Kevin Feige nie żałuje twistu z Mandarynem w „Iron Manie 3”

Wraz z premierą widowiska „Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni” w MCU zadebiutuje „prawdziwy” Mandaryn, złoczyńca którego przedsmak otrzymaliśmy przy okazji „Iron Mana 3”. W nowym wywiadzie, szef Marvela obronił tamtą „wersję” postaci zagraną przez Bena Kingsleya.

Przypomnijmy, że w finale „Iron Mana 3” dowiedzieliśmy się, że złoczyńca podający się za Mandaryna jest w istocie wynajętym naśladowcą. Prawdziwym antagonistą filmu w reżyserii Shane'a Blacka okazał się grany przez Guya Pearce'a naukowiec Aldrich Killian

Feige ujawnił, że po dzień dzisiejszy zdarza mu się usłyszeć nieprzychylny komentarz odnośnie zwrotu fabularnego w „Iron Manie 3”. Szef Marvela nie podziela zdania, że postać Mandaryna została w tamtym widowisku „zmarnowana”, twierdząc że twist wyprowadzony przez Blacka pozwolił uniknąć eksploatowania stereotypowych, azjatyckich złoczyńców.

Omawialiśmy w jaki sposób należy wprowadzić tę postać na ekran i postanowiliśmy zrobić to dopiero wtedy, gdy będziemy mogli oddać jej sprawiedliwość i pokazać jaka jest złożona. Nie mogliśmy zrobić tego przy „Iron Manie” bo „Iron Man” jest o „Iron Manie”. „Iron Man” jest o Tonym Starku. W swoim scenariuszu Shane Black wpadł na ten zabawny zwrot fabularny i uwielbiamy go do dzisiaj. (...) A to że tamta wersja nie była prawdziwa nie oznacza, że nie istnieje prawdziwy prawdziwy lider organizacji Dziesięciu Pierścieni i tę postać spotkamy po raz pierwszy w „Shang-Chi”.

W rolę Mandaryna w widowisku „Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni” wciela się Tony Chiu-Wai Leung. Główną rolę zagrał Simu Liu. Premiera filmu zaplanowana została na 3 września

Źródło: Movie Web / zdj. Marvel