Netflix dodał do swojej oferty kolejny film, którego nie powinni odmówić sobie kinomani. Tym razem w katalogu platformy pojawił się „Kot w butach: Ostatnie życzenie”, czyli jedna z najlepszych animacji ostatnich lat i zarazem kolejny spin-off „Shreka”.
„Kot w butach: Ostatnie życzenie” już w ofercie Netflix
„Kota w butach” wreszcie, po prawie trzech latach od premiery kinowej, trafi do serwisu Netflix. Platforma to w tej chwili obecnej jedyna usługa, która proponuje film w ramach dostępu abonamentowego. Dlaczego skorzystać z propozycji i odpalić animację?
Jeśli jeszcze filmu nie widzieliście, powinniście wiedzieć, że „Kot w butach: Ostatnie życzenie” proponuje widzom dużo dojrzalszą przygodę od pierwowzoru, choć niepozbawioną tego samego ducha przygody i rozrywki. Co więcej, film otrzymał od twórców zupełnie nową oprawę wizualną, niż utrzymany w fotorealistycznej stylistyce oryginał z 2011 roku. Produkcja doczekała się też niezwykle przychylnych opinii krytyków (na Rotten Tomatoes, na podstawie prawie 200 recenzji, jej wyników podliczono na znakomite 95%).
Sprawdź też: Tego potwora z „Jurassic World: Rebirth” zainspirowały „Gwiezdne wojny” i „Obcy”!
A o czym w ogóle jest „Ostatnie życzenie”? Kot w butach długo wymykał się śmierci, ale w drugiej odsłonie solowego widowiska jego dobra passa dobiega końca – czytamy w opisie filmu. W sequelu bohater odkrywa, że wykorzystał osiem ze swoich dziewięciu żyć i musi zmierzyć się z perspektywą ostatniej szansy na porzucenie ryzykownego stylu życia. „To mroczniejszy film” – opowiadał reżyser „Ostatniego życzenia”, Joel Crawford. „Kotu zostało już tylko jedno życie. Zdaje sobie sprawę ze swojej śmiertelności. To jego strach przed śmiercią napędza fabułę tego filmu”. Więcej o doroślejszej tematyce filmu przeczytacie w tym miejscu.
Scenariusz do filmu napisali Paul Fisher („Krudowie 2”), Tom Wheeler („Przeklęta”) i Tommy Swerdlow („Kaczor Howard”). Głosu głównemu bohaterowi ponownie użyczył Antonio Banderas. W gwiazdorskiej obsadzie są też Salma Hayek, Florence Pugh, Olivia Colman i John Mulaney.
Zdj. Netflix / DreamWorks