Mumia (2017) - recenzja filmu i wydania Blu-ray [2D, opakowanie plastikowe]

9 października 2017 roku, po czterech miesiącach od polskiej premiery kinowej, do sprzedaży w naszych sklepach trafiła nowa wersja „Mumii”, która miała rozpocząć nowy cykl studia Universal – tzw. Dark Universe. Tytuł ten ukazał się na płytach DVD w digibooku, 4K Ultra HD oraz Blu-ray w trzech wariantach wydawniczych do wyboru: w steelbooku (3D+2D), 3D+2D w plastikowym pudełku i 2D również w plastikowym pudełku. I to właśnie tę ostatnią edycję dzisiaj recenzujemy. Zapraszamy do lektury.

 „Mumia” (2017), reż. Alex Kurtzman

(dystrybucja w Polsce: Filmostrada)

Film:

To będzie krótka recenzja złego filmu. Tak złego, że wytwórnia Universal prawdopodobnie skasuje planowane projekty, będące częścią szumnie zapowiadanego Dark Universe (pisaliśmy o tym tutaj). Filmu także nikomu niepotrzebnego i wysilonego. Aż dziw bierze, że w ów niewypał władowano tyle pieniędzy, a wysiłek wielu cenionych w branży osób weń zaangażowanych poszedł na marne. Zamiast skoncentrować się na realizacji jednego obrazu, garniturki z Universala postanowiły, że „Mumia” AD 2017 będzie zalążkiem nowego uniwersum. Zmieniono szybko koncepcję filmu, łączącego kino akcji i grozy z niezobowiązującą przygodówką, dodano trochę czerstwego humoru, do tego władowano tyle nawiązań, będących furtką dla ewentualnych kontynuacji ile tylko się dało, zatrudniono dwie gwiazdy światowego formatu (a przy tym znakomitych aktorów), w efekcie czego otrzymaliśmy dzieło o koszmarnej budowie i fatalnej dramaturgii, jednym słowem zakalec.

Na nic zdały się talenty filmowców. Aż sześciu scenarzystów biedziło się nad skryptem, w tym tak znaczące osobistości jak David Koepp i Christopher McQuarrie (obaj wcześniej z sukcesem współpracowali z Tomem Cruisem). Nakręcony materiał próbował złożyć w sensowną całość etatowy montażysta Briana De Palmy, Paul Hirsch. Warto nadmienić, że wszyscy trzej mieli niemały wkład w cykl „Mission: Impossible”, od ponad 20 lat sztandarową markę w karierze Cruise’a. Jednakże pazerność studia i nikłe doświadczenie na reżyserskim krześle przecenianego scenarzysty, Alexa Kurtzmana (nie da się też ukryć, że był on jedynie marionetką wytwórni i głównej gwiazdy), spowodowały, iż finalny produkt spotkał się z miażdżącymi ocenami widzów i krytyków. Tym razem w pełni zasłużenie.

00800.mpls_snapshot_00.23.48.jpg

Już pal licho mało oryginalną fabułę, której zalążek możecie przeczytać na jednym z poniższych zdjęć wydania. Naprawdę, o wiele łatwiej będzie mi wymienić nieliczne plusy nowej wersji „Mumii”. Bowiem wychodzę z założenia, że nawet w najgorszym filmie znajdzie się kilka pozytywów. I tak, mniej więcej do połowy obraz Kurtzmana ogląda się z jako takim zainteresowaniem (bez końcowych napisów trwa on 100 minut). Udały się zatem pustynny prolog w Iraku i efektowna katastrofa samolotu, z której najbardziej zapada w pamięci symulowanie stanu nieważkości. Obie sceny jako żywo kojarzą się z pięcioma odsłonami „Mission: Impossible”, ale brakuje im większego polotu i tej iskry, obecnych w pamiętnych sekwencjach szpiegowskiej serii. Kiedy akcja przenosi się do podziemnej bazy Jekylla w Londynie, film gwałtownie traci impet, a z ekranu wyziera przeraźliwa nuda już do samego końca. Wprawdzie twórcy próbują odrobinę zaskoczyć widza, mnożąc wątpliwe atrakcje typu „kto jest tak naprawdę dobry, a kto zły”, ale ich wysiłki są daremne. W drugiej części nic ze sobą się nie klei, poszczególne fragmenty następują po sobie bez logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, układając się w festiwal głupoty, z której obronną ręką nie wychodzi nawet Russell Crowe jako doktor Henry Jekyll – przypadły mu bowiem do wygłoszenia bezsensowne tyrady, tłumaczące reguły rządzące światem przedstawionym i będące podbudową dla przyszłych kontynuacji. Lepiej poradził sobie Tom Cruise w roli Nicka Mortona, ale tylko dlatego, że brał udział w wymagających popisach kaskaderskich, co od lat jest już jego specjalnością. Reszta obsady zostaje daleko w tyle: nie sprawdza się Jake Johnson (przyjaciel Nicka, Chris Vail) jako comic relief, a panie: Annabelle Wallis (Jenny Halsey) i Sofia Boutella (Ahmanet) są wyłącznie ładnym dodatkiem.

