Do kin trafił dziś „Omen: Początek”, będący bezpośrednim prequelem klasycznego dreszczowca z lat 70. Wygląda na to, że nowy film, za który jako reżyserka odpowiedziała Arkasha Stevenson („Nowy smak wiśni”) zaskoczy sceptyków – recenzje zagranicznych krytyków wskazują na udane i mrożące krew w żyłach wprowadzenie do historii o nadejściu Antychrysta.
Po katastrofalnym „Egzorcyście” prequel „Omenu” okazał się miłym zaskoczeniem
W tekstach amerykańskich krytyków padły nieuchronne porównania do wskrzeszonego ostatnio po wielu latach „Egzorcysty”. Film w reżyserii Davida Gordona Greena, kontynuujący wątki z oryginalnej odsłony cyklu, okazał się sromotną porażką – doprowadziła ona nie tylko do późniejszego zakończenia współpracy wytwórni z tym reżyserem, ale i całkowitym skasowaniem planów na trylogię sequeli.
„Omen: Początek” nie powtórzy rozczarowania związanego z „Egzorcystą” – a przynajmniej na to wskazują pierwsze recenzje. W tekstach krytyków film sięgający do wydarzeń sprzed klasyka w reżyserii Richarda Donnera opisano jako bardzo oryginalną pracę, która znajduje równowagę między hołdowaniem oryginałowi a własnym, unikalnym tonem. „Kierownikom wytwórni można tylko pogratulować, że wsparli tym filmem odmianę horroru, która zarazem mrozi krew w żyłach i prowokuje” – napisał o produkcji 20th Century Studios recenzent Richard Whittaker z Austin Chronicle.
Sprawdź też: Na jednym sequelu może się nie skończyć. „Egzorcysta papieża” nadaje się na trylogię
Wtórowano mu między innymi na łamach magazynu Inverse: „Ten film to niezwykle angażująca podróż w samo serce zła – kierowana okrutną ręką przeznaczenia. Co zaskakujące: film dorównuje sile wyrazu materiału źródłowego”. „To film znacznie bardziej artystycznie i wyraziście wykonany, niż ktokolwiek mógł się spodziewać” – dodał z kolei Benjamin Lee, recenzent Guardiana. „To kawał prowokacyjnego, pięknie wykonanego kina, w pełni skomunikowanego ze swymi – przyprawiającymi o dosłowną utratę głowy – źródłami” – napisano z kolei na RobertEbert.com.
Brandon Yu z New York Timesa oceniał natomiast, że „film zderza z sobą wiele odrębnych, dobrze znanych konwencji: to film o potworze, body horror, gotycki thriller kościelny. Ale – w obliczu dobrego tempa i sprytnego montażu – wprowadza do franczyzy odświeżającą energię”.
Znaczna część głosów uznania powędrowała do pracy reżyserskiej Arkashy Stevenson („dała się poznać, jako śmiały nowy głos w gatunku kinowej grozy” – pisano o niej na Bloody Disgusting) oraz aktorki Nell Tiger Free, którą możecie kojarzyć z serialu „Servant” na Apple TV+.
Oczywiście nie zabrakło też głosów mniej przychylnych wobec „Omenu: Początek”. Hollywood Reporter wytyka filmowi, że większość jego elementów wyda się widzom znajoma i odtwórcza. Kyle Smith z Wall Street Journal dodaje też, że choć prequel odnosi się do jednego z najsłynniejszych filmów grozy, nie sposób odróżnić go od setek współczesnych horrorów. „Zwroty akcji tego filmu nie mogą zaprzeczć dalszemu biegowi historii. Taki stan rzeczy dozwala tak naprawdę na tylko kilka prawdziwych niespodzianek. I nawet one rozgrywają się na ekranie w bardzo mało zaskakujący sposób” – dodał William Bibbiani z The Wrap.
Na chwilę pisania tego tekstu, w serwisie Rotten Tomatoes film zebrał już 71 recenzji, z których 59 oznaczono jako „świeże”, czyli pozytywne. Negatywną opinię o produkcji wyraziło natomiast 12 krytyków, co oznacza, że odsetek pozytywnych recenzji wynosi 83%. Punktowa nota filmu wynosi obecnie 7,10 w dziesięciostopniowej skali.
18 z wystawionych recenzji pochodzi od tak zwanych „topowych krytyków” serwisu Rotten Tomatoes. Wśród nich znalazło się 13 recenzji oceniających film pozytywnie i 5 recenzji, które zapowiadają nieudany seans, co utrzymuje na chwilę obecną wynik na nieco niższym poziomie 87%. Średnia ocena prequela „Omenu” na podstawie not od „topowych krytyków” wypada słabiej, niż w przypadku tej od wszystkich recenzentów i wynosi równe 7 w dziesięciostopniowej skali.
„Omen: Początek” od piątku w kinach. Obsada i opis fabuły nowego horroru
Akcja „Omenu: Początek” rozpoczyna się wraz z przybyciem młodej Amerykanki do Rzymu – w stolicy katolicyzmu bohaterka zamierza rozpocząć posługę religijną. Na miejscu mierzy się jednak z wielką ciemnością, która sprawia, że zaczyna kwestionować własną wiarę – zwłaszcza gdy odkrywa przerażający plan grupy konspiratorów chcących doprowadzić do nadejścia wcielonego zła.
W obsadzie filmu będącego bezpośrednim prequelem klasyka z Gregorym Peckiem, Harveyem Spencerem Stevensem i Lee Remick są przede wszystkim Nell Tiger Free („Servant”, „Settler”), Tawfeek Barhom („Idol z ulicy”, „Chłopiec z niebios”), Sonia Braga („Aquarius”, „Wystrzałowe wesele”), Ralph Ineson („Zielony Rycerz. Green Knight”, „Egzorcysta papieża”) oraz Bill Nighy („To właśnie miłość”, „Życie”).
Sprawdź też: „Awatar: Ostatni władca wiatru” traci showrunnera. Następnymi sezonami zajmą się nowi twórcy
Opracowaniem scenariusza zajęli się Tim Smith („Nowy smak wiśni”), Keith Thomas („Gabinet osobliwości Guillermo del Toro”) oraz sama Arkasha Stevenson.
Źródło: Rotten Tomatoes / zdj. 20th Century Studios / Rotten Tomatoes