
Krytycy i widzowie są tym razem zgodni co do tego, że warto wybrać się do kin na film „Furiosa”, ale póki co wynik z pierwszych seansów nie zapowiada imponującego otwarcie. Nowe widowisko akcji od George'a Millera, twórcy kultowych widowisk o Mad Maksie będzie musiało wrzucić wyższy bieg, jeśli chce zapracować na finansowy sukces.
„Furiosa: Saga Mad Max” z kiepskim startem w kinach
W ostatnich miesiącach nowy weekend oznacza przeważnie kolejną głośną premierę w kinowym repertuarze. Od dzisiaj w kinach możemy oglądać film „Furiosa: Saga Mad Max” zabierający nas do postapokaliptycznego świata wykreowanego przez George'a Millera. Gwiazdami nowej produkcji są AnyaTaylor-Joy, która przejęła rolę imperatorki Furiosy od Charlize Theron oraz Chris Hemsworth wcielający się w głównego antagonistę. Film doczekał się niedawno uroczystej premiery na festiwalu w Cannes, gdzie dobrze został przyjęty przez krytyków, a pierwsze opinie zebrane od widzów również wyglądają dobrze.
W serwisie Rotten Tomatoes przy 212 recenzjach pozytywnie „Furiosę” oceniono aż 89% tekstów. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko recenzje od „topowych krytyków”, to średnia ocena filmu wynosi bardzo dobre 8,10 w dziesięciostopniowej skali. Wśród widzów wygląda to jeszcze lepiej, bo zadowolonych z seansu było aż 95% głosujących i ich średnia nota to 4,40 w pięciostopniowej skali.
Pojawia się jednak jeden, dosyć istotny problem. Na razie dobre oceny nie przekładają się na wyniki w kinie. Okazuje się bowiem, że z czwartkowych pokazów przedpremierowych film zebrał 3,5 mln dolarów. Co prawda jest to wynik przebijający, chociażby rezultat „Kaskadera” (3,2 mln dolarów), ale wiemy, że produkcja z Goslingiem i Blunt okazała się wielką finansową wtopą i momentalnie przeniesiono ją do serwisów VOD.
Sprawdź też: Ten film podzielił Polaków. „Biała odwaga” i nowy horror do obejrzenia w streamingu!
W czwartek widzowie zapłacili za bilety mniej niż w przypadku poprzedniej części tej serii, czyli filmu „Na drodze gniewu”, który w 2015 roku zebrał 3,7 mln dolarów, ale on również nie był postrzegany jako finansowy sukces i studio Warner Bros. długo odwlekało decyzję o zamówieniu kontynuacji, na którą ostatecznie zdecydowało się głównie ze względu na to, jak kultowy status zyskał już film z Tomem Hardym w roli głównej.
Obecnie szacuje się, że wynik z weekendu wyniesie około 30-35 mln dolarów. W USA rozpoczał się właśnie czterodniowy weekend, więc po poniedziałku na koncie produkcji znajdzie się zapewne kwota w granicach 36-43 mln dolarów. Dla produkcji z budżetem wynoszącym 168 mln dolarów to zbyt małe otwarcie i film będzie musiał mocno liczyć na długie nogi oraz dobre przyjęcie na rynkach zagranicznych. Jeśli więc chcielibyście zobaczyć kolejną odsłonę „Mad Maksa”, to zdecydowanie warto dorzucić od siebie nieco do weekendowej puli.
zdj. Warner Bros.