Imponujące. Bardzo imponujące. Recenzja komiksu „Star Wars” tom 6 „Poszukiwania Mocy”

W czerwcu do sprzedaży trafił szósty tom serii „Star Wars” i nie ukrywam, że jego lektura wywołała u mnie lekki smutek. Szkoda, że nie został on wydany w maju, bo wtedy najbardziej gwiezdnowojenne dni w roku można byłoby uczcić lekturą świetnego komiksu z tego uniwersum.

Oczywiście wydane w zeszłym miesiącu szóste tomy Dartha Vadera i mojej ulubienicy Doktor Aphry także są udanymi pozycjami, ale za sprawą „Poszukiwania Mocy” Charles Soule udowodnił, dlaczego jest jednym z najlepszych autorów odpowiadających za rozwój uniwersum Star Wars. Grupa rebeliantów z Leią i Lukiem na czele utknęła w tzw. Bezprzestrzeni, czyli ukrytym miejscu w przeszłości wykorzystywanym przez Nihilów. Jak to już bywa z tajemnymi lokacjami – czasami trudno się z nich wydostać. Stojące przed bohaterami zadanie jest dodatkowo utrudnione przez nastawienie innych uwięzionych w Bezprzestrzeni istot, które przywykły do swojej sytuacji i wolą nawet nie dawać sobie nadziei na odlot.

Z jednej strony można pomarudzić na brak napięcia. W końcu ekipie złożonej z Chewiego, Holdo, Lando, Leii i Luke’a nie może stać się nic poważnego, bo ich dalsze losy są całkiem dobrze znane. Scenarzyście jednak udało się zgrabnie wybrnąć z tej sytuacji i zamiast na niewiele znaczące zagrożenia postawił na rozwój bohaterów oraz interesujące konfrontacje różnych spojrzeń na życie. Zestawienie Leii i jej podejścia do nadziei z postawą Blythe’a (zarządcy powstałej w Bezprzestrzeni koloni) jak ognia unikającego oferowania swoim ludziom nadziei wypadło ciekawie. Równie interesująco zostali przedstawieni protagoniści. Zmagania Luke’a z Mocą angażują (zwłaszcza w drugiej opowieści, ale o tym za chwilę), a jeszcze większe zadowolenie wywołuje sposób, w jaki Soule potraktował Lando. Naprawdę podoba mi się ewolucja jego charakteru. Z opowieści na opowieść Calrissian coraz bardziej zbliża się do rebelianta znanego z „Powrotu Jedi”. Intrygująco wypada także jego romans z Holdo.

Star Wars tom 6 poszukiwanie mocy recenzja 

Wspomniałem chwilę wcześniej o zmaganiach młodego Skywalkera z Mocą. Te dotyczyły nie tylko możliwości korzystania z niej, ale także problemów z mieczem świetlnym. Krótko po wydostaniu się z Bezprzestrzeni bohaterowie ponownie się rozdzielili. Leia została z resztą Rebelii, a Luke wyruszył na poszukiwanie kryształu kyber. I jak pierwszą część czytało się naprawdę dobrze, tak lekturę drugiej z trzech historii mogę określić tylko jako wspaniałe doznanie.

Charles Soule czuje się, jak Anakin za sterami myśliwca, gdy zaczyna opowiadać o Mocy. Jego pomysły są ciekawe i rewelacyjnie uzupełniają uniwersum. Tak było chociażby z dostosowywaniem kryształów do potrzeb Sithów. Na łamach omawianego zbioru scenarzysta powrócił do tego tematu i zaprezentował czytelnikom nie tylko proces uzdrawiania kyberu, ale również ukazał sposób, w jaki Jedi dostrajają się z kryształowym sercem ich broni. Uwielbiam, gdy komiksy z logo Star Wars na okładce są tak silne Mocą.

Ostatnia historia w zbiorze wypada nieco słabiej w porównaniu z poprzednimi, ale nie oznacza to, że sama w sobie jest zła. Z pewnością znajdą się osoby, którym do gustu przypadł zaprezentowany rajd rebeliantów na pewne istotne miejsce, ale mnie bardziej zaangażowały ucieczka z Bezprzestrzeni i dywagacje na temat kryształów kyber oraz Mocy.

Należy jeszcze wspomnieć o wyjątkowej przystępności, jaka cechuje recenzowany album. Nieczęsto zdarza się, by szósty tom jakiejś serii był przyjazny dla czytelnika, który z jakiegoś powodu dopiero na tym etapie postanowił zapoznać się z danym tytułem. Mimo wielu nawiązań, by zrozumieć całość wystarczy jedynie znajomość wszystkich epizodów Sagi oraz „Łotra 1”. Oczywiście im więcej ma się na koncie poznanych gwiezdnowojennych pozycji, tym czerpana z lektury przyjemność jest większa. Soule sprawnie łączy ze sobą postacie i wydarzenia z różnych momentów z historii odległej galaktyki. Między innymi powracamy na Christophsis (znane przede wszystkim z „Wojen klonów” Filoniego), Bezprzestrzeń to oczywiste nawiązanie do ery Wielkiej Republiki, poznajemy też kolejne przygody Amilyn Holdo.

Strona wizualna jest całkiem przyjemna dla oka. Za rysunki odpowiadało trzech artystów. Prace dwóch z nich są raczej standardowe, obaj dobrze wypadają w akcji, ale tu i ówdzie nieco przeszkadzają zbytnie uproszczenia. Za to o pracach głównego rysownika albumu mogę wypowiadać się jedynie dobrze. Madibek Musabekov ma bardzo przyjemny styl, często nie unika szczegółów tła czy strojów i udanie wypada w scenach akcji. Kilka razy na nieco dłuższą chwilę zatrzymałem się przy którejś z przygotowanych przez niego plansz. Świetnie spisała się także kolorystka. Rachelle Rosenberg rewelacyjnie podkreślała nastrój poszczególnych fragmentów.

„Star Wars” zostały solidnie wydane. Otrzymaliśmy dobrej jakości druk i papier. W ramach dodatków zamieszczono niewielką galerię alternatywnych okładek. Tłumaczenie jest dobre, ale doszło do jednej, całkiem istotnej wpadki. Sith poznany przez Luke’a podczas oczyszczania kryształu, jest mężczyzną (co scenarzysta potwierdził za pośrednictwem mediów społecznościowych), a nie kobietą, co sugerowałby rodzimy przekład. Widać Bartosza Czartoryskiego zmylił androgyniczny wygląd postaci, a jako że ów Sith powróci jeszcze w przyszłych opowieściach, to miejmy nadzieję, że do podobnego błędu już nie dojdzie.

Szósty tom serii „Star Wars” to kolejny udany komiks Charlesa Soule’a i pozycja, obok której żaden fan przygód Luke’a Skywalkera i spółki nie powinien przejść obojętnie.

Oceny końcowe komiksu „Star Wars. Poszukiwania Mocy” tom 6

5
Scenariusz
4+
Rysunki
4
Tłumaczenie
5
Wydanie
4+
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6. 

*Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum. 

Star Wars tom 6

Specyfikacja

Scenariusz

Charles Soule

Rysunki

Andrea DiVito, Andrés Genolet, Madibek Musabekov

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Druk

Kolor

Liczba stron

144

Tłumaczenie

Bartosz Czartoryski

Data premiery

19 czerwca 2024 roku

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

Zdj. Egmont / Marvel Comics