Colin Trevorrow, niedoszły autor epizodu IX „Gwiezdnych wojen”, został odsunięty od projektu krótko po śmierci wcielającej się w rolę księżniczki (generał) Lei, Carrie Fisher. Decyzja szefowej Lucasfilmu, Kathleen Kennedy, była – zgodnie z oficjalnym oświadczeniem studia – podjęta na podstawie obopólnej zgody i w związku z kreatywnymi różnicami. Doniesienia, których w oficjalnych stanowiskach nie przeczytamy, są natomiast takie, że reżyser i scenarzysta serii „Jurassic World” był rzekomo szczególnie „trudnym współpracownikiem”, a jego zamysł na epizod IX pozostawiał wiele do życzenia. Jakby nie było, Trevorrow ustąpił miejsca J.J. Abramsowi, pozostawiając za sobą kompletny scenariusz i podczas gdy pewne, drobne elementy przewędrowały do ostatecznej wersji filmu, tak tekst ostatniego rozdziału Sagi Skywalkerów został napisany od nowa. Jak się dziś dowiedzieliśmy, portal Making Star Wars dotarł do pierwotnej wersji scenariusza i opisał, jak mógł wyglądać film, gdyby do zmiany nie doszło.
Rodzice i dziedzictwo Rey
Jeden z najdziwniejszych twistów zaplanowanych przez Trevorrowa to z pewnością tożsamość rodziców głównej bohaterki sequelowej trylogii. Według MSW w epizodzie IX miało się bowiem okazać, że Rey jest córką służącej, będącej jednocześnie nianią małego Bena Solo. W tej wersji wydarzeń Ben i Rey nie tylko znali się w dzieciństwie, ale więź między nimi przypominała wręcz relację między bratem i siostrą. Rodzice Rey mieli niegdyś wziąć udział w bitwie o Jakku i ostatecznie, w niewiadomych okolicznościach, podjąć decyzję o pozostawieniu córki na pustynnej planecie. W przyszłości, Ben – na tym etapie znany już jako Kylo Ren – miał pamiętać Rey, ale zdecydował się na utrzymanie przed nią tajemnicy. Scenariusz Trevorrowa kontynuował więc pomysł Riana Johnsona wprowadzony w „Ostatnim Jedi”, który mówił, że rodzice Rey byli nikim – zresztą główną bohaterkę zapewniał o tym sam Kylo Ren.
Los Kylo Rena
Możemy z dużym prawdopodobieństwem założyć, że druga Gwiazda Śmierci – kultowa scenografia powracająca w kolejnych zwiastunach – stanie się miejscem ostatecznego pojedynku między Kylo Renem i Rey. W scenariuszu Trevorrowa ruiny stacji bojowej nie grają tak istotnej roli – jeżeli w ogóle się pojawiają, nie mamy co do tego pewności – a ostateczna konfrontacja odbywa się w domu rodziny Solo. W otoczeniu rodziny, Ren miał na powrót stać się Benem Solo, a następnie użyć swojej siły, by uratować życie Rey. Warto dodać, że tekst całkowicie porzuca wątek „Reylo” – między postaciami nie ma najmniejszego uczucia, a ich relacja składa się niemal wyłącznie z konsekwentnie uskutecznianego pościgu po całej galaktyce.
Najwyższy Porządek
Nie wiadomo, w jaki sposób post-imperialna frakcja zostanie zastosowana w nadchodzącym filmie Abramsa. Dzięki MSW wiemy jednak, że według pierwotnego planu Najwyższy Porządek miał podejmować się masowego usuwania pamięci mieszkańcom galaktyki, a następnie przepisywania jej podług własnych, diabolicznych intencji – rozwiązanie planowane przez Trevorrowa porównywane jest z tym, które widzieliśmy w filmie „Kandydat” z Denzelem Washingtonem. Wątek, brzmiący – powiedzmy sobie szczerze – dość lipnie, miał wiązać się z metodami stosowanymi przez Snoke'a, Huxa i ekipę przy okazji przymusowego rekrutowania i szkolenia nowych Szturmowców. Niewykluczone, że Trevorrow zamierzał w ten sposób powrócić do przeszłości postaci Finna.
Powrót Imperatora Palpatine'a i inne różnice
Zdaniem J.J. Abramsa zapowiedź powrotu Palpatine'a zobaczyliśmy już w „Przebudzeniu Mocy”. O co dokładnie może reżyserowi chodzić – trudno powiedzieć, okaże się zapewne po premierze ostatniego rozdziału. Jak donosi MSW, Trevorrow nie miał najmniejszego zamiaru na wskrzeszenie postaci Imperatora, podobnie armia Sith Trooperów miała się w filmie nie pojawić – przynajmniej nie w tej postaci (mowa jest o czerwonych Szturmowcach, ale nie są oni określani jako Sith Stormtroopers). Trevorrow chciał więc wprowadzić do historii nowego przedstawiciela Ciemnej Strony albo wycentrować narrację na konflikt Rey i Kylo, w którym każde z nich chciało przeciągnąć drugiego na swoją stronę Mocy.
Raport od Making Star Wars sugeruje również, że Trevorrow nie planował dużej roli dla Księżniczki Lei – po tym, jak zmarła Carrie Fisher, scenarzysta uśmiercił ją również w swoim filmie. Przez scenariusz przewijała się też podobno śnieżna planeta, na której mieliśmy zobaczyć zamarzniętego Sokoła Millennium, ale nie była to najprawdopodobniej planeta Kijimi, która obecna będzie w filmie Abramsa – została pokazana w zwiastunach i spotach.
Słowo komentarza? Cóż, od początku cieszyłem się na powrót Abramsa w podwójnej roli reżysera/scenarzysty, a po lekturze raportu Making Star Wars (który to kończy się na zapewnieniach, że szczęśliwie żaden z powyższych pomysłów nie przetrwał do ostatecznej wersji scenariusza) decyzja Kathleen Kennedy wydaje się wyłącznie trafiona. Trylogii sequeli zarzuca się brak spójności i konsekwentnie realizowanego zamysłu i podczas gdy, przy problemach „Ostatniego Jedi”, jest w tym ziarno prawdy, to pomysły Trevorrowa najpewniej nie poratowałyby sytuacji. Tymczasem, dzięki odsunięciu go od gwiezdnej sagi, reżyser mógł się w pełni poświęcić wprowadzaniu ludzkich klonów do brnącej w coraz to większe nieporozumienie serii o genetycznie modyfikowanych dinozaurach. Abrams natomiast, zatrudnił Chrisa Terrio i wypracowali treść filmu „Skywalker. Odrodzenie” (chyba nigdy nie przywyknę do polskiego tytułu) od samego początku. Jaki będzie finalny efekt? Dowiemy się już za niespełna dwa tygodnie. Tymczasem, niech Moc będzie z Wami.
źródło: Makingstarwars.net / zdj. Lucasfilm