzić od filmów tworzonych przez studio Myszki Miki.
Panika w Disneyu: Młodzi mężczyźni nie chcą oglądać Marvela i Gwiezdnych Wojen
Zakulisowe doniesienia prosto z siedziby Disneya ujawniają, że włodarze studia po cichu bije na alarm, wzywając producentów i scenarzystów do tworzenia projektów skierowanych konkretnie do mężczyzn w wieku od 13 do 28 lat. Analizy ostatnich lat pokazują, że to grupa demograficzna, która od lat kurczy się w przypadku produkcji Disneya i sięga częściej po gry wideo oraz filmy oparte na takich markach jak Minecraft, zamiast coraz bardziej nudnych propozycji Marvela czy Gwiezdnych Wojen.
Jeśli cofniemy się o lata wstecz, znamienne okazuje się, że Disney kupił przecież Marvela i Lucasfilm właśnie po to, by przyciągnąć do swoich produkcji męską widownię. Jednak wraz z narastającym zmęczeniem Marvelem (ostatnie filmy takie jak Thunderbolts, Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki nawet przy dobrych recenzjach tracą w kinach w drugi weekend sporą część widowni) i ogromnymi problemami marki Star Wars pod kierownictwem Kathleen Kennedy, studio od czasu Piratów z Karaibów nie stworzyło serii skierowanej wyraźnie „dla mężczyzn”.
Sprawdź też: Kim jest Predator z nowego filmu? Takiego łowcy jeszcze nie było!
Nawet twórca Gwiezdnych Wojen, George Lucas, zabrał głos w tej sprawie, mówiąc, że kiedyś napomknął dyrektorom Disneya i reżyserowi „Solo”, Ronowi Howardowi, aby „nie zapominali”, że Gwiezdne Wojny powinny być skierowane do 12-letnich chłopców. Sądząc po obecnym stanie serii, możemy stwierdzić, że rada twórcy marki nie została w pełni wzięta do serca.
Wysiłki mające na celu odzyskanie męskiej części widowni są teraz prowadzone przez Davida Greenbauma, renomowanego dyrektora studia Searchlight, który wraz z Darią Cercek, która wcześniej nadzorowała komercyjne hity, takie jak „Sonic. Szybki jak błyskawica” i „Uśmiechnij” się w Paramount mają starać się stworzyć filmy, które wpiszą się w obecne wymagania studia.
Podobno duet eksploruje obecnie pomysły wykraczające poza tradycyjne uzależnienie Disneya od sequeli i remake'ów. Zakres produkcji obejmuje podobno zarówno filmy przygodowe, jak i horrory – gatunki tradycyjnie skierowane do męskiej widowni.
Ten ruch można postrzegać jako nieoczywistą ironię: Disney, studio kojarzone głównie z ogromnymi markami i prawami do globalnych franczyz, czuje się teraz zmuszone do pogoni za „oryginalnymi” projektami, aby zdobyć publiczność, którą kiedyś bez trudu przyciągało do kin.
Czy to ryzyko się opłaci, czas pokaże, ale na ten moment spora część męskiej widowni z pokolenia Z nie wierzy już w dotychczasową formułę Disneya i studio będzie musiało sporo napracować, aby odzyskać ich zaufanie.
źródło Variety / zdj. Disney