J.J. Abrams spoilerowo o powrocie Imperatora i dziedzictwie Rey

Premiera „Skywalker. Odrodzenie” za nami. Rozpoczyna się czas dyskusji, spoilerowych omówień i wywiadów. W sobotę wieczorem J.J. Abrams zasiadł wraz z grupą artystów odpowiedzialnych za powstanie filmu, by omówić epizod IX przy okazji specjalnego seansu w Los Angeles. Rzućcie okiem poniżej, by zobaczyć, co reżyser miał do powiedzenia o największych zaskoczeniach filmu. Uwaga, SPOILERY!

Naszą ewoluującą z czasem opinię o „Skywalker. Odrodzenie” mogliście poznać w recenzji samego filmu. Tymczasem J.J. Abrams zdążył już zabrać głos w sprawie powrotu Imperatora Palpatine'a, reakcji fanów, motywach filmu i dziedzictwie Rey.

Najpierw Abrams wypowiedział się o tym, czy na etapie wizji Rey w „Przebudzeniu Mocy” reżyser wiedział już, co konkretnie będzie ona oznaczała, czy tajemnice, które poznaliśmy w epizodzie IX, były planowane od samego początku oraz jak na proces wpłynął udział Riana Johnsona. Oto co odpowiedział:

Gdy pracowaliśmy nad „Przebudzeniem Mocy” Larry Kasdan i ja rozmawialiśmy o tym, gdzie chcielibyśmy by historia poszła dalej. Co stanie się w VIII i IX. Chcieliśmy na przykład, by w VII pojawił się Lando i trening prowadzony przez Luke'a  (...) Tymczasem, gdy zabraliśmy się za produkcję „Przebudzenia”, Kathy [Kennedy] sprowadziła Riana, by pracował nad VIII. Przeczytał, co planowaliśmy i pracował nad swoją opowieścią. Wszystkie rozmowy, które prowadziliśmy na temat ciągu dalszego, przewędrowały do Riana. Ja nigdy nie miałem pracować nad tym filmem [epizodem IX] więc podczas gdy wiedzieliśmy, że rodzice Rey byli na statku, który zobaczyła i mieliśmy mgliste wyobrażenie o ciągu dalszym, to miało okazać  się to lata później. Gdy pojawił się Rian, to stała się to jego opowieść. 

Następnie prowadzący panel dziennikarz zapytał Abramsa i Chrisa Terrio jak wcześnie pojawił się pomysł, by zaangażować do fabuły zabitego w „Powrocie Jedi” Imperatora. Terrio odpowiedział na to następująco:

J.J. i ja cały czas rozmawialiśmy o tych filmach jako o sadze rodziny Skywalkerów. Początek całej tej opowieści [którą kontynuujemy] to moment, w którym Palpatine próbuje przekonać Anakina, że może darować nieśmiertelność Padme. Tragedia Palpatine'a i Skywalkerów (...) sięga głęboko wewnątrz DNA „Gwiezdnych Wojen”. Wiedzieliśmy, że Palpatine musi pojawić się w tym filmie. Jak się okazało, George Lucas pozostawił nam w tym kontekście podarunek. Jest pewna scena w jednym z prequeli, w której Palpatine mówi młodemu Anakinowi, coś, co przytoczyliśmy w naszym filmie bezpośrednio: „Ciemna Strona otwiera drogę do wielu umiejętności, przez niektórych uważanych za nienaturalne”. (...) Jest to zapowiedź osobliwych zdolności Sithów do przedłużania życia nawet po śmierci. J.J. i ja pomyśleliśmy, że bylibyśmy szaleni, jeśli nie podejmiemy tego motywu, by spiąć z sobą wszystkie trzy trylogie. Jest bowiem droga Jedi, która zakłada życie bezinteresowne, poświęcenie i połączenia ducha z Mocą i droga Sithów bazująca na nienaturalnym przedłużaniu materialnego życia.

O dziedzictwie Rey i motywach trylogii wypowiedział się sam J.J.:

Motywem filmu jest pomysł, że każdy może być, kim chce, niezależnie od swojego pochodzenia. (...) Myślę, że wiele osób zrozumie pomysł pochodzenia, od czegoś, z czego się nie jest szczególnie zadowolonym, albo dumnym. Podczas gdy rozumiem, że dowiedzenie się, że jestem „nikim”, może być wstrząsające, dla mnie najbardziej szokującym było dowiedzenie się, że pochodzisz od czegoś najstraszniejszego. (...) Są rzeczy ważniejsze niż krew – to było to, co chcieliśmy zakomunikować widzom. Cała ta trylogia jest w pewnym sensie o nowej generacji wstępującej w miejsce starej. W oryginalnej trylogii uwielbiałem pomysł, że przywrócenie równowagi Mocy przez Wybrańca – Anakina nie dzieje się raz na zawsze. (...) Jeżeli nie będziemy ostrożni to zło, ostateczne zło, może powrócić, dlatego musimy działać proaktywnie, musimy walczyć, by utrzymać równowagę. [Filmy pokazują] jak sobie radzi z tym nowa generacja.

Gdy padł temat rozbieżności między „Ostatnim Jedi”, a „Skywalker. Odrodzenie” J.J. zasymulował opuszczenie sceny. Po chwili jednak dyplomatycznie wytłumaczył:

W dziwny sposób decyzje Riana zaoferowały nam okazje, których byśmy nie mieli, gdyby nie jego udział. On podjął decyzje, których nikt inny by nie podjął. (...) W pewnym sensie był to podarunek, a w wielu – wyzwanie. (...) „Ostatni Jedi” oddał Luke'owi pełny arc, na końcu powrócił do czegoś ,czego się na początku filmu wyrzekł. Myślę, że to potężna wiadomość - że nawet ktoś taki jak Luke może się mylić.

Na pytanie co powiedziałby ludziom, którym się film nie podoba, albo że powinno się to wszystko skończyć inaczej, J.J. odpowiada natomiast następująco:

Myślę, że mają rację. A ludzie, którym się nasz film podobał, również ją mają. Spytano mnie kilka godzin temu „jak zadowolić wszystkich widzów?”, a ja zadaje sobie to samo pytanie. Zwłaszcza jeśli chodzi o fanów „Star Wars” – żyjemy w czasach, w których docelową reakcją na niemal wszystko jest wściekłość. „Albo jest tak, jak ja to widzę, albo jesteś moim wrogiem”. (...) To szalone, że taką mamy normę – żadnej akceptacji, żadnej empatii, szalony czas. Każda decyzja, którą podjęliśmy, była skazana na to, że ktoś ją zaakceptuje, a ktoś nie. W pewnym sensie wszyscy mają rację. 

źródło: Reddit.com / zdj. Disney