Mike Carey „Hellblazer” tom 3 – recenzja komiksu. Piekielna rodzinka

Seria „Hellblazer” autorstwa Mike’a Careya dobiega końca wraz z trzecim tomem, nastawionym na rodzinę i wizytę w piekle. To też dobry moment na podsumowanie przygód Johna Constantine’a w całej trzytomowej serii wydanej przez Egmont i postawienie pytania: co dalej?

12 tomów. Blisko 5000 stron. Egmont od lat rozpieszcza fanów „Hellblazera”, gwarantując co kilka miesięcy iście piekielną rozrywkę w postaci kolejnych przygód sympatycznego liverpoolczyka. Właśnie dobiegł końca run Mike’a Careya. Jeden z bardziej współczesnych, bo wydawany w latach 2002-2006, a jednocześnie seria, która chyba najmocniej nawiązuje do kultowych pomysłów Jamiego Delano. Dość nieświadomie w budowaniu historii Carey upodobnił się do Delano, a może po prostu to moje odczucia, gdyż Egmont oba runy wydał zaraz po sobie. Znajduję w nim jednak dużo podobieństw, zarówno fabularnych, jak i graficznych, a klimat proponowany przez autora wydaje się tutaj aż nazbyt depresyjny i monotonny.

W trzecim tomie „Hellblazera” od Mike’a Careya zwracam uwagę na jego konstrukcję, gdyż większość tomu zajmuje ciągła i bardzo ważna dla Johna historia rodzinna. John nigdy nie był dobrym ojcem i chyba nikt nie zakładał, że miałoby być inaczej, ale scenarzysta stawia przed nim trójkę jego piekielnych dzieci, usiłujących zabić wszystkich, których Constantine kochał i znał. Ostatecznie dochodzi do brutalnej tragedii, która zmusza Johna do odbycia iście piekielnej podróży po pewną duszę, a ta doprowadza głównego bohatera do bardzo bolesnych wniosków i przemyśleń. Trzeci tom zawiera w sobie dodatkowo powieść graficzną pt. „All His Engines” (polski tytuł: „Machiny”), z miejscem akcji w Los Angeles, w której to ludzie na całym świecie zaczynają zapadać w śpiączkę.  John razem z przyjacielem Chasem Chandlerem postanawiają sprawdzić, jakie demoniczne siły stoją za tą anomalią. Warto dodać, że w luźny sposób na podstawie tej historii powstała internetowa animacja: „Constantine: City of Demons”.

O ile poprzednie dwa tomy pisane przez Careya czytało mi się dobrze, ale też dość szybko je zapominałem, tak tom trzeci zdaje się zapadać w pamięci na dłużej. Wynika to z konstrukcji całego rozdziału, bo poprzednie tworzone były w formie mniejszych story-arców, które dość rzadko na siebie wpływały. Tom trzeci to jednak dwie duże historie, które intrygują od pierwszych chwil, a jednocześnie prowadzą do dość bolesnych konsekwencji. Nie zmienia się jednak styl Careya i tendencja do przegadywania scen (możecie to nazwać nawet grafomaństwem, jeśli chcecie), niczym właśnie u wspomnianym przeze mnie wcześniej Delano. Potężny słowotok wylewający się z wielu stron sprawia, że od Careya trzeba odpoczywać i ciężko ponad 400-stronnicowy tom zaliczyć za jednym posiedzeniem. W żaden sposób nie przeszkadza to jednak w odbiorze całej historii.

mike-carey-hellblazer-tom-3-plansza-z-komiksu-min.jpg

Carey uderza zarówno w głównym wątku, jak i w powieści graficznej w rodzinę i przyjaciół Johna. Klasycznie dla niego jest to historia krwawa, brutalna, w pewnych momentach nawet bolesna dla nieco wrażliwszych czytelników. Scenarzysta zaprasza nas do świata, w którym nikt z nas nie chciałby żyć, ale chyba właśnie dlatego, jest on tak intrygujący. Zachwycony jestem też rysunkami autorstwa Leonardo Manco, Giuseppe Camuncoliego, czy Marcelo Frusina, które idealnie podkreślają atmosferę komiksu i doskonale rozumieją, co w scenariuszu chce przekazać autor. Czasem nawet aż za bardzo, gdy przypomnę sobie ich okrutną wizję piekła.

Podsumowanie

Być może nie jestem obiektywny, ale przy runie Mike’a Careya bawiłem się chyba najlepiej ze wszystkich, jakie miałem okazję czytać. Bo to taki trochę bardziej współczesny Delano, czasem przegadany, czasem trudny, ale w kluczowych momentach szalenie satysfakcjonujący. Co dalej? Tomasz Kołodziejczak, który nadal wspiera Egmont mimo swojego oficjalnego odejścia zapowiedział, że w 2024 roku seria będzie kontynuowana. Pytanie czy od razu będziemy mogli czytać scenariusze Petera Milligana, czy może wcześniej otrzymamy tom Andy’ego Diggle’a.  

Oceny końcowe komiksu Mike Carey „Hellblazer” tom 3

5+
Scenariusz
5
Rysunki
5
Tłumaczenie
5
Wydanie
4
Przystępność*
4+
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

* Przystępność – stopień zrozumiałości komiksu dla nowego czytelnika, który nie zna poprzednich albumów z danej serii lub uniwersum.

 

Specyfikacja

Scenariusz

Mike Carey

Rysunki

Leonardo Manco, Giuseppe Camuncoli, Marcelo Frusin

Oprawa

twarda

Druk

Kolor

Liczba stron

400

Tłumaczenie

Jacek Żuławnik

Data premiery

23 sierpnia 2023

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu.

zdj. Egmont / DC Comics