Droga do „Skywalker. Odrodzenie” #3: Najlepsze serie komiksowe nowego kanonu

W ramach naszej miniserii poświęconej „Gwiezdnym wojnom" spróbowaliśmy, w dwóch obszernych częściach, uporządkować wszystkie epizody cyklu według kolejności od najgorszego do najlepszego. Dzisiejszy wpis dedykujemy natomiast najciekawszym seriom komiksowym, które pojawiły się w nowym kanonie po tym, jak kilka lat temu marka powróciła do Marvela. Zapraszamy do lektury.

W przeszłości, to jest przed przejęciem franczyzy gwiezdnowojennej przez Disneya, rozszerzone uniwersum tego świata w ramach medium komiksowego można było określić jednym słowem – bałagan. Część historii dała się pogodzić z punktem wyjścia przedstawionym w filmach, część już niekoniecznie. Kluczem udzielania zielonego światła dla danej serii i twórcy było zaciekawienie licencjodawcy samą indywidualną historią. Nikt w zasadzie nie zajmował się kontrolą ciągłości linii fabularnej. Część historii wykraczała w odległą przyszłość, opowiadając dalsze przygody bohaterów znanych ze Starej Trylogii w sposób skrajnie abstrakcyjny. Niektóre z nich były ciekawe, nie powiem, ale wyłącznie jako wariacje na temat alternatywnych linii czasowych. Podstawowym problemem był fakt, że nie dało się ich wzajemnie ze sobą pogodzić.

Wydaje się więc, że przyjmując franczyzę, Disney poszedł w jedynym słusznym kierunku. Co do zasady, kanonicznymi stały się wszelkie na nowo opowiadane historie,  a stare (czytaj: dotychczas wydane) zostały opatrzone dodatkowym oznaczeniem „Legends”. Aktualnie można więc przyjąć, że wydarzenia w nich przedstawione dzieją się w innej, alternatywnej linii czasowej niż ta znana z filmów. Zadanie tworzenia nowego kanonu komiksowych „Gwiezdnych wojen” powierzono Marvelowi, czyli innej spółce należącej do disnejowskiej rodziny, a zarazem znanemu i ugruntowanemu na rynku wydawcy komiksów. Nie ma się, co dziwić, że Marvel – znając wartość marki – wrzucił na front najlepsze zespoły kreatywne. Tym razem przyjęto jednak prostą regułę: by nie być sprzecznym z tym, co w powszechnej świadomości wytworzyły dotychczasowe filmy z serii i tym, co dopiero wykształcą przyszłe produkcje kinowe. Tym samym, myślą przewodnią nowych pozycji stała się niezaprzeczalna spójność i eksplorowanie głównie tych fragmentów historii, w których istnieje jeszcze pole do opowiedzenia jakiegoś ciekawego wątku lub wypełnienia luki pozostawionej przez filmowe scenariusze. Na rynku polskim nowy kanon komiksowy „Gwiezdnych wojen” wydaje Egmont, niestety, póki co wyłącznie w postaci budżetowej jakości magazynu znanego jako „Star Wars Komiks”.

Poniżej znajdziecie 5 serii z tych, które zostały już wydane w Polsce – w mojej ocenie najlepszych i najciekawszych. Nie silę się na ułożenie w rankingu wszystkich komiksowych serii gwiezdnowojennych – przyznaję, że niektóre z nich mają „zapominalny” charakter. Te, które znajdziecie poniżej, na pewno zapamiętam. Niech to posłuży za ich bardzo ogólną recenzję.

5. „Lando”

(scenariusz: Charles Soule, rysunki: Alex Maleev)

he7you4f-min.png

Ta miniseria była dla mnie największym zaskoczeniem. Nie jestem wielkim fanem postaci Lando i nie oczekiwałem z niecierpliwością jego cyklu. Fabuła wydała się kompletnie pretekstowa. Otóż mamy tutaj grupę przemytniczych bohaterów (a jakże), którzy muszą wejść w posiadanie konkretnego statku kosmicznego, na którego pokładzie znajdują się cenne artefakty. Szybko jednak całość opowieści gra bardziej na stopniowo ujawnianym, nieznanym zagrożeniu i osamotnieniu wobec niego w pustce kosmosu, zamiast podążać typowymi, lekko komediowymi i filmowymi tropami. Obok ciekawej i brudnej oprawy graficznej (tak, to ten rysownik od „Daredevila" Bendisa) urzekło mnie bardzo subtelne nawiązywanie do statusu quo postaci kinowych, wyjaśniające charakter ich relacji w wiarygodny, a nawet wzruszający sposób.