Z zalet należy wymienić jeszcze muzykę Briana Tylera. Tylko co z tego, skoro jej potencjał został dosłownie zmasakrowany przez realizatorów audio (więcej o tym w opisie dźwięku). Wielka szkoda, bowiem kompozytor dostarczył potężną partyturę, rozpisaną na orkiestrę i chór, mieniącą się bogactwem wielu tematów. Filmu nie będę szczególnie polecał, za to score wart jest przesłuchania. Dla zainteresowanych dodam, że niedostępny w Polsce soundtrack wydano w digipacku nakładem wytwórni fonograficznej Back Lot Music.

Pora zakończyć recenzję jakimś pozytywnym akcentem. Nie będzie się on jednak odnosił do „Mumii”, a do filmografii Toma Cruise’a. Na szczęście aktor w tym roku wystąpił w dobrze przyjętym obrazie Douga Limana „Barry Seal: Król przemytu”, zrealizowanym także w studiu Universal. Na jego polską premierę Blu-ray musimy jeszcze chwilkę poczekać, a my dołożymy wszelkich starań, by na naszych łamach ukazała się recenzja wydania na niebieskim krążku.

+2
Film

Obraz:

Raczej niezbyt znany szerszej publiczności, mający na koncie współpracę m. in. z Michaelem Bayem (druga część „Transformers”, „Sztanga i cash”) i Tonym Scottem („Niepowstrzymany”), nowozelandzki operator Ben Seresin, nakręcił „Mumię” przy pomocy m. in. cyfrowych kamer Arri Alexa 65, w panoramicznym formacie 2.39:1. Filmy wspomnianych wyżej reżyserów odznaczają się wyrazistym stylem wizualnym, a ich oglądanie pod kątem zdjęć właśnie, potrafi dostarczyć sporo frajdy, nawet jeśli same filmy nie grzeszą wielce oryginalną historią. Niestety, Alex Kurtzman to nie ta liga i jego „Mumia” nie może się pochwalić wyszukaną formą plastyczną, pomimo zaangażowania cenionego fachowca w osobie Seresina. Z wyjątkiem fragmentów rozgrywających się w starożytnym Egipcie i pustynnych scen w Iraku w dziennym świetle, cały film tonie w mało wyszukanych, ciemnych, dość nijakich barwach. Artystyczna strona produkcji i jej krytyka, nie wpływają ostatecznie na poniższą ocenę tego elementu wydania, ale pokazują, że nawet świetny operator nie jest w stanie zamaskować słabych punktów fabuły, kiedy nie ma oparcia w reżyserze. Pozostawiając na boku ów aspekt, należy stwierdzić, iż intencje twórców w kwestii jakości obrazu, perfekcyjnie oddano na dysku Blu-ray. Sam obraz jest bardzo ostry i wyraźny, nie szpecą go żadne szumy czy błędy na skutek niewłaściwej kompresji. Wszystkie detale scenografii także są bardzo dobrze widoczne, łącznie z teksturami podczas zbliżeń na twarze aktorów i ich kostiumy. Reprodukcja czerni i jej głębia także bez zarzutów. Transfer idealny.

00800.mpls_snapshot_00.05.02.jpg 00800.mpls_snapshot_00.08.40.jpg

00800.mpls_snapshot_01.01.32.jpg 00800.mpls_snapshot_01.18.36.jpg

6
Obraz

Dźwięk:

