W czerwcu tego roku do sprzedaży trafiła kontynuacja jednej z najsłynniejszych gier dwóch generacji konsol Sony. Za znakomitą muzykę do „The Last of Us” studia Naughty Dog odpowiada dwukrotny laureat Oscara, Gustavo Santaolalla. Do postapokaliptycznego świata Ellie i Joela kompozytor powrócił również w przypadku kontrowersyjnego, na długo przed premierą, sequela. Tym razem Argentyńczykowi towarzyszy Mac Quayle, autor muzyki do serialu „Mr. Robot”. Jak wypada ścieżka dźwiękowa do „The Last of Us II”? Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
Gustavo Santaolalla, Mac Quayle „The Last of Us II”
(Sony Classical / Sony Music Poland, 2020)
Recenzja muzyki zawartej na płycie:
„Jak zabrać się za sequel do czegoś cieszącego się takim uznaniem, jak The Last of Us? Jak powrócić do świata, postaci, motywów i muzyki, nie ryzykując zarazem spłycenia oryginału?” – pyta Neil Druckmann w specjalnej notce dołączonej do soundtracku. Dla reżysera i współscenarzysty „The Last of Us II” wszystko zaczęło się od ustalenia tematu. Powrót do świata po-śmiercionośnej pandemii (tej w grze) przyniósł ze sobą nie tylko rozwinięcia motywów zawiązanych w ramach pierwszej przygody Joela i Ellie, ale i serię nowych, niełatwych pytań, które dla części odbiorców pierwowzoru okazały się zbyt trudne do przełknięcia. Zdaniem Druckmanna, dla dobrej „sztuki” warto sięgnąć poza strefę komfortu – tylko wtedy perspektywa sequela niesie ze sobą szansę na więcej aniżeli tylko przetworzenie i okazję do autoaudoracji.
Muzyka Gustavo Santaolalli miała pomóc w pisaniu scenariusza drugiej gry. Argentyński kompozytor tłumaczył w wywiadach, że proces komponowania soundtracku zajął mu ponad dwa lata. Po nagrywaniu kolejnych fragmentów nowej ścieżki, Santaolalla przesyłał je do Druckmanna, który pod wpływem unikalnych harmonii uzupełniał scenariusz gry o następne sceny. W wywiadach Argentyńczyk porównywał ten proces do współpracy z reżyserem Angiem Lee, który ukształtował ton „Brokeback Mountain” właśnie dzięki napisanej jeszcze przed wejściem na plan partyturze. Druckmann powiedział muzykowi, że podczas gdy pierwsza część „The Last of Us” opowiadała o bezgranicznej miłości, nowa gra podejmuje temat bezgranicznej nienawiści. Podejście Santaolalli do tematu było jednak nieco inne. „Myślę, że wszystko jest o miłości” – tłumaczył dziennikarzom – „nienawiść to tak naprawdę perwersyjny sposób wyrażania miłości”. W konsekwencji – zamiast podarować graczom kompozycję stojącą w skrajnej tonalnej opozycji do pierwowzoru, otrzymaliśmy do tegoż wyraźne (choć nigdy bezpośrednie) odwołanie. W nowej muzyce rezonuje jednak bardziej żałobna i niepowtarzalnie tęskna nuta.
Raz jeszcze nie brakuje tu harmonii przywołujących na myśl muzyczne dziedzictwo Ameryki Południowej i wykorzystujących stylistyczne naleciałości rodem z klasycznych westernów. Na samym początku albumu dochodzi do powtórzenia tematu z pierwszej części. A jednak, w porównaniu do rytmicznego „The Last of Us” sprzed niemal dziesięciu lat, nowa aranżacja (a za nią cały album) znacznie chętniej – używając określenia samego Santaolalli – „eksploatuje ciszę”, zaś dramatyczne brzmienie oparto tym razem w mniejszym stopniu na andyjskim ronroco, a dźwiękach banjo. W teksturę dziewiętnastu fantastycznych kompozycji Argentyńczyk angażuje gitary, bębny, wiolonczelę i – nieco rzadziej – altówkę. Energię „A New Beginning” z pierwszego soundtracku zastępuje tu posępna ballada „Beyond Desolation”, która lirycznie opisuje słodko-gorzkie zakończenie gry, nadając mu być może nieco mniej smutny, nieco bardziej refleksyjny wydźwięk. Obok wspomnianego, najchętniej – przy pojedynczych odsłuchach – powracać będziemy do melancholijnego „It Can't Last” oraz interesujących wariacji pierwszej ścieżki w „Reclaimed Memories” i przejmującym „Chasing a Rumor”.