4. „Star Wars”

(scenariusz: Jason Aaron, rysunki: John Cassaday)

1v9wqimk-min.png

Sztandarowa seria całej inicjatywy. To tutaj będziemy śledzić wydarzenia mające miejsce pomiędzy zakończeniem „Nowej nadziei" a początkiem „Imperium kontratakuje". Luke, Leia i Han prowadzą podjazdową wojnę z Imperium, które pomimo utraty swojej największej broni nadal pozostaje bardzo trudnym przeciwnikiem. W tym samym czasie, lord Vader podejmuje się odnalezienia młodego użytkownika Mocy odpowiedzialnego za hańbiącą porażkę sił Imperium nad Gwiazdą Śmierci. „Star Wars” czyta się bardzo przyjemnie, do tego seria dość szybko zalicza crossover ze wspomnianym niżej cyklem „Darth Vader”. Dla niektórych będzie to plus, dla innych minus, natomiast jest to najbardziej klasyczna seria gwiezdnowojenna w rozumieniu klimatu samych filmów i kontynuowaniu znanych i powszechnie lubianych wątków. Nie znajdziecie tu wielkich eksperymentów z treścią i formą, ale raczej w tym miejscu się ich nie spodziewaliście, prawda?

3. „Doktor Aphra”

(scenariusz: Kieron Gillen, rysunki: Kev Walker)

9s5ipudp-min.png

Seria, która w cudowny, organiczny sposób wypączkowała z numeru pierwszego na niniejszej liście – serii „Darth Vader”. Nie brakuje Wam czasem tego cwanego, awanturniczego poszukiwacza przygód, jakim był Han Solo do swojej heroicznej przemiany? Nie szukajcie dalej, w tej serii dostaniecie rozbrajającą kosmiczną panią archeolog i przemytniczkę w jednym, wiecznie w poszukiwaniu gigantycznego zysku, najlepiej tanim kosztem i przekrętem. Wszystko powyższe w przyjemnych oparach niewymuszonego humoru i towarzystwie dwóch sadystycznych robotów. Czego chcieć więcej? Wypatrujcie tej postaci w uniwersum filmowo-serialowym. To tylko kwestia czasu.

2. „Darth Vader - Mroczny Lord Sithów”

(scenariusz: Charles Soule, rysunki: Giuseppe Camuncoli)

lvnieart-min.png

Rozkaz 66 właśnie się dokonuje. W całej galaktyce trwa czystka, podczas gdy w stolicy hurtowo niszczona jest legendarna broń Jedi – miecze świetlne każdego koloru i rodzaju. Pośród sił Imperium nikt jeszcze nie wie o istnieniu Dartha Vadera. Imperator ma natomiast pewne plany co do swojego młodego adepta, a zarazem tajnej broni. Czas kontynuować szkolenie Anakina poprzez znalezienie mu odpowiedniej dla Sitha broni. Co szczególnie dla rozwoju wydarzeń istotne, może ona powstać wyłącznie z miecza świetlnego Jedi zdobytego w walce. Seria w niesamowitym stopniu zarówno wizualnie, jak i fabularnie pokazuje drogę młodego lorda Sithów, jego wewnętrzne rozterki i kolejne próby, jakie stawia przed nim surowy mistrz. Darth Vader może nie jest jeszcze tak doświadczony, jakim go znamy, ale nadrabia nieustępliwością. W końcu właśnie podjął najtrudniejszą w jego życiu decyzję, nie pozostaje mu już nic innego, jak być konsekwentnym.

1. „Darth Vader”

(scenariusz: Kieron Gillen, rysunki: Salvador Larroca)

76s9n1eo-min.png

Gwiazda Śmierci właśnie została zniszczona, a dokonał tego nieznany nikomu pilot Rebelii. Imperator jest wściekły, w końcu jego najlepszy uczeń był obecny podczas całego zdarzenia i mimo to nie był w stanie mu zapobiec. Imperator zleca więc Vaderowi odnalezienie świeżo powstałego symbolu ruchu oporu i pozbycie się go. Vader doskonale jednak wie, że Imperator ma również plany, o których nic mu nie mówi. Jedynym wyjściem pozostaje pod przykrywką realizacji planu mistrza ugruntować własną pozycję w szeregach Imperium, rekrutując również szereg własnych tajnych agentów. W tej serii znajdziecie Vadera ociekającego kwintesencją tej postaci. Będzie kłamał, będzie okrutny, będzie realizował tylko i wyłącznie swoje prywatne cele, ale nie będziecie w stanie oderwać od niego wzroku. Na dodatkowy plus – to tu poznacie doktor Aphrę, a muszę przyznać, że interakcje między nią a Vaderem są jednymi z lepiej napisanych, jakie widziałem gdziekolwiek indziej w nowym kanonie.

Wcześniejsze rankingi z serii Droga do „Skywalker. Odrodzenie”:

zdj. Disney / Marvel