Dysk zawiera angielską ścieżkę dźwiękową w bezstratnym zapisie Dolby Atmos, kompatybilnym z DTS-HD Master Audio 7.1, a to oznacza, że osoby nie posiadające jeszcze odtwarzaczy i amplitunerów, przystosowanych do dekodowania nowego formatu, na swoich wyświetlaczach zobaczą ten drugi rodzaj audio. „Mumia” z 2017 roku, jak na kino akcji przystało (nawet jeśli nie do końca wykorzystuje całkowity potencjał tegoż gatunku), odznacza się szerokim spektrum dźwiękowych doznań, w stopniu bardzo zadowalającym, choć z jedną znaczącą wadą (przynajmniej dla mnie). Film ten, oprócz czysto brzmiących i świetnie słyszalnych dialogów, które docierają do słuchacza głównie z przodu, z centralnego głośnika, przez prawie cały czas trwania oferuje nam imponujący zestaw efektów dźwiękowych. A to za sprawą kilku sekwencji akcji, które zdominowały pierwszą połowę: ucieczka Nicka przed oddziałem terrorystów niszczących zabytki starożytnej cywilizacji (Irak), eksploracja nowo odkrytego grobowca, katastrofa samolotu, kolejna ucieczka, tym razem Nicka i Jenny, przed gniewem Ahmanet (Londyn). Ilekroć słyszymy odgłosy strzelanin, walących się budynków, zapadającego się podłoża, burzy piaskowej, stada lecących ptaków, koziołkujących pojazdów, zestaw naszych głośników pracuje bez chwili wytchnienia, a z subwoofera dochodzi potężny bas. Również we fragmentach bliższych horrorowi, dostajemy dużą dawkę efektów typowych dla tego gatunku. Co prawda, nie są to bardzo wyszukane środki, ale swoją rolę jako tło spełniają. Niestety największe zastrzeżenie mam do należytego wyeksponowania muzyki Briana Tylera, która nie tyle niknie w natłoku efektów dźwiękowych, co jest bardzo wycofana, jakby nieobecna. Znany z bombastycznego podejścia ilustrowania kina akcji kompozytor, został ponownie skrzywdzony przez realizatorów dźwięku (w tym roku spotkało to również „Szybkich i wściekłych 8”), a przecież skomponował on blisko 125 minut materiału (tyle liczy cyfrowe wydanie deluxe score’u, zaś na płycie CD znalazło się ostatecznie 75 minut muzyki). O tym defekcie wielu fanów kompozytora wspominało po kinowym seansie na forach poświęconych muzyce filmowej, mając nikłą nadzieję na poprawę owego błędu przy okazji wydania Blu-ray. Tak się jednak nie stało i gdyby nie ten fakt, byłby to wzorcowy miks.

Z czysto kronikarskiego obowiązku, wspomnijmy o polskiej wersji lektorskiej. Nagrano ją w systemie DTS 5.1, listę dialogową przeczytał bezbarwnym głosem, niezbyt ceniony wśród entuzjastów tej formy udźwiękawiania filmów, Ireneusz Machnicki (pamiętacie jeszcze reedycję „Terminatora” na DVD z jego szeptanką?). Skojarzenia z czytanymi bez jakichkolwiek emocji, jednostajnymi w tonie ścieżkami, znanymi z niektórych pirackich kaset VHS z początku lat 90-tych, będą jak najbardziej na miejscu. Zastrzeżenia można też mieć do jakości samej ścieżki, która za bardzo wysuwa się na pierwszy plan, zagłuszając bogate dźwiękowe tło, co jest nie do zaakceptowania w przypadku filmu akcji. Omijać wersję lektorską, najlepiej od razu zapomnieć, że taka na dysku w ogóle istnieje. Oglądać tylko w oryginalnej wersji. Poniższa, bardzo wysoka ocena, dotyczy tylko ścieżki bezstratnej w języku angielskim.

5
Dźwięk

Materiały dodatkowe:

menu-1.png

Na deser dla ciekawych  procesu kuchni filmowej – dodatki, które są bardziej zajmujące od filmu, i co najważniejsze, całkiem ciekawe, a obejrzenie wszystkich dziesięciu głównych materiałów video zajmie nam około 80 minut (nie licząc seansu z komentarzem reżysera). Mamy zatem następujące bonusy:

  • Komentarz z udziałem reżysera i producenta Alexa Kurtzmana oraz aktorów: Sofii Boutelli, Annabelle Wallis i Jake’a Johnsona – Twórcy szczegółowo omawiają proces powstawania filmu, koncentrując się głównie na aspektach technicznych produkcji.
  • Deleted and Extended Scenes – Cztery sceny usunięte i rozszerzone (04:52): Beautiful, Cunning and Ruthless, Your Friend Is Alive, Sand In My Mouth, She’s Escaped.
  • Cruise & Kurtzman: A Conversation – Rozmowa Toma Cruise’a i Alexa Kurtzmana (21:15) – Aktor i reżyser bardzo entuzjastycznie opowiadają o swoim zaangażowaniu w projekt.
  • Rooted in Reality – Osadzone w realności (06:52) – Twórcy opowiadają o wyzwaniach nad zaadoptowaniem opowieści do realiów współczesnego świata. Także o genezie i rozwoju projektu oraz castingu.
  • Life In Zero-G: Creating the Plane Crash – Bez grawitacji: jak nakręcić katastrofę samolotu (07:32) – Tom Cruise opowiada o kręceniu sceny w samolocie w stanie nieważkości.
  • Meet Ahmanet – Spotkanie z Ahmanet (07:39) – Materiał poświęcony postaci granej przez Sofię Boutellę.
  • Cruise in Action – Cruise w akcji (06:09) – Tytuł mówi sam za siebie: ten materiał koncentruje się na słynnym aktorze i jego zaangażowaniu w kręcenie scen akcji.
  • Becoming Jekyll and Hyde – Przemiana Jekylla w Hyde’a (07:10) – Materiał poświęcony postaci granej przez Russella Crowe’a.
  • Choreographed Chaos – Zaplanowany chaos (06:35) – O kręceniu kluczowych scen filmu w różnych lokacjach.
  • Nick Morton: In Search of a Soul – Nick Morton szuka duszy (05:43) – Materiał poświęcony postaci granej przez Toma Cruise’a.
  • Ahmanet Reborn Animated Graphic Novel – Przebudzenie Ahmanet: animacja (03:52) – Historia Ahmanet w wersji animowanej.