Warto podkreślić, że choć na zasadniczą część ścieżki składają się kompozycje Santaolalli, to aż dziewięć kawałków przygotował amerykański kompozytor Mac Quayle. Podczas gdy Argentyńczyk zajął się opisaniem scen dedykowanych postaciom – ich rozwojowi i relacjom – autor muzyki do „Mr. Robot” podarował soundtrackowi pulsujące, elektroniczne pasaże o agresywnej i wyrazistej architekturze (Rendra Zawawi na gitarze elektrycznej, Garret Gonzales na basie i perkusji), które sprzyjać mają przyspieszającym warunkom rozgrywki. W tym kontekście największe wrażenie robią fale synthu w „The Cycle of Violence”, „They're Still Out There” i „The Island”. Dodajmy, że choć na krążku przeważa raczej brak wyrazistych linii melodycznych, to nie jest to bynajmniej jego słabostką. Wyraźnie odseparowane, choć równie minimalistyczne kompozycje obu artystów uzupełniają się – przelewają jedna w drugą, niczym wyrafinowany album koncepcyjny. Jeśli mielibyśmy czegokolwiek żałować, to tego, że nie pokuszono się o dołączenie zacytowanego w jednym z najlepszych momentów gry kawałka „Future Days” od Pearl Jam. Ale nie można mieć wszystkiego.
Lista utworów:
- The Last of Us Part II (2:52)
- Unbound (1:57)
- Longing (1:45)
- Eye for an Eye (2:37)
- It Can't Last (2:19)
- The Cycle of Violence (5:04)
- Reclaimed Memories (1:42)
- Cordyceps (2:40)
- Longing (Redemption) (1:42)
- Restless Spirits (2:12)
- Chasing a Rumor (2:54)
- They're Still Out There (3:32)
- Unbroken (4:38)
- The Rattlers (3:41)
- The Obsession (1:21)
- Soft Descent (1:50)
- The WLF (3:39)
- A Wolf's Ghost (2:24)
- Masks On (2:02)
- It Can't Last (Home) (4:29)
- Inextinguishable Flames (0:59)
- Allowed to be Happy (2:48)
- Collateral (2:22)
- The Cycle Continues (3:28)
- All Gone (The Promise) (3:03)
- Grieving (2:19)
- The Island (4:13)
- Beyond Desolation (2:24)
Czas trwania płyty: 76:56
Opis i prezentacja wydania:
Soundtrack z „The Last of Us II” zadebiutował na rynku w stosunkowo ascetycznym, acz estetycznie przygotowanym digipacku. Na froncie otrzymujemy grafikę z okładki samej gry, zaś wewnątrz i na odwrocie znalazły się grafiki przedstawiające Ellie z gitarą oraz sam instrument – w grze pełniący istotną rolę narracyjną. W wydaniu znalazł się też czterostronicowy booklet z rozpiską muzyków zaangażowanych w produkcję oraz oficjalną notką od Neila Druckmanna. Ogółem wydanie prezentuje się zupełnie ładnie, choć trudno w tym przypadku o jakiekolwiek zachwyty.
Oceny końcowe:
Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.
Gdzie kupić?
- Gandalf.com.pl 47,24 zł
- DVDMax 42,64 zł
- MediaMarkt 42,99 zł
- Punkt 44 45,62 zł
- Empik.com 44,99 zł
Płytę do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Sony Music Poland.
zdj. główne: Naughty Dog / Sony Interactive Entertainment