Przed Wami czwarta odsłona zabawy z czarnym kinem. Całość jest całkiem prosta. Do każdego dnia mamy przypisaną jakąś kategorię, a naszym zadaniem jest podanie tytułu filmu noir pasującego do danego tematu. Poniżej znajdziecie moje typy wraz z uzasadnieniem, ale zapraszam Was do podania własnych odpowiedzi w komentarzach – nie musicie wskazywać filmów w każdej z kategorii. Z poprzednimi częściami możecie zapoznać się tu, tu i tu.
Dzień 20. Ulubieni aktorzy z filmów noir, którzy nigdy nie zagrali ze sobą
Gene Tierney i Edward G. Robinson są jednymi z moich ulubieńców, a tegoroczne wyzwanie sprawiło, że zacząłem się zastanawiać nad tym, jak wypadłoby ich wspólne dzieło. Grę obu gwiazd cechowała niezwykła wrażliwość. Oboje mają na koncie występy w filmach, których fabuła była nierozerwalnie związana z obrazami. W filmografii obojga znajdziemy też postacie stojące po obu stronach kompasu moralnego i ciężko mi nawet stwierdzić, czy wolałbym, aby ona była femme fatale, czy bardziej chciałbym ponownie zobaczyć jego w roli „tego złego”. A może lepiej byłoby, gdyby na bakier z prawem byli oboje? Ach, znowu będę rozmyślać o filmach, które nigdy nie powstały i nawet nie były w planach.
Ciekawe, czy w jakiejś alternatywnej rzeczywistości Tierney i Robinson wystąpili ze sobą. Mam nadzieję, że tak i chociaż tamtejszy Krystian mógł obejrzeć taki film.
Dzień 21. Najfajniejsza postać z filmu noir
Thelma Ritter i Richard Widmark w „Kradzieży na South Street”
„Kradzież na South Street” to opowieść o starciu amerykańskiego złodzieja ze złodziejami zza Żelaznej kurtyny.
Thelma Ritter była jedną z najlepszych, amerykańskich aktorek drugoplanowych. Swoimi występami niejednokrotnie potrafiła przyćmić główne gwiazdy danego widowiska, a w „Kradzieży na South Street” Samuela Fullera po raz kolejny dała popis swoich umiejętności. Jej Moe Williams to z jednej strony przedstawicielka półświatka, która za odpowiednią cenę sprzeda wszystkich wszystkim (nawet organom ścigania), ale przy tym jest niebywale wręcz czułą osobą. Ritter wcieliła się tu w istnego dobrego ducha przestępczego środowiska. Obok tej roli trudno przejść bez zachwytu.
Dzień 22. Ulubiony MacGuffin z filmu noir
Poszukiwany kapelusz, Fay Helm i Alan Curtis w „Tajemniczej damie”
W „Tajemniczej damie” obserwujemy poczynania kierowanej miłością do swojego szefa sekretarki, która zaczyna bawić się w detektywa.
Może i są MacGuffiny bardziej rozpoznawalne i mające większy wpływ nie tylko na czarne kino, ale i na filmy w ogóle (ot, taka figurka Sokoła z „Sokoła maltańskiego”), ale to w filmie Roberta Siodmaka pojawił się mój ulubieniec. Mowa o fikuśnym kapelutku, którego poszukiwała główna (ale nie tytułowa) bohaterka „Tajemniczej damy”. To nie jest jakaś tam butelka wina czy zwyczajna, ołowiana statuetka, a całkiem niezwykłe nakrycie głowy. Nie wiem, jak Wy, ale ja akurat lubię, jeśli w filmie liczy się nie tylko wędrówka, ale i cel jest niczego sobie.
Dzień 23. Ulubiony film noir z udziałem Audrey Totter
John Garfield i Audrey Totter w filmie „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy”
„Listonosz zawsze dzwoni dwa razy” to przestroga – jeśli tworzysz związek z młodą i pełną życia osobą, to bez konsultacji z nią nie próbuj ograniczyć jej życia.
Audrey Totter nie nagrała się zbyt dużo na planie „Listonosza…” i są filmy, gdzie mogła pokazać znacznie więcej, ale z drugiej strony nie są to produkcje, które cenię sobie na równi z dziełem Taya Garnetta.
Dzień 24. Ulubiony film noir w języku innym niż angielski
Véra Clouzot i Paul Meurisse w „Widmie”
„Widmo” to film ucieleśniający marzenia wielu uczniów i jeszcze większego grona nauczycieli. To film o morderstwie dyrektora szkoły. To także film o tym, że nie tak łatwo zabić dyrektora szkoły, co znowu ucieleśnia koszmary wielu uczniów i jeszcze większego grona nauczycieli.
„Widmo” jest ciekawym przedstawicielem powojennej kinematografii francuskiej*, który zarówno w warstwie fabularnej jak i wizualnej łączy elementy typowe dla horroru, (czarnego) kryminału i dramatu psychologicznego. Warto dać mu szansę.
*Ciekawy przedstawiciel powojennej kinematografii francuskiej… Ha, brzmi fajnie, wiem, ale problem w tym, że francuskie kino jest mi znane w niewielkim stopniu i być może rzeczywiście „Widmo” to ciekawy przykład francuskiego filmu, ale równie dobrze może to być typowy, francuski obraz tamtego okresu. Nie bierzcie więc tych słów do serca.
Dzień 25. Ulubiony film noir z udziałem Johna Garfielda
John Garfield i Lana Turner w filmie „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy”
Okej, policzyłem i czwarty raz podczas tego wyzwania wskazałem „Listonosza…”. Pora więc na wydanie krótkiego oświadczenia.
Oświadczam, że poza obrazem pt. „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy” znam i nawet lubię także inne filmy noir. Nic jednak nie poradzę na to, że dzieło Taya Garnetta pod wieloma względami oceniam jako niesamowicie udane i pasujące do wielu kategorii w tegorocznym wyzwaniu noirvemberowym.
Dzień 26. Ulubiony duet w filmie noir
Joan Bennett i Edward G. Robinson w „Szkarłatnej ulicy”
„Kobieta w oknie” przestrzega przed wchodzeniem do mieszkań dopiero co poznanych kobiet, a w „Szkarłatnej ulicy” poznajemy malarza-amatora, który swoimi czynami zmalował sobie paskudny los.
Korciło mnie, aby wstawić tu duet Garfield-Turner z wiadomego filmu, ale na szczęście dla różnorodności w porę przypomniałem sobie o innej parze. W filmach Fritza Langa Joan Bennett i Edward G. Robinson stworzyli dwa wspaniałe duety. Co ważne, obie relacje różnią się diametralnie zarówno pod względem charakteru postaci, jak i sytuacji, jaka ich złączyła. W obu przypadkach ogląda się ich wyśmienicie. Na ekranie Bennett i Robinson pasują do siebie idealnie, uzupełniają się i czynią prawdziwą magię kina. Ach, takie pary chce się oglądać!
Na teraz to tyle. Ostatnia część pojawi się już niedługo. Mam nadzieję, że w międzyczasie dołączycie do zabawy i w komentarzach podzielicie się swoimi typami.
Fot. 20th Century-Fox / MGM / Universal Pictures / Vera Films / Filmsonor