Przed załadowaniem się menu, do obejrzenia jest zajawka trzeciej części „Minionków” (02:36, dźwięk Dolby Digital 5.1, polskie napisy) – można ją przewinąć i przejść do właściwego dania, czyli opisywanego tu filmu.

Wszystkie materiały dodatkowe są w jakości HD (1080p), z dźwiękiem Dolby Digital 2.0 i zostały opatrzone polskimi napisami (wyjątkiem jest komentarz audio do filmu – ten posiada jednak angielskie tłumaczenie, które będzie dla wielu sporym udogodnieniem), co należy policzyć – ale tylko częściowo –  na plus wydawcy.

Na koniec tej części kilka słów odnośnie wyglądu menu: interaktywne, typowe dla produkcji ze stajni Universal, z charakterystycznymi ikonkami (symbolizującymi opcje dostępne na dysku: odtwarzanie, wybór scen, dodatki, wersje językowe, napisy), w języku angielskim, z muzycznym podkładem Briana Tylera w tle, z migawkami scen z filmu. Ot, standard dla niemal wszystkich współczesnych wydań filmów na Blu-ray z tegoż studia.

4
Dodatki

Opis i prezentacja wydania:

Film „Mumia” w edycji podstawowej wydano, jak zdecydowaną większość tytułów na polskim rynku Blu-ray, w plastikowym i niebieskim pudełku marki ELITE. Front okładki zdobi fatalny pod względem kompozycyjnym plakat, przygotowany specjalnie na potrzeby tej edycji na niebieskim krążku, tył natomiast zawiera opis filmu, informacje o dodatkach na płycie i jej specyfikację (zapis obrazu, rodzaj dźwięku, dostępne napisy). Na dysku zamieszczono grafikę z wizerunkiem Toma Cruise’a (taką samą, co na dolnej części okładki), do tego białe logo wytwórni Universal na środku i tradycyjnie już znaczek Blu-ray u dołu. Nie ustrzeżono się jednak poważnej edytorskiej wpadki: w sekcji „Obraz” napisano „1080/23.98PsF”, zamiast poprawnej informacji „1080p, 23.976 fps” lub „1080p, 2.40:1”.

PB060053.jpg PB060060.jpg

PB060064.jpg

+2
Opakowanie

Specyfikacja wydania

Dystrybucja

Filmostrada

Data wydania

09.10.2017

Opakowanie

Amaray

Czas trwania [min.]

110

Liczba nośników

1

Obraz

Aspect Ratio: 16:9 - 2.40:1

Dźwięk oryginalny

Dolby Atmos angielski

Polska wersja

DTS 5.1 (lektor) i napisy

Podsumowanie:

Nie wyróżniająca się, jeśli chodzi o opakowanie, nieudana próba wskrzeszenia flagowej serii wytwórni Universal. Wielką jej zaletą, co nie powinno dziwić w przypadku najnowszych produkcji, są referencyjna jakość obrazu i niemalże wzorcowy dźwięk (mowa oczywiście o audio w języku angielskim). Bonusy znacznie lepsze niż sam film, po który sięgną głównie fani Toma Cruise’a. Jednakże proponowałbym im wpierw wypożyczyć ten tytuł (jeśli w pobliżu miejsca zamieszkania ostała się jeszcze jakaś wypożyczalnia) lub też poczekać na przecenę wydania Blu-ray – za jakiś czas na pewno trafi się ciekawa oferta cenowa „Mumii”, o czym nie omieszkamy poinformować na portalu Filmozercy.com.

+2
Film
6
Obraz
5
Dźwięk
4
Dodatki
+2
Opakowanie
4
Średnia

Oceny przyznawane są w skali od 1 do 6.

Gdzie kupić wydanie Blu-ray 2D (opakowanie plastikowe) filmu „Mumia”?

Film do recenzji otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firm JAWI i Filmostrada.

źródło: Universal Pictures